Najnowsze dane GUS nie pozostawiają złudzeń. Inflację mamy najwyższą od dekady. Wstępny szacunek za lipiec wskazuje, że wzrosła ona do 5 proc. rdr z 4,4 proc. w czerwcu.
Ceny poszły w górę. Tylko w porównaniu z poprzednim miesiącem wzrosły o 0,4 proc.
"W poszukiwaniu wyższych odczytów należy bardziej zanurzyć się w historię i sięgnąć do 2001 roku. Ewentualnie można poczekać na kolejne miesiące, bo 5 proc. nie wyznacza maksymalnej inflacji w tym roku" - prognozują ekonomiści mBanku.
Pytany o to premier na piątkowej konferencji prasowej przyznał, że kwestia ta niepokoi zarówno rząd, jak i Radę Polityki Pieniężnej.
Czytaj też: Inflacja – co warto o niej wiedzieć?
Tłumaczył jednak, że i tak Polaków stać jest na więcej. - Kiedy wynagrodzenia rosną dwa razy szybciej niż inflacja, oznacza to, że za zarabianą kwotę możemy kupić dwa razy więcej - argumentował Mateusz Morawiecki.
Według premiera w 2021 r. "kiedy inflacja oscyluje powyżej 4 proc. i jest niepokojąca, wynagrodzenia wzrosły o 9,1 proc.", a w 2012 r. "kiedy inflacja wynosiła 2,8 proc., wzrost wynagrodzeń notowany był na poziomie 2,7 proc."
Jak wyraził nadzieję, inflacja z czasem będzie spadać. - Z analiz banku centralnego wynika, że inflacja powinna być w stopniowym trendzie malejącym - przekonywał.