Jarosław Kaczyński kontynuuje cykl wystąpień na wiecach w okręgach senatorskich. W sobotę 15 października był w Myszkowie na Śląsku. Odniósł się do problemów z dostępnością węgla, jego wysokimi cenami, a także kryzysem inflacyjnym.
Jak przekonywał, ten pierwszy problem został "praktycznie rozwiązany", m.in. za sprawą przyjętej ostatnio ustawy węglowej. Stwierdził, że dla polityki PiS odnoszącej się do kryzysów kluczowe jest słowo "łagodzenie".
Bo kryzys inflacyjny można rozwiązać stosunkowo prosto. Ta metoda jest następująca: wzrost płac jest dużo niższy niż wzrost cen. Gdy siła nabywcza społeczeństwa spada, wtedy nacisk na rynek spada i wzrost cen jest niższy, sprowadzając się do elementów związanych ze wzrostem cen energii i innych surowców, na co pojedyncze państwa wpływu nie mają. Ale w warunkach polskich, gdyby przeprowadzić taką operację, to mielibyśmy już czwarty od 1989 r. kryzys społeczny, którego najbardziej bolesnym wyrazem jest bezrobocie - powiedział Jarosław Kaczyński.
Jak tłumaczył prezes PiS, spadek siły nabywczej wpłynie na spadek popytu, "a ten prowadzi do wzrostu bezrobocia". Przypomniał, że Polska mierzyła się ze szczególnie wysokim bezrobociem już trzy razy. - Na początku reformy Balcerowicza, potem na przełomie 2000 r., i za czasów Donalda Tuska, gdy mieliśmy być zieloną wyspą. Ale gdy się spojrzy na statystyki, to ten kolor się bardzo wyraźnie zmieniał. Był spadek PKB i wiele negatywnych zjawisk - mówił dalej Kaczyński.
Kaczyński o polityce PiS: kluczem jest "łagodzenie" kryzysu
Stwierdził też, że "łagodzenie" kryzysu objawia się m.in. w systemie państwowego wsparcia kryzysowego, czego przykładem mają być tarcze antykryzysowe, wprowadzane od czasu pandemii COVID-19.
- A za ich czasów ten system pomocy był tak skonstruowany, że skorzystało z niego tylko jedno przedsiębiorstwo. Taka była konstrukcja, że innym się nie opłacało. Bezrobocie wysokie, sytuacja była bardzo niedobra. Myśmy Polskę z tego wyciągnęli. Zapewniliśmy stały wzrost stopy życiowej i wielkie przedsięwzięcia, by poziom życia i cywilizacyjny w różnych częściach się wyrównywał i nie chcemy z tego rezygnować - przekonywał prezes PiS.
- Prowadzimy politykę ostrożną, dlatego wzrost płac jest bliski, a do niedawna był wyższy niż inflacja. Ceny rosną, ale płace też rosną. Nierówno, wiele grup bardzo traci, ale chcemy zapobiec temu najgorszemu: bezrobociu i generalnemu spadkowi, mechanizmowi, który się sam nakręca w dół. Ci, którzy chcą przywrócić postkomunizm w postaci zagwarantowanej przy pomocy represji, ten system nikogo poza grupą uprzywilejowaną nie ochroni, nie wyrówna sytuacji gospodarczej, ekonomicznej i cywilizacyjnej w Polsce - stwierdził w Myszkowie.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Kaczyński: za czasów PiS budżet państwa zyskał bilion złotych
Podczas wiecu prezes partii rządzącej dużo uwagi poświęcił "nadużyciom władzy" za rządów poprzednich ekip. Sympatyków PiS przekonywał, że dopiero w 2005 r. rozpoczął się proces walki z postkomunizmem.
Z mównicy Kaczyński powtórzył, że odkąd PiS objął władzę, wpływy do budżetu państwa zwiększyły się o ponad bilion złotych w stosunku do rządów PO-PSL.
Do budżetu państwa wpłynęło łącznie przeszło bilion złotych więcej w ciągu lat naszej władzy, ale nie dlatego, że podnieśliśmy podatki. My je obniżyliśmy, ale dlatego, że ograniczyliśmy nadużycia - przekonywał prezes PiS.
- To spowodowało, że mogliśmy zacząć intensywną politykę społeczną, podwoić wydatki na służbę zdrowia, zwiększyć wydatki na oświatę i kulturę, a także bardzo intensywnie zwiększać wydatki na zbrojenia. Tu ten postęp jest ogromny, przeszło dwukrotny - zachwalał szef partii rządzącej.