Premier Japonii Fumio Kishida jeszcze w styczniu w rozmowie z prezydentem USA Joe Bidenem oświadczył , że jego kraj podejmie "silne działania w odpowiedzi na jakikolwiek atak" Rosji na Ukrainę.
Teraz groźbę sankcji powtórzył szef japońskiego MSZ Yoshimasa Hayashi.
Przede wszystkim Japonia zdecydowanie opowiada się za rozwiązaniem poprzez dialog dyplomatyczny. Ale jeśli dojdzie do rosyjskiej inwazji, Japonia podejmie odpowiednie kroki, w tym możliwe sankcje, w odpowiedzi na to, co się wydarzy, w porozumieniu z G7 i społecznością międzynarodową – powiedział dziennikarzom Hayashi.
Niższa izba japońskiego parlamentu wyraziła w uchwale solidarność z Ukrainą, a rząd przekierował część swojego importu gazu LNG do Europy, by wspomóc ją na wypadek odcięcia dostaw przez Rosję.
Japonia jest jednym z głównych sojuszników USA w Azji, a w ostatnich miesiącach zacieśnia relacje z zachodnimi partnerami w obliczu rosnącej obecności militarnej Chin. Pekin jest z kolei w nieformalnym sojuszu z Moskwą i oficjalnie poparł ją niedawno w jej żądaniach gwarancji bezpieczeństwa i nieprzyjmowania Ukrainy do NATO.
Japońska agencja prasowa Kyodo i publiczna stacja NHK podały, powołując się na anonimowe źródła, że premier Kishida organizuje we wtorek rozmowę telefoniczną z Zełenskim.
Przywódcy mają rozmawiać o sposobach złagodzenia napięć z Rosją oraz zapewnieniu bezpieczeństwa Japończykom przebywającym na Ukrainie lub ich ewakuacji.