Nieco parafrazując: tam, gdzie ma być lotnisko, nadal jest ściernisko. Kiedy, gdzie dokładnie i jakim kosztem? Wiele znaków zapytania. Pewne jest natomiast to, że Centralny Port Komunikacyjny to jedna ze strategicznych inwestycji zapowiedzianych przez partię rządzącą. Wciąż jest na etapie koncepcyjnym, ale rządzący zapewniają, że supernowoczesny port z pewnością powstanie.
- Czas pokaże, czy nie będzie to inwestycja w rodzaju Elektrowni Ostrołęka – powiedziała poseł Bożena Żelazowska, wchodząc w środę na sejmową mównicę. Wyburzanie elektrowni, całkowicie nietrafionej inwestycji, rozpoczęło się kilka dni temu.
Zapytała Marcina Horałę, pełnomocnika rządu ds. budowy CPK, kiedy poznamy ostateczną lokalizację portu lotniczego i ile wyniosą rekompensaty za przejęte nieruchomości. Żelazowska wyjaśniła, że regularnie do parlamentarzystów oraz samorządowców zgłaszają się mieszkańcy trzech gmin, na terenie których może się znaleźć lotnisko, i proszą o jakieś nakreślenie kwestii ich przyszłości, bo nie wiedzą, kiedy będą musieli opuścić swoje domy i na jakich zasadach.
- Czuję zażenowanie, że muszę posłom przypominać, jak wygląda proces inwestycyjny. Nie polega on na tym, że dziś podejmujemy decyzję, że chcemy coś wybudować, a jutro wkraczają tam koparki. To wieloletni, nad czym ubolewam, proces przygotowawczy. Wie o tym każdy Polak budujący dom czy wójt budujący drogę gminną – a co dopiero przy takiej inwestycji, jaką jest CPK – zaczął swoje wystąpienie Horała.
Za wcześnie, by mówić o konkretnej lokalizacji
Następnie wyjaśnił, że o ostatecznym wariancie lokalizacji przesądzi decyzja środowiskowa, którą wyda regionalna dyrekcje ochrony środowiska. - Proszę, by mieszkańcom to tłumaczyć, a nie podsycać ich emocje i strach! – powiedział Horała.
Odnosząc się do kwestii wysokości rekompensat zapewnił, że nikt nie zostanie "wywłaszczony za bezcen".
- Nie ma możliwości, by ktoś na tym stracił. Z reguły wywłaszczani dostają wyższe odszkodowania niż wynosi rynkowa wartość ich nieruchomości – powiedział rządowy pełnomocnik.
Przypomniał, że rozpoczęty został program dobrowolnych nabyć nieruchomości pod lotnisko na podstawie umowy cywilnej. - Jeśli komuś ceny proponowane przez CPK nie pasują, to nie zawiera umowy – podsumował Horała.
Ile nas to kosztowało? Odpowiedzi brak, ale kosztuje, bo musi
Marcin Horała nie ustosunkował się wprost do kwestii, która rozgrzewa opinię publiczną w temacie CPK, a więc: ile do tej pory kosztowało istnienie spółki CPK? Poseł Żelazowska przytoczyła pojawiające się w doniesieniach medialnych liczby, a więc że spółka zatrudniała 258 osób (stan na koniec listopada 2020 roku) i w okresie od stycznia do listopada 2020 roku na same pensje pracowników wydała 27 mln zł. Posłanka zapytała również, czy prawdą jest, że członkowie zarządu spółki zarabiają po 44 tysiące złotych miesięcznie.
CPK. Horała: "Kryzys w lotnictwie przeminie"
Rządowy pełnomocnik ani nie potwierdził, ani nie zaprzeczył. Przekonywał, że planowanie wielkiego portu lotniczego to ogromne zadanie, do realizacji którego musi być zatrudniony sztab fachowców (zapewniał, że działy przygotowania inwestycji w prywatnych spółkach zatrudniają do realizacji podobnych zadań znacznie więcej osób, więc nie można powiedzieć, by zatrudnienie w CPK sp. z o.o. było nadmierne).
- Przygotowujemy pogram inwestycyjny o nakładzie ponad 100 mld. Spółka w Wielkiej Brytanii zatrudniła ponad tysiąc osób na etapie przygotowawczym do opracowania inwestycji kolejowej – mówił Horała.
Ile osób zatrudnia spółka i jak prezentują się wynagrodzenia członków zarządu – tego jednak się nie dowiedzieliśmy.