Trwa ładowanie...
Notowania
Przejdź na
Katarzyna Bartman
|
aktualizacja

"Nic już u was nie kupimy". Polacy bojkotują biznes z Rosji

Podziel się:

Dostarczanie firmom rosyjskim i białoruskim kapitału, to jak dostarczanie im amunicji, by mogli dalej zabijać na Ukrainie – uważa sekretarz Izby Gospodarczo Handlowej Rynku Spożywczego. Izba wzywa rząd do nałożenia całkowitego embarga na wszystkie usługi i towary pochodzące z tych państw. Do ich apelu dołączają kolejne organizacje, samorządy, instytucje państwowe, przedsiębiorcy oraz konsumenci.

"Nic już u was nie kupimy". Polacy bojkotują biznes z Rosji
Gospodarka wkrótce może spaść Putinowi na głowę. Konsumenci na całym świecie odwracają się od towarów i usług z Rosji i Białorusi (Getty Images, Alexei Nikolsky)

Gniew konsumentów dosięgnął m.in. koncerny paliwowe, w tym brytyjskiego giganta BP. Stacje tej spółki znalazły się na czarnej liście konsumentów i miały być bojkotowane przez polskich klientów. Jednak już w niedzielę władze koncernu poinformowały, że po inwazji Rosji na Ukrainę zdecydowały się wycofać z posiadanych udziałów w rosyjskim Rosnieftcie.

Kolejny był brytyjsko-holenderski koncern naftowy Shell. Spółka także zapowiedziała, że rezygnuje ze wszystkich wspólnych przedsięwzięć z rosyjskim Gazpromem, które są warte około 3 mld dol. Shell zakończy również swoje zaangażowanie w gazociąg Nord Stream 2, w którym ma 10 proc. udziałów.

Na zerwanie współpracy z rosyjskim kontrahentami decydują się licznie mniejsze przedsiębiorstwa. Właściciel Eldisa z Gdańska, którego spółka pracuje dla sektora okrętowego, w krótkich słowach wyjaśnił Rosjanom, dlaczego zrywa z nimi współpracę.

Zobacz także: Zachód zwlekał z odcięciem Rosji od SWIFT. "To pozwoliło wyprowadzić kapitał"

Na zerwanie współpracy z rosyjskim kontrahentami decydują się też licznie mniejsze przedsiębiorstwa. Właściciel Eldisa z Gdańska, którego spółka pracuje dla sektora okrętowego, w krótkich słowach wyjaśnił Rosjanom, dlaczego zrywa z nimi współpracę.

"W związku z barbarzyńską napaścią Rosji na sąsiednią Ukrainę nie widzę dalszej możliwości, aby moja firma realizowała kontrakty dla strony rosyjskiej" – czytamy w liście opublikowanym na Facebooku przez Andrzeja Prusa.

Jak pisze dalej, uznał, że solidarność z narodem ukraińskim i zwykła przyzwoitość nakazują, aby odciąć dostawców rosyjskich od dostaw towarów z Europy Zachodniej. "Z tego powodu informuję Państwa, iż odstępuję od realizacji dostaw dotyczących kontraktu nr 353/60/2022" - dodaje.

"Moja firma nie będzie realizowała zleceń na rynek stoczniowy dla kraju, który realizuje politykę wojny oraz gwałci prawo międzynarodowe. Są dla mnie ważniejsze sprawy niż pieniądze i nie pozwalają mi one przejść do porządku dziennego nad obecną sytuacją" – skwitował przedsiębiorca.

Z agresorami nie prowadzimy biznesów

W poniedziałek o zerwaniu wszelkiej współpracy z administracją obwodu kaliningradzkiego poinformowało również biuro prasowe Urzędu Marszałkowskiego woj. warmińsko-mazurskiego.

Apele o bojkot rosyjskich i białoruskich firm płyną zewsząd. Branża turystyczna nawołuje turystów, by pomijali koncern TUI. Firma ta należy m.in. do rodziny rosyjskich oligarchów – Mordaszowów, którzy kapitałowo wspomagają dziś Putina.

Władze koncernu w Niemczech nie odpowiedziały nam wprost, co zamierzają zrobić z rosyjskim udziałowcem ani co myślą na temat bojkotu swoich usług w Polsce.

"Jedno jest jasne: będziemy wierni naszym wartościom i pokażemy swoje stanowisko. Jak prawie żaden inny sektor, turystyka oznacza międzynarodowe zrozumienie i pokojową wymianę ponad granicami i kulturami – czujemy się w tym szczególnie zaangażowani" - napisało w oświadczeniu TUI.

