Przeglądając niemieckie media, można odnieść wrażenie, że niezadowolenie z działań rządu sięga zenitu i kraj się wal – pisze "Rzeczpospolita". Cytowany przez nią "Der Spiegel" wręcz sugeruje, że obecny kryzys może być pierwszym, z którym pani kanclerz nie da sobie rady.
Inne niemieckie media bezlitośnie wypominają porażki Niemiec. To idący bardzo wolno program szczepień, poprzedzony problemami z budową (wieloletnie opóźnienia i kilkukrotnie przekroczony budżet) Berlin–Brandenburg czy filharmonii w Hamburgu.
To wszystko podkopuje wiarę Niemców w siłę ich państwa – do tej pory solidnego i niezawodnego – pisze "Rz". Szczególnie bolesna jest klęska programu szczepień.
Do tej pory szczepionkę otrzymało 2,7 mln osób, czyli 3,3 proc. ludności. Wcześniej Merkel obiecywała, że wszyscy chętni zostaną zaszczepieni do wrześniowych wyborów. Władze ciągle podkreślają, że program ruszy z kopyta po większych dostawach leku, ale Niemcy są rozczarowani.
Po części obwiniają własne władze, po części zaś europejską wspólnotę. Bo to Komisja Europejska z Ursulą von der Leyen negocjowała dostawy szczepionek, zażądała też ścisłej kontroli granicy Bawarii z Czechami i Tyrolem. To drugie spowodowało kilkudziesięciokilometrowe korki i zatory w dostawach dla niemieckich koncernów.
Rozmówca "Rz" z kręgu berlińskiego MSZ zwraca też uwagę na fakt, że w czasach pandemii słabo sprawdza się niemiecki system federalny, w którym służba zdrowia i szkolnictwo są w gestii landów.
Zresztą przywódca bawarskiej CSU Markus Söder, szykowany jest na następcę wywodzącej się z CDU kanclerz Angeli Merkel. Sondaże mu sprzyjają.
Koalicja CDU i CSU i tak prowadzi w wyścigu do Bundestagu i Bundesratu. Zmiana na szczycie władzy nie będzie więc rewolucją.