Według opinii i działań władz Kenia ma poważny problem z alkoholem. Jak poważny? Zgodnie z raportem Krajowych Władz ds. Kampanii Przeciwko Nadużywaniu Narkotyków i Alkoholu (NACADA) z 2022 r. w jednym tylko centralnym hrabstwie Nyeri 635 tys. osób było uzależnionych od alkoholu i narkotyków. Z kolei samo hrabstwo liczy 700 tys. mieszkańców.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Kenia zabrała się za walkę z alkoholizmem
To właśnie dlatego w 2023 r. zaostrzono obowiązującą od 2010 r. ustawę o kontroli alkoholizmu. Po zmianach pozwala ona nie tylko walczyć z piciem, ale też z fałszowaniem i sprzedażą nielegalnie wyprodukowanego alkoholu.
Wprowadzone w niej kary są surowe. Każdy producent piwa przyłapany na dystrybucji sfałszowanych trunków może zapłacić grzywnę do 10 mln szylingów (ok. 8 tys. dolarów). Inną karą jest pozbawienie wolności do 10 lat. Można też otrzymać obie te kary jednocześnie.
I tak władze Karatiny, miasta w hrabstwie Nyeri, na początku kwietnia całkowicie zakazały sprzedaży alkoholu. Powołały się przy tym na wspomnianą nowelizację. Tym krokiem jednak posunęły się dalej niż wiceprezydent Rigathi Gachaguy, który na początku 2024 r. proponował, by w każdym mieście był tylko jeden bar z alkoholem.
Choć nowe prawo nie uwzględniło tego typu sugestii, to jednak zabrania się podejmowania jakichkolwiek form promocji lub reklamy napojów alkoholowych. Za tego typu przewinienie grozi grzywna do 500 tys. szylingów (ok. 4 tys. dolarów) dla sprawcy lub karę wolności nieprzekraczającą trzech lat.
Ograniczony jest też czas sprzedaży alkoholu. Zgodnie z przepisami "koncesjonariusz nie może sprzedawać żadnych napojów alkoholowych do spożycia w lokalu wcześniej niż o godz. 14 i nie później niż o 20.30".
Właściciele oburzeni zamykanymi barami
Zamykanie barów i sklepów odbywa się w kraju, który pochwalił się w ostatnim czasie, że liczba turystów pobiła rekordy notowane przed pandemią koronawirusa. Nie spodobało się to jednak właścicielom tego typu placówek.
Ronald Manywele nie tylko prowadzi bar, ale jest również przewodniczącym stowarzyszenia kierowców i przewoźników hrabstwa Lodwar, żyjącego głównie z turystów. Zwrócił się on do regionalnego komisarza o rozważenie wznowienia działalności zamkniętych punktów.
Zwracamy się do pana jako komisarza z prośbą o rozważenie trudnej sytuacji naszych kolegów przedsiębiorców i pracowników, którzy nie mają innego źródła dochodu. Wielu pracowników barów straciło pracę i grozi im eksmisja z domów z powodu braku czynszu – powiedział Ronald Manywele, cytowany przez KNA.
Od odpowiedzi usłyszał: "przeprowadziłem potajemne wizyty w szpitalu powiatowym Lodwar i nie znalazłem nikogo przyjętego z powodu niespożywania alkoholu".