- Będę starał się przekonać moich parterów w Radzie UE co do tej sprawy. Sceptykom chciałbym powiedzieć: to nie jednogłośność czy stuprocentowe poparcie wszystkich decyzji daje największą legitymację demokratyczną. Wręcz przeciwnie: to właśnie walka o większość i sojusze cechują nas jako demokratów - stwierdził Scholz podczas wystąpienia w Parlamencie Europejskim.
- Poszukiwanie kompromisów, które uwzględnią interesy mniejszości, jest właściwym działaniem. To odpowiada naszemu wyobrażeniu o liberalnej demokracji - tłumaczył swoją wizję reformy Unii kanclerz Niemiec. Po raz kolejny zasugerował, że od tej reformy zależy zgoda Berlina na rozszerzenie wspólnoty.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Większość kwalifikowaną osiąga się w Radzie UE wtedy, gdy "za" głosuje co najmniej 15 państw (55 proc. krajów członkowskich), które reprezentują co najmniej 65 proc. ogółu ludności UE. Unijne kraje z największą liczbą ludności to Niemcy, Francja, Włochy, Hiszpania i Polska - im liczba ludności większa, tym bardziej znaczący jest głos danego kraju.
Większość kwalifikowana to najczęstsza metoda głosowania w Radzie UE, jednak nie dotyczy ona takich spraw, jak polityka podatkowa, zagraniczna i bezpieczeństwa, kwestia członkostwa w UE czy unijne finanse. W tych przypadkach potrzebna jest jednomyślność. Po rosyjskiej inwazji na Ukrainę problemy z podejmowaniem jednomyślnych decyzji, dotyczących wprowadzenia sankcji, stwarzały Węgry. Gdyby w polityce zagranicznej przestała obowiązywać zasada jednomyślności, takich sytuacji już by nie było.
- Na przyszłość konieczne wydaje mi się również odpowiednie przestrzeganie zasad demokracji i praworządności w Unii Europejskiej. Na to powinniśmy nalegać. Dlaczego więc nie wykorzystujemy tej dyskusji o reformie Unii, aby domagać się wzmocnienia Komisji Europejskiej, tak by miała możliwość wszczynania procedur naruszeniowych, kiedy nasze wartości nie są przestrzegane? Myślę tu o takich wartościach podstawowych jak wolność, demokracja, równość, praworządność i przestrzeganie praw człowieka - mówi też we wtorek kanclerz Scholz.
UE nie będzie supermocarstwem
Szef niemieckiego rządu wypowiedział się też przeciwko staraniom o uczynienie z UE trzeciego supermocarstwa obok USA i Chin. Każdy, kto z nostalgią podąża za marzeniem europejskiego mocarstwa światowego, utknął w przeszłości – stwierdził Olaf Scholz.
Dodał zarazem, że UE musi zwiększyć wysiłki na rzecz integracji swojego przemysłu obronnego i wspólnych zakupów amunicji dla Kijowa. - Brutalna agresja Rosji przeciwko Ukrainie pokazała nam, jak ważna jest ta świadomość (konieczności wspólnych działań - przyp. red.) – podkreślił.
Z Chinami trzeba ostrożnie
W stosunkach z Chinami Olaf Scholz postulował "mądre ograniczanie ryzyka" bez zrywania więzi. - Nie dajmy się zastraszyć Rosji i nadal wspierajmy Ukrainę. Nie chcemy, by w Europie znów zaczęło obowiązywać prawo silniejszego - podsumował kanclerz Niemiec.