Z danych firmy Grand View Research wynika, że tylko w 2019 roku na świecie rozlano wino do puszek o wartości ponad 70 mln dolarów. Według prognoz w kilka lat ta kwota ma urosnąć do 155 mln dolarów. Trend ten widać także w Polsce.
- Ponad 60-proc. udział stanowią wina musujące, następnie wina wzmocnione – mówi o rynku puszek z winem Magdalena Zielińska, prezes Polskiej Rady Winiarstwa. - Klasyczne wina spokojne to najmniejsza część tego segmentu. Co ciekawe, rozwój tego trendu napędzają decyzje zakupowe millenialsów i pokolenia X, głównie w USA, Wielkiej Brytanii, Niemczech, Japonii i Australii - zauważa Magdalena Zielińska.
W Polsce wino do puszek rozlewa między innymi firma JNT Group, która markę Monte Santi sprzedaje choćby w Biedronce. Swoje aluminiowe opakowanie ma też marka Carlo Rossi czy Wine Not.
- Wina w puszkach to obecnie jeden z najgorętszych trendów, który doskonale wpasował się w potrzeby i nowe zachowania konsumenckie wynikające z pandemii i ograniczeń. Polacy chętnie szukają azylu i spędzają czas w plenerze. Niewielkie, lekkie, włożyć do torby czy plecaka i zabrać na wycieczkę do lasu czy na grilla - zauważa Jakub Nowak z JNT.
Inna firma JF Hillebrand Poland eksportuje wino w puszkach. Na teraz rekordową partię 800 kontenerów z aluminiowymi opakowaniami wysłano kilka miesięcy temu do Meksyku. Najczęściej firmy decydują się na opakowania typu slim, czyli o pojemności 250 ml. Jest to więc dużo mniejsza porcja niż piwa, które naturalnie kojarzy się z puszką.
Polacy nie chcą alkoholu na stacjach benzynowych
Drugim trendem widocznym na rynku jest sprzedaż dużych opakowań, czyli tzw. bag-in-box. To z zewnątrz papierowe pudełka, w których środku kryje się hermetycznie zamknięte, z kranikiem, opakowanie plastikowe wypełnione winem. Dzięki temu z tego typu "otwartego" trunku można korzystać nawet przez kilka tygodni.