- Jestem głęboko przekonany, że przyjdzie taki dzień, kiedy będziemy mieli w Warszawie Budapeszt - mówił Jarosław Kaczyński w 2011 roku, po ogłoszeniu sondażowych wyników wyborów.
Po latach sytuacja jednak się zmieniła. I porównując, chociażby ceny żywności prezes mógłby zmienić zdanie.
Na Węgrzech o wiele drożej
Dziennik "Fakt" porównał ceny żywności w Polsce i na Węgrzech.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
"Za 24 produkty typu pieczywo, nabiał, mięso, olej i cukier nad Wisłą trzeba zapłacić 167,29 zł (średnia z Koszyka "Faktu" na podstawie zakupów sieciach Biedronka, Lidl, Lewiatan i Dino). Kto pójdzie do węgierskiego sklepu na takie same zakupy, wyda znacznie więcej, bo, po przeliczeniu na naszą walutę, aż 252,06 zł" - informuje dziennik.
"Fakt" informuje, że Polak na najniższej krajowej brutto może kupić sobie prawie 21 "koszyków". Węgier zaś za swoją minimalną płacę tylko dziesięć.
Na Węgrzech tańsze są jajka i olej rzepakowy, ale za to o wiele więcej zapłacimy np. za mięso.
Różnica nie powinna dziwić. Węgry walczą teraz z kryzysem. Mają najwyższą inflację w UE, topniejącą gospodarkę i również, jak Polska, nie mają środków z KPO. Rząd Viktora Obrana przekonuje, że sytuacja się poprawia, a problemy mają źródło w sankcjach i braku dobrej woli Brukseli.
Walczą z inflacją
Na Węgrzech inflacja rzeczywiście zaczęła spadać od stycznia, choć początkowo tylko nieznacznie. Poniżej 20 proc. spadła dopiero w lipcu, podczas gdy w pozostałych państwach unijnych ten próg został przekroczony najpóźniej w marcu. Według ostatnich danych opublikowanych przez Główny Urząd Statystyczny (KSH) ceny wzrosły w lipcu rok do roku o 17,6 proc.
W maju Węgry były pierwszym krajem w Unii Europejskiej, które zdecydowały się na obniżenie stóp procentowych. We wtorek Bank centralny na Węgrzech obniżył po raz kolejny stopy.