- Jeżeli jest tak rzeczywiście, że jedna osoba, nawet jeżeli to jest sędzia (TSUE), może podejmować tak newralgiczne decyzje z punktu widzenia żywotnych interesów danego państwa, które zagrażają bezpieczeństwu energetycznemu, bezpieczeństwu ludzi (...), to jest pytanie, w jaki sposób te procedury należy zweryfikować, żeby nie dochodziło do takich sytuacji - powiedział wiceminister.
Przypomnijmy, TSUE nałożył na nasz kraj gigantyczną karę. Każdego dnia będzie naliczane po 500 tys. euro, czyli około 2,3 mln zł. "Ze względu na niezaprzestanie wydobycia węgla brunatnego w kopalni Turów, Polska zostaje obowiązana do zapłaty na rzecz Komisji Europejskiej okresowej kary pieniężnej w wysokości 500 000 euro dziennie" - czytamy w komunikacie prasowym Trybunału Sprawiedliwości Unii Europejskiej.
- Ta decyzja jest kuriozalna, my się z nią nie zgadzamy. Zakładam, że kopalnia będzie pracowała nadal - skomentował prezes PGE Wojciech Dąbrowski.
- Dziś to dotyka Polski, a za chwilę może dotykać zupełnie innego państwa. (...) Wyłączenie Turowa oznacza paraliż całego systemu energetycznego w Polsce, a również i w Europie, ponieważ te systemy są ze sobą bezpośrednio połączone. Warto przyglądać się procedurom, które są stosowane w Trybunale - zaapelował Siarka.
Wiceprezes Trybunał Sprawiedliwości UE Rosario Silva de Lapuerta wydała w poniedziałek postanowienie, nakładając na Polskę 500 tys. euro kary dziennie za niewdrożenie środków tymczasowych i niezaprzestanie wydobycia węgla brunatnego w kopalni Turów.
Spór Pragi z Warszawą o wodę i zachowanie środowiska naturalnego po czeskiej stronie granicy Worka Żytawskiego, gdzie znajduje się kopalnia Turów, trwa już trzy lata. Nasi sąsiedzi narzekają, że pomimo budowy zapory, która ma powstrzymać odpływ wody z Czech w kierunku kopalni, poziom wód podziemnych po czeskiej stronie granicy nadal spada.
Wiceminister Siarka poinformował, że trwają negocjacje z Czechami w tej sprawie, choć Praga postawiła "bardzo twarde" warunki.
- Ale wydaje mi się, że możemy mieć do czynienia i z taką sytuacją, co w tej chwili w tych rozmowach się pojawia, że może się okazać, że jeżeli te warunki zostaną mocno przez Czechów wyśrubowane, że bardziej się Polsce będzie opłacało zapłacić karę niż zapłacić Czechom. Wybór należy do Czechów - skonkludował sekretarz stanu.
Obecna na tej samej konferencji prasowej europosłanka PiS Beata Kempa zwróciła uwagę, że w Czechach trwa obecnie kampania wyborcza przed wyborami parlamentarnymi, które odbędą się 8-9 października.
- Mam nadzieję, że pan Babiš (premier Czech) przegra te wybory razem z partią, która w sposób niebywały walczy z jednym z państw członkowskich - w tym przypadku z Polską, ze swoim sąsiadem - mówiła Kempa.
Kara TSUE za kopalnię Turów. Jest komentarz rządu
- Jest to problem wydumany czysto polityczny ze strony czeskiej. Być może wspierany też przez Vierę Jourovą (wiceszefową Komisji Europejskiej). Ja mam nadzieję, że pan Babiš przegra wybory i przyjdzie rozsądny rząd i będzie można bardzo szybko się porozumieć - oznajmiła eurodeputowana.