- Mówią, że grozi nam blackout i problem by zniknął, gdyby nie było tej ustawy "10H", czyli nie ograniczono możliwości budowy wiatraków. I my pracujemy nad tym, żeby wiatraki wróciły. Ale jeżeli chodzi o ilość prądu z OZE, to wypełniliśmy plany w stu procentach, nawet z naddatkiem - przekonywał w sobotę Jarosław Kaczyński, który przyjechał na spotkanie ze zwolennikami PiS do wielkopolskiego Kórnika.
- Energii słonecznej mamy już około ośmiu tysięcy megawatów. Po drugie, mamy sieci. One mają ograniczone możliwości. Gdybyśmy zbudowali dużo wiatraków, to one i tak by tego prądu nie mogły przyjąć. To jest jedno wielkie nadużycie, jedno wielkie kłamstwo, żeby nie powiedzieć językiem nie mojego pokolenia, "ściema". To jest jedna wielka "ściema" - komentował.
- A są i kolejne. Jak na przykład ta, że nie ma cukru. Cukru jest w bród. Krótko mówiąc, ciągle usiłuje się stworzyć wrażenie strasznego kryzysu. No jest kryzys, jest wojna, graniczymy z państwem, które w ciężkich okolicznościach prowadzi wojnę obronną. Ale to nie jest kryzys przez nas wywołany i jest to kryzys, w którym w sposób, jak sądzę, chwalebny, uczestniczymy.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Co się dzieje z cukrem
Od kilku dni w znanych dyskontach trwa cukrowe szaleństwo: ludzie na potęgę wykupują cukier, a sieci handlowe reglamentują towar. Marcin Hadaj, menedżer ds. komunikacji korporacyjnej Biedronki, mówił portalowi o2.pl, że część klientów kupuje w sklepach sieci "niedetaliczne ilości cukru" w związku z okazyjnymi cenami. Z danych na paragonach wynika, że nabywcami są głównie przedsiębiorcy.
– W związku ze znacznie większym niż zwykle o tej porze popytem na ten surowiec, w części naszych sklepów można obserwować tymczasowe braki cukru – tłumaczyła z kolei w rozmowie z portalem wiadomoscihandlowe.pl Patrycja Kamińska, PR Manager sieci Netto.
W czwartek do problemu odniósł Jacek Sasin, wicepremier i minister aktywów państwowych. "Mówimy o brakach w wielkich sieciach handlowych, które są kontrolowane przez zagraniczny kapitał. My wiemy, że duże zagraniczne podmioty chętnie zaopatrują się u zagranicznych producentów, mają swoich dostawców" - tłumaczył w stanowisku przesłanym w czwartek PAP.
Jak dodał, w przypadku cukru "w Polsce są to firmy, które wykupiły polskie cukrownie w latach 90.". "To dwie, duże niemieckie firmy funkcjonujące na polskim rynku, które kontrolują 60 proc. polskiego rynku"- wskazał. I zachęcił przedstawicieli sieci handlowych "i wszystkich tych, którym tego cukru dzisiaj brakuje", żeby zgłaszać się do Krajowej Grupy Spożywczej. Grupa ta jest producentem cukru, który ma 40 proc. udziałów w rynku; dysponuje cukrem, który w każdej chwili może dostarczyć.
Blackout nam nie grozi?
W ostatnim tygodniu głośny jest też temat polskich elektrowni. Przypomnijmy, w czwartek serwis strefainwestorow.pl pisał, że mamy obecnie do czynienia z prawdziwą lawiną nieplanowanych wyłączeń bloków energetycznych. Powołując się na dane Towarowej Giełdy Energii, serwis poinformował, że chodzi m.in. o bloki: Połaniec, Opole, Kozienice, Bełchatów, Turów. Z tego powodu uruchomiono rezerwę w bloku Elektrownia Dolna Odra. Z kolei Business Insider informował, że należący do Tauronu nowy blok w Elektrowni Jaworzno, który miał być jednym z filarów bezpieczeństwa energetycznego kraju, ma problemy z dostępnością i jakością węgla.
Zdaniem Dawida Piekarza, eksperta Instytutu Staszica, powodu do paniki na razie nie ma, co nie oznacza, że nasza sytuacja jest dobra.
Niemal każdego dnia na jaw wychodzą nowe informacje, z których wynika, że nasza sytuacja wygląda nie do końca tak, jak usiłuje nas przekonać rząd. Okazuje się, że węgla także miało nam nie zabraknąć, a teraz już sam premier przyznaje, że Polska cierpi na "chroniczny niedobór węgla" – komentuje.
Ekspert uważa, że z deficytem węgla wiąże się kolejny problem: polskie elektrownie, w związku z brakiem tego surowca wykorzystują węgiel, który jest dostępny, często gorszej jakości. W efekcie z tego powodu coraz częściej dochodzi do awarii bloków energetycznych.