Za ile można wynająć w Krakowie w pełni działający hostel, gotowy do prowadzenia biznesu? W tej chwili to koszt przynajmniej 25 tys. zł miesięcznie. Rocznie to koszt blisko 300 tys. zł. Do wzięcia jest 10-pokojowy lokal o wielkości dokładnie 400 metrów kwadratowych.
"Obiekt umieszczony w oficynie zabytkowej kamienicy. Posiada łącznie 11 pokoi na 4 piętrach kamienicy, które mogą pomieścić 51 osób" - można przeczytać w ofercie. To jedyna oferta dostępna w tej chwili w sieci.
To w pełni działający hostel do wzięcia, najtańsza oferta na rynku. Wynajmujesz i od razu prowadzisz. W piwnicach kamienicy jest nawet w pełni wyposażony trochę klub, trochę restauracja. Tymczasem, jak wynika z oświadczeń majątkowych, Marian Banaś swoją kamienicę w Krakowie wynajmował za kilka tysięcy złotych miesięcznie. Roczny dochód z tej inwestycji oscylował w granicach 40 tys. zł. Choć do najpopularniejszych miejsc w Krakowie z jego kamienicy nie było daleko.
Marian Banaś bez problemu mógł znaleźć wynajmujących, którzy zapewnią mu większe i spokojniejsze zyski.
- W Krakowie to i niektórzy chcą po 100, a nawet 200 tys. zł za wynajem całej kamienicy. Najdroższe nie cieszą się dużym zainteresowaniem, bo ciężko na nich wyjść na plus. Wszystko zależy od lokalizacji, standardu, kosztów przystosowania do dalszego podnajmu i udziałów w tych kosztach - mówi money.pl agent nieruchomości z Krakowa.
- 5 tys. zł na miesiąc? Pan żartuje? Tyle to może w jakimś małym mieście, ale nie w Krakowie - odpowiada, gdy pytamy o tańsze oferty. Wyraźnie tańsze.
Niebawem za to będzie miał ofertę kamienicy w najbliższym sąsiedztwie krakowskiego Starego Miasta. Cena? - Zdecydowanie wyższa niż 25 tys. zł, właściciel jeszcze się nie zdecydował, to trochę oferta spod lady. Dla niego to zabezpieczenie kapitału. Kupił kamienicę, by ulokować pieniądze. Nie planuje dużo zarabiać - mówi.
Historii Mariana Banasia, który wynajął w Krakowie swoją kamienicę, nie chce komentować. Jak wynika z materiału Bertolda Kittela z programu "Superwizjer", kamienica Banasia służyła jako hostel wynajmowany na godziny.
Autorzy reportażu sugerują, że to miejsce schadzek niewiernych kochanków, a wynajmującymi były osoby zamieszane w przestępczość zorganizowaną. Marian Banaś przekonuje, że nie wiedział, jak wykorzystywana jest jego nieruchomość. W krótkim oświadczeniu grozi autorom sprawą sądową i odcina się od głównych tez reportażu. Odpowiedź prezesa NIK w całości można przeczytać tutaj.
A miejsce - mające w nazwie słowo "rezydencja" - miało skrajnie różne opinie odwiedzających. "Żadnej nocy nie da się tam spokojnie przespać, ponieważ z innych pokojów dochodzą odgłosy orgii. Nie polecam pobytu z dziećmi. Ten budynek nie zasługuje na miano "rezydencja", a jedynie b...del" - to opinia, która pojawiła się blisko rok temu. "Pokoje w sposób oczywisty ukazują swoje przeznaczenie. Cyrk na kółkach, aby nie wyrazić się niegrzecznie" - mówi inna. Niektórzy chwalą miejsce, inni dbałość gospodarza o wystrój. Średnia ocen jest jednak wysoka.
Pytań w tej historii jest zdecydowanie więcej. Główne dotyczą oświadczeń majątkowych Banasia i tego, kiedy wpisywał własność w kamienicy, a kiedy tego nie robił i czy powinien. Sprawę od kilku miesięcy bada Centralne Biuro Antykorupcyjne.
Jak wynika z oświadczeń majątkowych Mariana Banasia z czasów, gdy był jeszcze wiceministrem finansów, nie pobierał za wynajem kamienicy zbyt wielkich pieniędzy.
W 2015 zadeklarował, że w ciągu roku kamienica przyniosła mu 40 tys. zł dochodu. W dokumentach z 2016 roku jest kamienica - i pojawia sie informacja o planowanej sprzedaży, choć nie ma informacji o dochodzie z wynajmu.
To by oznaczało, że blisko 400 metrów kwadratowych wynajmował za niewiele ponad 3,3 tys. zł (a przynajmniej tyle na wynajmie zarabiał miesięcznie).
Za 2017 rok oświadczenia majątkowego Banasia już nie ma - nie było nigdy dostępne na stronach Ministerstwa Finansów, nie było też dostępne na stronach Kancelarii Prezesa Rady Ministrów. To oświadczenie było już objęte kontrolą Centralnego Biura Antykorupcyjnego. Pisaliśmy o tym w Wirtualnej Polsce i money.pl wielokrotnie w tym roku.
Z kolei w oświadczeniu majątkowym za 2018 rok - złożonym po objęciu stanowiska szefa Ministerstwa Finansów - Banaś z wynajmu wyciągał rocznie 67 tys. zł. Jest jednak spore "ale". W tym roku wynajmował łącznie trzy lokale: kamienicę oraz mieszkanie o powierzchni 40 metrów kwadratowych i lokal o powierzchni 76 metrów kwadratowych (w tym wypadku jest to współwłasność z żoną).
Wynajem 40 metrowego mieszkania w Krakowie to koszt około 2 tys. zł (dochód dla wynajmującego może oscylować w granicach 1-1,5 tys. zł). Rocznie to mniej więcej 12-18 tys. zł. Na pozostałe wynajmy zostaje niewiele ponad 50 tys. zł. I znów można przypuszczać, że dochód z wynajmowania kamienicy ograniczał się do 40 tys. zł jak w latach ubiegłych.
Stawka 3,3 tys. zł za miesiąc wynajmu 400 metrów kwadratowych to wyjątkowo okazyjna cena. W sieci nie sposób znaleźć kamienicę o podobnej lokalizacji, w takim metrażu i tak niskiej cenie. I tak na obrzeżach Krakowa domy do wynajęcia mają ceny od 7 do 10 tys. zł za miesiąc. W okolicach Kazimierza i Starego Miasta takich lokali już w zasadzie nie ma.
Duże apartamenty są do wzięcia w podobnej cenie. W sercu Krakowa trzeba wydać około 10 - 12 tys. zł. Nie są to jednak kamienice, w których można od pierwszego dnia wynajmować pokoje. To zwyczajne duże mieszkania.
Eksperci od nieruchomości komercyjnych nie chcą komentować sprawy prezesa Najwyższej Izby Kontroli. - Nie chce się mieszać w politykę. Cena była niska, ale to prezes powinien wyjaśnić, dlaczego nie maksymalizował zysku. Nie ma takiego obowiązku - mówi jeden z ekspertów rynku nieruchomości.
Zapytaliśmy biuro prasowe Najwyższej Izby Kontroli, czy prezes Marian Banaś planuje w najbliższym czasie szerzej komentować materiał "Superwizjera" - wyjaśniać, w jaki sposób wynajął kamienicę i jak wybrał wynajmujących. Tych danych w pierwszym oświadczeniu prezesa NIK nie było. Poprosiliśmy również o informację, co zdecydowało o cenie wynajmowanej nieruchomości. Na odpowiedź wciąż czekamy.