Najczęściej blockchain kojarzy się z kryptowalutami, a praca osób z tej branży z “kopaniem” bitcoinów. Ale takim systemem zbudowanym na rozproszonej, zakodowanej bazie danych może być też np. powszechne głosowanie, księgowanie transakcji czy loteria.
W losowaniu opartym o blockchain nikt nie może oszukiwać i wiemy to nie dzięki centralnej komisji czy instytucji nadzorującej, a dzięki matematyce.
– W prawie każdej branży mamy do czynienia z instytucjami, którym musimy zaufać. Blockchain pomoże stworzyć dla nich alternatywę, a może nawet je wyeliminuje – przewiduje Marek Kirejczyk.
Mózgiem stojącym za budową rozwiązań opartych o blockchain jest Blockchain Engineer. To programista tworzący m.in. smart contracts, czyli programy, dzięki którym system blockchain minimalizuje lub nawet wyklucza ryzyko kradzieży, błędu, oszustw czy manipulacji.
Branża dopiero się rodzi i jest niepoukładana, zarówno pod względem technicznym, jak i regulacji prawnych. – Na ten moment dopiero odkrywamy, jak wykorzystać blockchain do realnych usprawnień w życiu. Jak dotąd, jedynie nielicznym rozwiązaniom opartym o tę technologię udało się podbić rynek, a rozwój blockchain dopiero się rozkręca – mówi Marek Kirejczyk.
Proces krystalizowania się blockchain to według niego ogromna szansa, by kształtować zupełnie nową dziedzinę i zbudować coś, czego w przyszłości będą używać rzesze ludzi.
Programista ze zmysłem odkrywcy
Marek Kirejczyk, zanim zajął się blockchainem, przez 10 lat pracował w branży IT. Rozwijał aplikacje webowe i mobilne, ale praca ta z czasem zaczęła wydawać mu się dość monotonna i nie czuł się w niej spełniony. Zainteresował się blockchainem w 2013 roku, w czasie bańki bitcoinowej, kiedy technologia ta przestała być tylko ciekawostką i przeniknęła do zbiorowej świadomości.
– Prowadziłem wtedy firmę, której klienci zlecali pierwsze projekty blockchain i płacili za nie w bitcoinach. Choć wtedy brzmiało to dość abstrakcyjnie, moja ówczesna firma jako pierwsza w Polsce pozwalała pracownikom odbierać pensję w kryptowalutach – wspomina Kirejczyk.
Jak zostać kimś: UX designer to zawód przyszłości
W blockchainie zainteresowała go przede wszystkim mieszanka technologiczna. – Dość szybko uczę się nowych technologii, ale lista rzeczy do przyswojenia w przypadku blockchain jest tym dłuższa, im więcej już się wie i umie – twierdzi.
Wiedzę czerpał głównie z internetu, poznając społeczność blockchain w Polsce i na świecie. – Jej przedstawiciele chętnie dzielą się wiedzą, osiągnięciami i fragmentami kodu. Szybko złapałem bakcyla i uświadomiłem sobie, że jako web czy mobile developer byłbym jednym z milionów programistów robiących podobne zadania. Natomiast jako Blockchain Engineer mam szansę być jednym z pionierów na skalę kraju, a nawet globu – mówi Kirejczyk.
Wizja stworzenia jedynego w kraju startupu, który zajmuje się danym obszarem blockchain, zachęciła go, żeby otworzyć własny biznes. Jego agencja Ethworks od 2 lat realizuje projekty dla start-upów blockchain z całego świata.
Talenty matematyczne poszukiwane
Od kandydatów na stanowisko Blockchain Engineer wymaga się przede wszystkim wykształcenia matematycznego lub informatycznego oraz dobrego rozumienia, jak działa komputer i jak tworzy się oprogramowanie. Pomocna jest też znajomość kryptografii.
– To nie jest zawód dla osób, które postanowiły się przebranżowić i skończyły kurs programowania – zauważa Kirejczyk. – Żeby szybko przyswoić technologię blockchain, trzeba mieć podstawy algorytmów i ogólną wiedzę o tworzeniu oprogramowania.
W praktyce takie zaplecze mają często doświadczeni back-end deweloperzy, ale w blockchainie swojej szansy powinni upatrywać także uzdolnieni matematycznie studenci. – Zatrudniamy w Ethworks m.in. osobę, która dopiero zaczyna studia, ale jest finalistą olimpiady informatycznej. W procesie rekrutacji pokonał niejednego absolwenta politechniki – opowiada Kirejczyk.
Ile można na tym zarobić?
– Dobry Blockchain Engineer zarabia co najmniej tyle, co dobry inżynier oprogramowania – mówi Kirejczyk. – Warszawskie stawki dla osób, które zaczynają swoją przygodę z blockchainem to ok. 4–8 tys. zł prosto po studiach, 8–12 tys. zł dla solidnego dewelopera z doświadczeniem i ok. 16 tys. zł na miesiąc dla starszego specjalisty. Dla osób, które już na blockchainie dobrze się znają lub szybko się uczą, górny limit zarobków właściwie nie istnieje.
Marek Kirejczyk zaznacza jednak, że nie tylko stawki powinny przyciągać do tego zawodu. Pensja ma drugorzędne znaczenie, bo będąc wewnątrz świata blockchain i rozumiejąc jego mechanizmy, wiele osób inwestuje w portfolio kryptowalut, pomnażając swój majątek. Ponadto pierwsi Blockchain Engineers często dostawali wypłaty w kryptowalutach, kiedy te dopiero się rodziły. Dziś są więc wśród nich liczni kryptomilionerzy.
Rodzący się rynek pracy
Póki co na rynku pracy właściwie nie ma bezrobotnych inżynierów blockchain. To bardzo niszowy zawód, więc łatwo jest znaleźć pracę i łatwo zostać dostrzeżonym. – W tej branży osoba, która ma dwa lata doświadczenia uchodzi za starszego specjalistę, bo blockchain jest na tyle młody, że nie ma osób z 10-letnim stażem.
Na tym rodzącym się rynku pracy obserwuje się spore fluktuacje związane z rosnącą lub pękającą bańką bitcoinową. Ogólny trend jest jednak jasny: deficyt pracowników rośnie, bo w Polsce powstaje coraz więcej firm zajmujących się blockchainem.
– Programista blockchain to zawód, na którego prawdziwy boom przyjdzie za kilka lat. Kiedy oparte o blockchain zyskają na popularności, ludzi z doświadczeniem w tej technologii będzie bardzo mało, a będą bardzo pilnie potrzebni – puentuje CEO Ethworks.
Masz newsa, zdjęcie lub filmik? Prześlij nam przez dziejesie.wp.pl