Morimoto wymyślił, że będzie oferować mieszkańcom Tokio swoje towarzystwo. Pionierskie przedsięwzięcie okazało się wyjątkowo udane. Obecnie na Twitterze mężczyznę obserwuje już ponad ćwierć miliona użytkowników. Za jedno spotkanie Morimoto zgarnia 10 000 jenów, czyli około 330 złotych. Dziennie spotyka się z jedną lub dwiema osobami. Przed pandemią takich rezerwacji było nawet cztery.
Po prostu wynajmuję siebie. Moja praca polega na byciu wszędzie tam, gdzie chcą mnie klienci i nierobieniu niczego konkretnego - powiedział Morimoto agencji Reuters.
Jak dodał Morimoto, w ciągu ostatnich czterech lat obsłużył około 4000 takich sesji. Co ciekawe, mniej więcej jedna czwarta jego rezerwacji pochodzi od stałych klientów. Jeden z nich zatrudnił Japończyka już 270 razy.
Jak wyglądają przykładowe "zadania" Morimoto?
Jeden z klientów poprosił mężczyznę, by ten pobawił się z nim na huśtawce w parku. Z kolei niedawno pewna mieszkanka Tokio umówiła się z Morimoto na spotkanie przy herbacie i ciastkach. 27-letnia analityczka danych postanowiła wyjść z domu w tradycyjnym sari, ale ponieważ nie chciała speszyć swoich znajomych, o towarzystwo zwróciła się do Morimoto - informuje Reuters.
Nierobienie niczego konkretnego nie oznacza jednak, że Morimoto zgodzi się na wszystko. Mężczyzna odrzucił już oferty takie jak przeniesienie lodówki czy wyjazd do Kambodży. Nie przyjmuje też żadnych próśb o charakterze seksualnym.