O całkowity bojkot i zaprzestanie kupowania wszelkich towarów i usług z Rosji i Białorusi prosi też Izba Gospodarczo-Handlowa Rynku Spożywczego.

W odezwie do konsumentów znajduje się krótka wskazówka, jak po kodzie kreskowym rozpoznać, że towar został wyprodukowany lub przywieziony z tego obszaru.

W Rosji towary mają kody kreskowe zaczynające się od ciągów cyfr: 460, 461, 462, 463, 464, 465, 466, 467, 468, 469. Z kolei wyprodukowane na Białorusi-od cyfr 481.

Hubert Grzegorczyk, sekretarz Izby Gospodarczo Handlowej Rynku Spożywczego mówi wprost, że chodzi o zablokowanie przepływu kapitału do obu tych państw.

Apel do rządu o embargo

Handel z Rosją i Białorusią jest jak dostarczanie tym reżimom amunicji. Firmy, od których kupujemy towary i usługi, zatrudniają ludzi i płacą u siebie podatki, które potem wykorzystywane są m.in. na uzbrojenie ich armii – przekonuje Grzegorczyk.

Wśród towarów, na które radzi zwrócić uwagę są głównie: alkohole, programy komputerowe i antywirusowe, komunikatory internetowe, musztarda, paliwa czy węgiel. – Namawiamy Polaków, by kupowali nasz węgiel, który jest dostępny na rynku i jest przebadany. Wiadomo, co w nim jest. Poza tym jego cena w stosunku do jakości jest naprawdę korzystna – ocenia Grzegorczyk.

Ponieważ wiele polskich podmiotów sprowadza węgiel z Rosji, Izba zaapelowała do rządu o całkowite embargo na produkty z Rosji i Białorusi, w tym - o zakaz sprowadzania węgla.

Wielu Polaków podpisuje się pod tymi postulatami. W mediach społecznościowych powstają grupy informujące o pochodzeniu kapitału różnych spółek.

Wśród firm, które najczęściej wymienia się jako kandydatów do embarga konsumenckiego są: sieć stacji paliw Łukoil w 2019 roku przejęta przez firmę Amic Energy, Kaspersky Lab - producent oprogramowania antywirusowego, Kari - marka obuwnicza, Outpost - oprogramowanie antywirusowe należące do Agnitum Ltd., Dr. WEB - antywirus stworzony przez firmę Doctor Web z Moskwy, Oodji - marka odzieżowa, ma ok. 10 sklepów, Telegram - komunikator internetowy, Strabag - firma budowlana, pracowała m.in. przy budowie autostrad, Hochtief - firma budowlana, linie lotnicze Aeroflot, Musztarda Rustica.

Firma HOCHTIEF Polska napisała w oświadczeniu, że Oleg Deripaska w roku 2008 sprzedał pakiet akcji posiadanych w HOCHTIEF AG. "Z rejestrów akcji, które identyfikują większość akcjonariuszy HOCHTIEF AG wynika, iż wśród akcjonariuszy spółki obecnie nie znajduje się żaden akcjonariusz z Rosji. Ponadto informujemy, iż żaden inwestor rosyjski nie jest beneficjentem rzeczywistym HOCHTIEF Polska - czytamy w komunikacie prasowym.

Wskazywane są też firmy, które nie mają kapitału rosyjskiego, ale część ich produktów jest produkowana w Rosji. Mowa o oponach marki Nokian czy kosmetykach Rexona i Dove należące do koncernu Unilever. Maciej Lasoń, członek zarządu Unilever przysłał nam krótkie oświadczanie:

"Wydarzenia, które mają obecnie miejsce w Ukrainie, są szokujące. Przede wszystkim, jesteśmy zaniepokojeni sytuacją ludzi, w tym również naszych kolegów, będących na terenie tego kraju. Tylko pojedyncze produkty sprowadzane są z Rosji. Aby zapobiec ewentualnym komplikacjom, zwiększyliśmy nasz asortyment tam, gdzie było to możliwe, szukamy też alternatywnych miejsc produkcji i tras dostawy. Sytuacja jest dynamiczna, więc z wyprzedzeniem planujemy możliwe scenariusze".

Od rosyjskich i białoruskich towarów odwracają się też największe sieci handlowe. Pierwsza w bojkocie była sieć Netto. W jej ślady poszły też: Rossmann, Stokrotka, Polomarket i Topaz oraz markety budowlane Hipper.pl.

Również InPost zapowiedział, że nie będzie kupował białoruskich ani rosyjskich usług i produktów.

Rosja omija sankcje. Jak temu zaradzić?

