Ministrowie spraw wewnętrznych z państw w Unii Europejskiej przyjęli większością głosów stanowisko, w myśl którego kraje członkowskie będą musiały godzić się na relokację nielegalnych migrantów. Za niesubordynację mają grozić kary finansowe, jeśli oczywiście stanowisko przerodzi się w faktycznie obowiązujące prawo.
Decyzja zapadła w Brukseli mimo protestu ze strony Polski i Węgier. Z wypowiedzi polityków obozu władzy wynika, że swojego zdania nie zmienią i będą twardo negocjować nad zmianą tzw. paktu migracyjnego. Podkreślił to także Jarosław Kaczyński, prezes PiS.
- Nie zgodzimy się na to, nie zgadza się na to także naród polski, ta kwestia musi być przedmiotem referendum i my to referendum zorganizujemy - zapowiedział szef partii z mównicy sejmowej.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Jarosław Kaczyński o pakcie migracyjnym: "Kpina z Polski"
Za nieprzyjęcie migrantów państwu członkowskiemu ma być naliczana kara w wysokości 22 tys. euro od osoby, której odmówiono wjazdu do kraju.
W tym kontekście Kaczyński powiedział, że Polska po wybuchu wojny w Ukrainie przyjęła "na stałe ok. 1,5-2 mln uchodźców". Ale pomoc, którą Warszawa otrzymała z tego tytułu, wyniosła "100 euro na mieszkańca".
- To jest kpina z Polski, to jest dyskryminacja wyjątkowo bezczelna - powiedział prezes PiS. Sejm tymczasem pracuje nad uchwałą ws. relokacji migrantów, która ma być "mandatem rządu" do postawienia weto na forum Unii Europejskiej w tej sprawie.