Trwa ładowanie...
Notowania
Przejdź na
Krystian Rosiński
Krystian Rosiński
|
aktualizacja

Inwazja Rosji na Ukrainę wpłynie na ceny żywności. "Nie można wpadać w panikę"

Podziel się:

Inwazja Rosji spotęguje problemy na rynku żywności. Zaatakowana Ukraina jest bowiem ważnym eksporterem zbóż i roślin oleistych, natomiast agresor - nawozów, a przede wszystkim gazu. Ekonomiści nie mają wątpliwości: im dłużej będzie trwać wojna, tym większy "szok" czeka cały rynek. Polscy producenci żywności w rozmowie z money.pl jednak uspokajają i podkreślają, że nasz kraj ma silną pozycję na rynku.

Inwazja Rosji na Ukrainę wpłynie na ceny żywności. "Nie można wpadać w panikę"
Inwazja Rosji na Ukrainę może zwiększyć ceny żywności w całej Europie (money.pl, Rafał Parczewski)

Agresja Rosji na sąsiadującą Ukrainę postawiła ten pierwszy kraj poza nawiasem świata Zachodu. Moskwa jest izolowana dyplomatycznie oraz gospodarczo. To nie może jednak pozostać bez wpływu na kondycję pozostałych państw. W money.pl już pisaliśmy, że powiązanie gospodarek państwowych jest na tyle duże, iż potężny kryzys jednej musi mieć swoje konsekwencje u innych. Szczególnie tych sąsiadujących.

Rosyjską inwazję odczuje Europa

Spośród odczuwalnych przez świat skutków wojny, jednym z dotkliwych będzie drożejąca żywność. W swoim najnowszym opracowaniu ekonomiści Credit Agricole zwracają uwagę, że Ukraina i Rosja są znaczącymi eksporterami m.in. pszenicy (odpowiednio 8,3 proc. i 19,3 proc. udziału w światowym eksporcie), kukurydzy (13,2 proc. i 2,2 proc.), jęczmienia (11,8 proc. i 17,6 proc.) oraz rzepaku (13,4 proc. i 3,8 proc.).

- Wojna będzie przez dwa kanały oddziaływać na świat. Pierwszym są rośliny oleiste i zboża, których Ukraina jest znaczącym eksporterem. Rosnące ceny zbóż zresztą już teraz widać - mówi money.pl Jakub Olipra, ekonomista Credit Agricole.

We wtorek kurs pszenicy przebił 14-letni rekord i zbliżał się do bariery 1 tys. dolarów. A jeszcze przed rokiem płaciło się za nią w granicach 650 dolarów. W poniedziałek i wtorek drożały w zasadzie wszystkie zboża, a wzrosty wahały się od 2 proc. do nawet niemal 7 proc.

A skutkiem drożejących zbóż i roślin oleistych z kolei będą rosnące ceny produktów odzwierzęcych. A to dlatego, że to surowce wykorzystywane przy produkcji paszy. Jakub Olipra nazywa to "szokiem", który "rozleje się na całej żywności".

Zobacz także: Rosyjska dezinformacja. "Mamy w Polsce pożytecznych idiotów"

Ceny nawozów też pójdą w górę

Po ataku Rosji na światowych rynkach może również w najbliższych tygodniach drożeć gaz, a to z kolei przełoży się na rosnące ceny nawozów. Eksperci Credit Agricole podkreślają, że droższe nawozy tylko spotęgują efekt rosnących cen zbóż i roślin oleistych. Jakub Olipra prognozuje, że obserwowany w ostatnich kwartałach "szok nawozowy" będzie się wzmacniać w najbliższych tygodniach.

- Mieliśmy w ciągu ostatniego półrocza wzrost cen nawozów o ponad 300 proc., a nawet więcej. To oczywiście przekłada się na koszty produkcji rolnej, ale z drugiej strony warto zauważyć, że rząd wprowadził pewne ulgi dla rolników, które obniżyły ceny tych środków produkcji - mówi money.pl Andrzej Gantner, dyrektor generalny Polskiej Federacji Producentów Żywności (PFPŻ).

Otwartą kwestią jednak pozostaje, czy ogólna sytuacja na rynku światowym nie wpłynie na dostępność składników do produkcji nawozów wytwarzanych przez Rosję i Chiny. Chiny już chronią swój rynek nawozów, a Rosja jest jednym z największych eksporterów trzech głównych grup nawozów - azotowych, fosforowych i potasowych. Wyższe ceny gazu i ograniczenia podaży składników będą wpływać na szybkie wzrosty cen nawozów, a nawet na możliwe niedobory na rynku - prognozuje Andrzej Gantner.