Z danych Centralnego Ośrodka Informacji Gospodarczej wynika, że obecnie w Polsce działają 982 spółki, w których jednym z udziałowców jest rosyjska firma lub obywatel Rosji. Tylko 245 spośród nich podaje jakikolwiek kontakt.

Co ciekawe, od 2014 r. – czyli od kiedy Rosja została objęta kolejnym embargiem unijnym za aneksję Krymu, liczba rejestracji rosyjskich spółek w Polce zaczęła szybko rosnąć. W 2015 r. było to 81 nowych rejestracji w ciągu roku, a w 2021 r. już mimo trwającej pandemii powstały już 162 nowe spółki.

Zdaniem Piotra Soroczyńskiego, głównego ekonomisty Krajowej Izby Gospodarczej oraz byłego wiceministra finansów, trend ten może wskazywać na omijanie przez Rosjan sankcji i robienie interesów po cichu.

Czy bojkotowanie rosyjskich i białoruskich firm ma sens, skoro Rosjanie potrafią sobie radzić z embargiem, a my nie wyłączymy w domu prądu ani nie zakręcimy kurka w kaloryferze dlatego, że użyto do wytworzenia energii rosyjskiego węgla lub gazu?

Zdaniem Soroczyńskiego bojkot konsumencki jest bardzo istotny. Konsumenci mają bowiem potężny oręż – portfele. - Zawsze możemy powiedzieć: ja już więcej u ciebie nic nie kupię – przekonuje Soroczyński.

Dodaje, że akcja bojkotu powinna objąć przede wszystkim działy zaopatrzenia w różnych sieciach handlowych, handlowych, by handlowcy w nich wiedzieli, że klienci nie chcą kupować towarów z Rosji czy Białorusi. – Trzeba znaleźć innych, atrakcyjnych dostawców na te same rzeczy. To po pierwsze – mówi Soroczyński.

Według niego akcję bojkotu konsumenckiego należy przeprowadzić bardzo spokojnie i długofalowo. Dobrym pomysłem mogłoby być np. objęcie nowych dostaw z Rosji czy Białorusi specjalnymi cłami, z których przychód w całości posłużyłby pomocy Ukrainie.

- Rosyjscy dostawcy, by "zmieścić się" na rynku, musieliby obniżyć znacząco swoje ceny. A po drugie, cło mogłoby zasilić zniszczoną infrastrukturę na Ukrainie. Na to, co do tej pory już zniszczyli tam Rosjanie, będą potrzebne już dziesiątki miliardów dolarów - ocenia nasz rozmówca.

Konsumencki bojkot dosięgnął również austriackiej spółki Amic Energy. Dziennikarze "Puls Biznesu" oraz portalu resetobywatelski.pl sprawdzili powiązania Amic Energy z Rosjanami. Z informacji, do których dotarli wynika m.in., że w latach 2014 -2018 w radzie nadzorczej Amic Polska zasiadał Ivanas Paleičikas - a właściwie Iwan Palejczyk. Portal Delfi.ru. podaje, że Palejczyk był szefem sieci Łukoil Baltija – zarejestrowanej na Litwie, działającej w krajach bałtyckich i należącej do rosyjskiego koncernu Łukoil.

Ponadto zasiadali w niej m.in. Milda Drobaviciene i Romas Turlinskas. Drobaviciene również pracowała w Łukoil Baltija. Jako Chief Financial Officer odpowiadała za finanse rosyjsko-litewskiej sieci. Z kolei Turlinskas występuje w mediach litewskich, również polskojęzycznych, jako "zastępca dyrektora generalnego, dyrektor ds. sprzedaży detalicznej spółki Łukoil Baltija".

W Trójmieście stacji Amic jest siedem. Kilka dni temu tamtejszy samorząd zerwał z nimi współpracę. Oficjalnych powodów zakończenia kooperatywy jednak nie podanoJak informuje Michał Brandt z Gdańskiej Organizacji Turystycznej, tankując na stacjach Amic, kierowcy mogli zaoszczędzić od 7 do nawet 15 groszy na litrze benzyny.

Dziś spółka Amic Polska podkreśla w oświadczeniu dostępnym tutaj, że nie "nie jest powiązana kapitałowo z koncernem Lukoil ani z żadnymi innymi podmiotami gospodarczymi Federacji Rosyjskiej".

Zaznacza, że właścicielem spółki jest austriacki fundusz inwestycyjny, który w 2016 roku odkupił sieć stacji od rosyjskiego paliwowego giganta. Jednocześnie zaznacza, że "z całą stanowczością potępia brutalny atak Rosji na Ukrainę".

Masz newsa, zdjęcie lub filmik? Prześlij nam przez dziejesie.wp.pl
Oceń jakość naszego artykułu:
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.
Źródło:
money.pl