Ren jest jednym z najdroższych (giełdowe ceny renu przewyższają nawet cenę platyny) i najrzadziej występujących w przyrodzie pierwiastków. Jego światowe zasoby szacuje się na nie więcej niż 17 tysięcy ton. Najwięcej pozyskuje się go dziś na świecie w Chile. Polska pod względem wydobycia zajmuje czwarte miejsce. Wyprzedzamy pod tym względem m.in. Kanadę czy Rosję.
Nasz KGHM jest jedynym dostawcą renu w Europie. Spółka produkuje rocznie kilka ton tego cennego surowca rocznie. Problem z renem polega na tym, że jest on bardzo trudny w pozyskaniu. Związki renu są produktem ubocznym z kwaśnych ścieków przemysłowych, generowanych przy produkcji miedzi w hutach w Legnicy i Głogowie.
Skarby w ściekach
- Ren pozyskuje się z tzw. kwasu płuczkowego w hutach. W KGHM produkowany jest nadrenian amonowy. Zawiera on 69,4 proc. renu. Poza renem są w nim również związki fluoru, arsenu czy chloru – tłumaczy geolog prof. Adam Piestrzyński, były dziekan Wydziału Geologii, Geofizyki i Ochrony Środowiska Akademii Górniczo-Hutniczej w Krakowie i ekspert KGHM, który pracował przy pozyskiwaniu pierwiastków rzadkich (krytycznych) miedzi.
Chętnych na polski ren jednak nie brakuje. - Nasza firma produkuje ren w postaci nadrenianu amonu w jakości katalitycznej, proszku oraz pelet renu – informuje biuro prasowe KGHM i dodaje, że ich produkcja trafia np. do producentów nadstopów wykorzystywanych w silnikach samolotowych, do branży medycznej, jak również do producentów katalizatorów do paliw.
Metaliczny ren przypomina platynę. Jest twardy, odporny na bardzo wysokie temperatury oraz korozję, dlatego powszechnie używany jest np. przemyśle lotniczym czy zbrojeniowym. Dodając go do niklu, produkuje się m.in. łopatki silników odrzutowych. Używa się go też przy produkcji turbin gazowych czy rdzeni do pocisków przeciwpancernych.
Największymi nabywcami renu na świecie są obecnie główni producenci silników: General Electric, Pratt & Whitney oraz Rolls Royce.
Drugim co do wielkości odbiorcą renu jest branża petrochemiczna, wykorzystująca 15 proc. światowej podaży tego pierwiastka do produkcji katalizatorów używanych przy rafinacji bezołowiowych benzyn.
Ren nie dla pacjentów
Potężnym odbiorcą renu jest również sektor medyczny. Z renu wytwarzane są m.in.izotopy wykorzystywane w medycynie nuklearnej do leczenia bardzo ciężkich schorzeń onkologicznych oraz chorób autoimmunologicznych.
Tyle że w przypadku medycyny, polski ren w formie, w jakiej jest pozyskiwany, się dla chorych nie nadaje. – Do produkcji izotopu wykorzystywana jest całkowicie inna postać renu, niemożliwa do produkcji w naszej firmie – czytamy w komunikacie prasowym KGHM.
Zapytaliśmy ekspertów, co stoi na przeszkodzie, by oczyścić polski ren i przetwarzać go do postaci, w której można byłoby go podawać bezpiecznie ciężko chorym ludziom?
Dziś skazani są oni bowiem na import leku np. z Francji, która renu u siebie nie ma. Izotop renu dowożony jest do Polski rejsowymi samolotami pasażerskimi. Czas jego połowicznego rozpadu jest jednak bardzo krótki. Bardzo szybko lek nie nadaje się już do użycia.
W czasie pandemii łańcuchy dostaw są często zrywane, połączenia lotnicze odwoływane lub opóźnione. Pacjenci nie mają często żadnej gwarancji, że otrzymają w umówionym terminie zastrzyk (kolejka pacjentów do zabiegu jest tak długa, że czas oczekiwania na podanie leku z refundacją NFZ to minimum miesiąc, o ile lekarz przepisze go jako pilny).