Problem ten dostrzegła już zresztą Bruksela. Michael Scannell, urzędnik w Departamencie Rolnictwa Komisji Europejskiej, podczas posiedzenia Komisji Rolnictwa, przyznał, że choć europejski rynek jest mocno zależny od Rosjan i Ukrainy, to dziś w praktyce przepływ towarów jest "zamrożony". - Konsekwencje rosyjskiej agresji będą miały duży wpływ na nasz sektor rolno-spożywczy i będą bolesne, ale musimy je ponieść - podkreślił, cytowany przez portal Politico.

Sytuacja Polski na razie jest stabilna

Dyrektor generalny PFPŻ podkreśla, że sytuacja Polski jest stabilna, ponieważ "ani Rosja, ani Ukraina nie są dla nas znaczącymi dostawcami zbóż". Nasz kraj ma sporą nadwyżkę produkcji i sam jest znaczącym eksporterem. Niemniej rosnące ceny tej kategorii na globalnych rynkach będą miały konsekwencje dla cen rodzimych towarów.

Wiele też zależy od rozsądnego zarządzania zapasami w Polsce, tak żeby nie okazało się, że ze względu na bardzo wysokie ceny światowe nagle będziemy pozbawieni własnego zboża, gdyż ono po prostu wyjedzie. Myślę jednak, że do tego raczej nie dojdzie - uspokaja nasz rozmówca.

Chociaż drożejące nawozy będą wyzwaniem dla krajowych producentów, to na razie jeszcze nie ma co bić na alarm. - Nie można wpadać w panikę. Jesteśmy bardzo dużym producentem żywności, mamy dużą, ponad 30-procentową nadwyżkę produkcji w podstawowych kategoriach, takich jak: mięso, nabiał, przetwory zbożowe, zboża czy warzywa. Nawet jeżeli jakichś produktów może czasowo nie być na półkach, to nie sądzę, żeby ta sytuacja faktycznie wpłynęła na bezpieczeństwo żywnościowe Polaków. Na ceny jednak będzie miała bardzo duży wpływ - prognozuje Andrzej Gantner.

Będą konieczne kolejne kroki ze strony rządu?

Jeżeli jednak wywołana przez Rosję wojna będzie się przedłużać, to mogą się okazać niezbędne konkretne kroki ze strony rządu Mateusza Morawieckiego. Ekonomiści Credit Agricole przewidują przedłużenie tzw. tarczy antyinflacyjnej, która m.in. wprowadziła zerowy podatek VAT na żywność, a także nawozy i środki ochrony.

"Niemniej na podstawie obecnej sytuacji dostrzegamy wysokie prawdopodobieństwo, że dynamika cen żywności i napojów bezalkoholowych może średniorocznie w 2022 r. wynieść kilkanaście procent wobec prognozowanych przez nas obecnie 6,7 proc. r/r. Tak wysoka dynamika cen żywności i napojów bezalkoholowych wskazuje na wysokie prawdopodobieństwo przedłużenia Tarczy Antyinflacyjnej w przypadku żywności i nawozów" - czytamy w analizie.

Ekonomiści banku nie wykluczają też, że rząd sięgnie po strategię zaprezentowaną w październiku przez Viktora Orbana, czyli po regulację cen żywności.

Dyrektor generalny PFPŻ natomiast wskazuje, że realną obniżkę kosztów produkcji żywności dałoby się osiągnąć w przypadku interwencji rządu "w postaci celowanego obniżenia cen nośników energii i gazu dla producentów". To realnie przełożyłoby się na niższe ceny na półkach sklepowych.

Duże obawy budzi również ciągłość dostaw gazu. Jako producenci żywności oczekujemy zapewnienia, że rząd uzna rolnictwo i przetwórstwo za infrastrukturę strategiczną dla bezpieczeństwa żywnościowego kraju. Dzięki temu, jeżeli dojdzie do jakichś niedoborów gazu, to produkcja żywności w Polsce zostanie utrzymana - podkreśla Andrzej Gantner.

Przekonuje, że gdyby rząd podjął taką decyzję, to rolnicy i producenci żywności mieliby zapewnione nie tylko gaz, ale też energię czy paliwo potrzebne do rozwiezienia towarów. Wysłaliśmy zapytania w tej sprawie do Kancelarii Premiera. Artykuł zaktualizujemy, gdy tylko otrzymamy odpowiedź.

Masz newsa, zdjęcie lub filmik? Prześlij nam przez dziejesie.wp.pl
Oceń jakość naszego artykułu:
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.
Źródło:
money.pl