Małe spożywczaki, warzywniaki, sklepy z pieczywem najbardziej cieszą się ze zniesienia godzin dla seniora. Money.pl odwiedziło kilka takich sklepów na warszawskich Bielanach i Żoliborzu.
- Hurra, w końcu nie będzie tej fikcji - tak zareagował pan Maciej, właściciel jednego z punktów z pieczywem na Bielanach.
- Proszę pana, ja wszystko rozumiem, mamy epidemię, jest groźnie. Ale godziny dla seniora po prostu się nie sprawdzały. U nas osoby starsze po prostu nie robiły zakupów między 10 a 12 - dodaje.
- Szczerze? Gdybym ja przestrzegał godzin dla seniora, to miałbym dwie godziny wolnego w środku dnia. I nie mówię o tym, że obroty by mi spadły o 30 czy 50 proc. One spadłyby o 99 procent. Jak przychodził ktoś młodszy, to znaczy, że czegoś potrzebował na szybko i właśnie teraz miał czas - mówi w rozmowie z money.pl pan Jarosław, właściciel warzywniaka na warszawskim Żoliborzu. Obok jego sklepu jest kilka innych małych biznesów i wiele z nich i tak obsługiwało klientów przed sześćdziesiątką.
Mówi, że kary za nieprzestrzeganie godzin dla seniora były surowe, ale rzadko wymierzane. Branża handlowa nie miała nawet narzędzi do egzekwowania godzin dla seniorów.
"Personel sklepu, który pracuje i tak w ciężkiej sytuacji, nie ma czasu i możliwości legitymować klientów, a nie każdy chce się dostosować. Kto ma tego pilnować? Ekspedientka?" - sygnalizowała jeszcze w 2020 roku Polska Izba Handlu. Ten problem nie został rozwiązany i sprzedawcy nie mieli możliwości sprawdzania wieku klientów.
- A jak każdy jest w czapce i maseczce, to skąd ja mam wiedzieć, ile ta osoba ma lat? - uśmiecha się pan Jarosław.
- Wie pan, kiedy przychodzili seniorzy po warzywa? Tuż po 12. Nie wiem dlaczego, nie wiem jak, ale o godz. 12:05 nagle zaczynało się roić od klientów w każdym wieku, ale większość stanowili właśnie seniorzy. Nie wiem, jak było w innych miejscach, ale u mnie tak to właśnie działało - dodaje pan Maciej, sprzedający pieczywo. To spostrzeżenie podzielają inni właściciele małych sklepów, z którymi rozmawialiśmy.
Ze zniesienia godzin dla seniora cieszą się też właściciele większych sklepów. Jak mówi nam nieoficjalnie właściciel supermarketu działającego pod marką znanej sieci, to było dla niego najgorsze obostrzenie.
- Przez godziny dla seniorów moje obroty spadały w ciągu tego czasu do ok. 10 proc. normalnego utargu - zdradza.
Konkretne dane na podstawie wiosennych obostrzeń pokazuje Polska Izba Handlu.
"W okresie obowiązywania godzin dla seniorów łączne obroty sklepów małoformatowych i supermarketów w godz. 11.00-12.00 były o prawie 40 proc. niższe niż godzinę później, kiedy zakupy mogli robić już wszyscy klienci" - czytamy w komunikacie Izby.