Jak zauważa Pan Marek, z jednej strony działa służba zdrowia i wszystkie inne służby, których znaczenie, i niewidzialną często siłę sprawczą, doceniamy dopiero w takich sytuacjach. Z drugiej, politycy wysyłają do nas absolutnie sprzeczne sygnały ("zostańcie w domu, bo będą trupy na ulicach" versus "nic się przecież nie dzieje i spokojnie można przeprowadzić wybory") i kłócą się o procedury, a nie realne rozwiązania antykryzysowe. Z trzeciej, z wszelkiej maści sieci społecznościowych, wiadrami leje się hejt na wszystkich, a przede wszystkim, o paradoks, na tych, którzy śpieszą z pomocą, dzielą się, pomagają.
Otóż Panie Marku, jak wiem, odebrał Pan staranne wykształcenie klasyczne, tym łatwiej będzie mi odnieść się do Pana pytań i wątpliwości. K.I.Gałczyński, swój utwór o wielce wymownym tytule "Ballada o trzęsących się portkach", zakończył sekwencją: Gdy wieje wiatr historii/Ludziom jak pięknym ptakom/Rosną skrzydła, natomiast/Trzęsą się portki pętakom.
Chyba nikt nie ma wątpliwości, że wieje wiatr historii. Oj wieje. To już nie wiatr, to prawdziwy huragan. Od 75 lat nie doświadczyliśmy takiej sytuacji, więc nawet nie bardzo jest kogo spytać o radę: jak postępować, jak się zachować? Świat i nasz kraj stanął w pół kroku. Niewidzialne, ale realne zagrożenie, zatrzymało prawie wszystko w kadrze, w bezruchu, jak za sprawą fotograficznej migawki. I trudno powiedzieć, choć nie sposób dyskutować w obliczu bezpośredniego zagrożenia życia, co jest groźniejsze: to zagrożenie życia wielu właśnie czy bezruch dotyczący wszystkich. Jakie by nie były rozmiary tej pandemii, będzie przecież życie po, a każdy dzień tego bezruchu, choćby nie wiem jak uzasadniony, dokonuje prawdziwego spustoszenia. Spustoszenia, które w różnoraki, również nieprzewidywalny sposób, obróci się przeciwko nam i pociągnie ofiary.
Tyle o wietrze historii, a teraz o tych ludziach, którym, jak pięknym ptakom, rosną skrzydła. To bohaterowie z przypadku, do niedawna pogardzani, a w najlepszym przypadku lekceważeni. Ileż to naczytaliśmy się komentarzy rządzących i ich funkcjonariuszy o lekarzach, którym się w głowie poprzewracało, pielęgniarkach, które nie są dostatecznie ofiarne. Teraz ci sami ludzie pieją peany na ich cześć, apelują o dalszą ofiarność, ale w dalszym ciągu nie zabezpieczają warunków do godnej pracy. Może rzeczywiście nie są w stanie spełnić oczekiwań, ale to w kontekście kontrastu pomiędzy słowami ledwie sprzed paru tygodni a padającymi teraz, wygląda szczególnie groteskowo.
Skrzydła, jak pięknym ptakom, wyrosły też setkom, tysiącom ludzi organizującym zbiórki, wpłacających datki, od kilkudziesięciu złotych do wielu milionów, szyjących maseczki, kombinezony, wolontariuszy w najróżniejszych miejscach, wreszcie tych, dzięki którym funkcjonują jeszcze dziedziny życia, czyniące je znośnym: kierowcy autobusów, sprzedawcy w sklepach, farmaceuci i wielu wielu innych, których na co dzień nie dostrzegaliśmy, a teraz okazali się niezwykle ważni.
Jakiego szpagatu nie robiliby rządzący, a próbują, że aż żal patrzeć i niekiedy boję się o ich zdrowie, mamy w Polsce stan wyjątkowy, absolutnie wyjątkowy, tyle że zakamuflowany, bo nie ogłoszony, ale widać go na każdej ulicy, w każdym sklepie, a najdokładniej w każdym szpitalu. I teraz potrzeba odwagi, odpowiedzialności, przywództwa, a nie "pętaków w trzęsących się portkach".
Mamy prezydenta. Prezydenta nie wybiera się na "dobre czasy". W dobrych czasach to on nam nie jest do niczego potrzebny. Może tam siedzieć w tym pałacu i nawet pilnować tego żyrandola, powoływać, odwoływać, puszyć się, chociaż to trochę śmieszne, a niekiedy żałosne, i robić bardzo wiele, bardzo ważnych, nikomu absolutnie niepotrzebnych rzeczy.
Ale teraz przydałby się przywódca, prawdziwy. Taki, który nie tylko bez przerwy się uczy, ale już się czegoś nauczył i potrafi przejąć stery. Teraz, kiedy wyczerpane są praktycznie wszystkie znamiona, w jakich ogłasza się stan wyjątkowy, taki czy inny – wszystko jedno, kiedy ograniczono (w sposób uzasadniony bez wątpienia) liczne swobody i wolności osobiste, a ostatnio doszedł kolejny argument, czyli, w istocie niezdolny do wypełniania obowiązków Sejm, władza ustawodawcza, pilnie poszukiwany jest człowiek, który powie: idziemy tędy.
W tym stanie faktycznym bowiem nie tylko nie będzie nawet kulawej "tarczy antykryzysowej" ani żadnych regulacji na dzień po – bo kto i jak je uchwali? Nie będzie też kto miał dać sygnału, że pora znowu poruszyć film. I nikt nie oczekuje od niego nieomylności, nikt nie zabiera mu prawa do popełniania błędów, oczekuje się tylko odwagi, by nie trzęsły mu się portki – bo przecież portki trzęsą się tylko pętakom.
Zapisz się na nasz specjalny newsletter o koronawirusie.
Masz newsa, zdjęcie lub filmik? Prześlij nam przez dziejesie.wp.pl