Prokuratura Rejonowa w Warszawie postawiła Januszowi Palikotowi, Kubie Wojewódzkiemu i Tomaszowi Czechowskiemu zarzuty, że naruszyli przepisy, reklamując w internecie mocny alkohol (m.in. wódki produkowane przez Manufakturę Piwa Wódki i Wina, w której Palikot jest prezesem i głównym akcjonariuszem, Wojewódzki ma mniejszościowy pakiet, a Czechowski do niedawna był w zarządzie).
W maju warszawski sąd skazał ich za reklamowanie alkoholu w internecie. Zgodnie z wyrokiem Palikot ma zapłacić 80 tys. zł. Gwiazda TVN i ich wspólnik Tomasz Czechowski skazani zostali na grzywny po 70 tys. zł. Poza tym Palikot ma zapłacić ok. 9 tys. zł kosztów sądowych, a Wojewódzki i Czechowski po 8 tys. zł.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Sąd wówczas nie miał wątpliwości, że złamali ustawę o wychowaniu w trzeźwości i przeciwdziałaniu alkoholizmowi. Wszyscy złożyli jednak sprzeciw od wyroku, który zapadł w tzw. trybie nakazowym.
Takie orzeczenie wydaje sąd na posiedzeniu bez udziału stron, gdy uzna na podstawie zebranego materiału, że przeprowadzenie rozprawy nie jest konieczne. Po dostarczeniu stronom wyroku, mają one siedem dni na wniesienie sprzeciwu. Sprawa wraca wtedy do sądu i podlega rozpoznaniu na zasadach ogólnych, na rozprawie. Tak też stało się w tym wypadku.
Fundacja Jana Śpiewaka - Bezpieczna Polska dla Wszystkich - została dopuszczona jako strona w procesie. Domaga się maksymalnej kary 500 tys. zł grzywny.
W poniedziałek w Sądzie Rejonowym w Warszawie Janusz Palikot zeznawał zdalnie. Byliśmy na miejscu. Wojewódzki i Czechowski nie pojawili się. B. polityk nie przyznaje się do winy.
Produkcją alkoholu zajmuję się od 35 lat. Informowałem przede wszystkim o walorach jakościowych i smakowych alkoholi. Produkowane przez nas wyroby charakteryzowały się wysoką jakością. Nie produkowaliśmy żadnych tanich produktów alkoholowych. Jednym z naszych haseł było: nie chlej, degustuj - mówił przed sądem Janusz Palikot.
- Także sama cena tych produktów - znacznie powyżej cen w tych kategoriach - powodowała ograniczenie konsumpcji osób zamożnych, zdecydowanych konsumować alkohol w taki sposób. Dodatkowo w firmie obowiązywała procedura polegająca na tym, że przygotowane materiały promocyjne podlegały ocenie przez kancelarię prawną z Krakowa w zakresie zgodności tych materiałów w z przepisami prawa - dodał.
Palikot wyjaśnił, że "procedurą zarządzał w firmie Przemysław Bobrowicz, szef marketingu, w taki oto sposób, że materiał po zmontowaniu przekazywany był do wskazanych osób w tej kancelarii, a następnie, jeśli były jakieś uwagi, był weryfikowany przez zmianę montażu lub usunięcie niektórych fragmentów".
- W związku z dużym doświadczeniem kancelarii prawnej przekonany byłem i jestem, że były to materiały o charakterze specjalistycznym związanym z degustacją, a nie materiałem reklamowym - stwierdził Palikot.
"Zamiarem spółki było, by ludzie pili dobry alkohol"
Sędzia Łukasz Zioła dopytywał, czy Palikot zapoznawał się z opiniami prawnymi.
- Dostawałem je w formie mejlowej, pisałem do tego komentarz lub odbywało się spotkanie online z moim udziałem, czasami także z udziałem przedstawicieli kancelarii prawnej - odpowiedział biznesmen.
Palikot dodał, że "promował takie picie, aby się nie upić, tylko żeby zrobić z tego wydarzenie towarzyskie".
- Napisałem do "Gazety Wyborczej" recenzję książki wybitnego specjalisty, który napisał, że jeśli jakiś człowiek ma pić alkohol, to nie czerwone wino, nie alkohol z beczek, tylko czystą wódkę, która jest najmniej szkodliwa ze wszystkich rodzajów alkoholu - mówił w trakcie zeznań Palikot.
Zamiarem spółki było, aby jak najwięcej ludzi piło dobry alkohol, a nie byle jaki - przekonywał.
Biznesmen zapewniał też przed sądem, że za umieszczanie postów na temat alkoholu nie otrzymywał żadnego wynagrodzenia.
Zgodnie z art. 13 ust. 1 ustawy z dnia 26 października 1982 r. o wychowaniu w trzeźwości i przeciwdziałaniu alkoholizmowi, w Polsce promocja i reklama napojów alkoholowych jest zabroniona za wyjątkiem piwa.