- Potrzebujemy reformy systemu głosowania w Radzie UE, by więcej decyzji mogło zapadać większością kwalifikowaną, na przykład w polityce zagranicznej, podatkowej - mówił we wtorek w Parlamencie Europejskim kanclerz Niemiec Olaf Scholz. - Będę starał się przekonać moich parterów w Radzie UE co do tej sprawy. Sceptykom chciałbym powiedzieć: to nie jednogłośność czy stuprocentowe poparcie wszystkich decyzji daje największą legitymację demokratyczną. Wręcz przeciwnie: to właśnie walka o większość i sojusze cechują nas jako demokratów - stwierdził Scholz.
- Poszukiwanie kompromisów, które uwzględnią interesy mniejszości, jest właściwym działaniem. To odpowiada naszemu wyobrażeniu o liberalnej demokracji - dodał. Po raz kolejny zasugerował, że od tej reformy zależy zgoda Berlina na rozszerzenie wspólnoty.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Większość kwalifikowana to najczęstsza metoda głosowania w Radzie UE. Osiąga się w Radzie UE wtedy, gdy "za" głosuje co najmniej 15 państw (55 proc. krajów członkowskich), które reprezentują co najmniej 65 proc. ogółu ludności UE. Unijne kraje z największą liczbą ludności to Niemcy, Francja, Włochy, Hiszpania i Polska.
Większości kwalifikowanej nie wykorzystuje się jednak w przypadku głosowania nad takimi sprawami, jak polityka podatkowa, zagraniczna i bezpieczeństwa, kwestia członkostwa w UE czy unijne finanse. W tych przypadkach potrzebna jest jednomyślność.
Berlin chce zwiększyć wpływy?
- Trudno tego nie łączyć ze swego czasu dyskutowaną umową koalicyjną obecnego niemieckiego rządu i wyrażoną w niej wolą przekształcenia Unii Europejskiej w państwo federalne, a de facto w "superpaństwo" z formalną stolicą w Brukseli, ale dużym wpływem Berlina – skomentował apel Scholza Radosław Fogiel.
Podkreślił, że zasada jednomyślności jest jedną z podstawowych zasad UE. - To jest coś, co gwarantuje równość państwom, gwarantuje bezpieczeństwo ich interesów, bezpieczeństwo ich obywateli. Wszelkie próby zlikwidowania tej zasady muszą prowadzić do dyktatu – ocenił w rozmowie z PAP. - A jeśli Niemcy chcą od tego uzależniać zgodę na rozszerzenie Unii Europejskiej, to jest to działanie haniebne, ale niestety spójne z tym, co dotychczas obserwowaliśmy w kwestii wsparcia dla Ukrainy - dodał.
Polska się na to nie zgodzi
- Dopóki Prawo i Sprawiedliwość rządzi i ma coś w tej sprawie do powiedzenia, nie zgodzimy się na odejście od zasady jednomyślności - zadeklarował Fogiel. I zwrócił uwagę, że choć polskie stanowisko jest w tej sprawie oczywiste, to nie chodzi wyłącznie o nasz kraj, bo są kraje mniejsze od Polski, które zawsze byłyby przegłosowywane. - Nie można sobie pozwolić na to, aby wspólnota, która miała umożliwiać harmonijną współpracę państw europejskich stała się wspólnotą zamordyzmu i zmuszania krajów członkowskich do czegokolwiek wbrew ich woli – skwitował Fogiel.