Jak czytamy, podczas kontroli bezpieczeństwa na Lotnisku Chopina pracownicy portu odebrali dziecku pistolet na wodę w kształcie dinozaura. Czterolatek rozpłakał się, a ojciec dziecka postanowił nagłośnić zajście w mediach społecznościowych. "Dinozaury są zbyt niebezpieczne, by zabrać je na pokład. Gratulacje dla Lotniska Chopina. 4-latek płaczący o 6 rano pozdrawia" - napisał po angielsku na Instagramie.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Pistolet na wodę skonfiskowany przez służby Lotniska Chopina. Jest komentarz
Sprawę skomentowała rzeczniczka Polskich Portów Lotniczych i Lotniska Chopina. "Kwestie bezpieczeństwa pasażerów i pracowników są traktowane priorytetowo" - podkreśliła Anna Dermont.
Zgodnie z obowiązującymi zasadami na pokład samolotu nie można wnosić niczego, co przypomina broń. Na wysokości 10 kilometrów nad powierzchnią Ziemi nikt nie będzie analizował, czy pasażer ma w ręku atrapę czy prawdziwą broń stylizowaną na zabawkę, a znane są przykłady takich modyfikacji. Przepisy są jasne i służą nam wszystkim, abyśmy mogli spokojnie podróżować. Jest nam niezmiernie przykro z powodu żalu naszego młodego pasażera, ale przepisy obowiązują również dla jego bezpieczeństwa - podkreśliła Dermont, której słowa cytuje TVN Warszawa.
Na stołecznym Lotnisku Chopina od początku roku do końca kwietnia odprawiono blisko 5 mln pasażerów. W samym kwietniu było to prawie 1,4 mln osób.