W Polsce się nie opłaca, a za granicą tak
Okazuje się, że jesteśmy biednym, zacofanym technologicznie krajem, a polski rząd nie ma żadnej strategii rozwoju medycyny nuklearnej. Historii jak ta z izotopem renu, wysłuchaliśmy więcej.
Przykładowo, w Zakładzie Fizykochemii Jądrowej IFJ PAN w Krakowie, któremu obecnie szefuje prof. Jerzy Mietelski, już w latach 80. została opracowana technologia produkcji izotopu galu 67.
Radiofarmaceutyk ten ma bardzo szerokie zastosowanie w medycynie i jest przez wielu lekarzy poszukiwany. - Przez kilka lat jako półprodukt był dostarczany do Czechosłowacji, gdzie nadawano mu ostateczną postać, umożliwiająca podanie pacjentowi. Później Czesi uruchomili produkcję u siebie, a my jej zaprzestaliśmy - opowiada prof. Mietelski.
Dziś już nikt tego leku w Polsce już nie produkuje, mimo że jest na niego wciąż duże zapotrzebowanie. – Ostateczna decyzja o zaprzestaniu prac zapadła u nas w 2006 r. – opowiada profesor. Wyjaśnia, że złożyło się na to kilka przyczyn. Pierwsza i najważniejsza to czasochłonny i kosztowny proces rejestracji leku, który odstrasza wiele ośrodków badawczych wytwarzających radiofarmaceutyki.
Druga kwestia to odpowiedni sprzęt. - Kilka lat temu zastąpiliśmy w Instytucie stary cyklotron nowszym, o wyższych energiach przyspieszanych cząstek za to o niższej intensywności wiązki. Ten nowszy cyklotron bez daleko idących zmian nie nadawał się do produkcji tego izotopu w ilościach, których potrzebuje medycyna, czyli znaczących – tłumaczy nasz rozmówca i podaje obrazowy przykład: Dysponujemy precyzyjnym skalpelem i wykorzystujemy go w terapii hadronowej nowotworów, a do masowej produkcji leku jest potrzebny raczej młot kowalski.
Na pytanie, ile teoretycznie czasu zajęłoby jego zespołowi opracowanie technologii pozwalającej na produkcję izotopu z polskiego renu, profesor odpowiada, że gdyby dysponowali odpowiednim cyklotronem, to na rozwiązanie problemów technicznych potrzeba pewnie dwa-trzy lata, ale potem jeszcze kilka kolejnych lat na rejestrację leku. - To bardzo kosztowny i długi proces - podkreśla fizyk.
Z kolei Renata Mikołajczak, profesor w Narodowym Centrum Badań Jądrowych w Świerku oraz pełnomocnik dyrektora OR POLATOM ds. Naukowych oraz Współpracy Krajowej i Międzynarodowej przypomina, że materiałem wyjściowym do produkcji promieniotwórczego izotopu renu (renu 186), który jest stosowany w leku, jest ren 185.
- To znaczy, że metaliczny ren naturalny, taki jak otrzymywany w KGHM, musi zostać nie tylko oczyszczony od innych pierwiastków, ale jeszcze dodatkowo wzbogacony w izotop ren 185 - tłumaczy profesor i dodaje, że proces wzbogacania odbywa się w wysokospecjalistycznych urządzeniach, którymi Polska nie dysponuje.
- Wiele leków izotopowych jest w Polsce wytwarzanych i dostępnych dla pacjentów - pociesza prof. Mikołajczak i dodaje, że będzie ich więcej.
Instytut w Świerku zakupił bowiem jeden z najnowocześniejszych cyklotronów do produkcji izotopów medycznych na świecie.
Po niezbędnych testach w Belgii urządzenie to ma trafić jeszcze w tym roku do Polski. Ośrodek dysponuje również bardzo nowoczesnym i bezpiecznym laboratorium.
Jednak jeśli chodzi o izotopy renu, sam sprzęt i dobre chęci nawet w Świerku nie wystarczą. – Musielibyśmy ten lek zarejestrować, a to długa i kosztowna procedura – podkreśla prof. Mikołajczak i dodaje, że dla niewielkiej grupy pacjentów z rzadkimi schorzeniami byłoby to nieopłacalne.