Sprawa z majątkiem państwa Morawieckich wyszła na jaw w 2019 roku. Okazało się, że mają rozdzielność majątkową, a żona premiera ma w swoim portfelu inwestycyjnym warte dziesiątki milionów złotych działki kupione od Kościoła. Po dyskusji, jaka wtedy rozgorzała, rząd opracował projekt ustawy, która zmusiłaby współmałżonków osób składających oświadczenia majątkowe do ujawnienia swojego stanu posiadania.
Zdaniem Krzysztofa Izdebskiego z Fundacji ePaństwo ustawę można nazwać "robioną pod publiczkę".
- Świadczy o tym moment jej złożenia, treść uzasadnienia (jako powód wprost określono, że to wynika z oczekiwań społecznych) i fakt, że była obliczona na to, by trafić na długo do Trybunału Konstytucyjnego. Ale to nie znaczy, że takie rozwiązania nie mają sensu. Przeciwnie wprowadzenie obowiązku wpisywania majątku małżonków lub osób pozostających w trwałym pożyciu miałoby duży sens – mówi Izdebski w rozmowie z money.pl.
Izdebski widzi trudności z opracowaniem idealnych rozwiązań. Nikt - jak mówi - nie chce przecież powszechnej jawności majątków wszystkich. Kontrowersje budziłoby z pewnością ujawnianie stanu posiadania dzieci, które osiągnęły pełnoletność - również z uwagi na problemy natury prawnej.
- Ale też dlatego, że skoro dzieci, to czemu nie rodzice, wujkowie itd. Chociaż są kraje, gdzie i dzieci, i rodzice są objęci obowiązkiem: np. w Północnej Macedonii. Jesteśmy natomiast za tym, aby politycy i urzędnicy mieli obowiązek wskazywać istnienie wszystkich możliwych konfliktów interesów i by informacje te były publikowane – podkreśla Krzysztof Izdebski.
Co dalej z ustawą o jawności majątków?
Prace nad nią nie postępowały specjalnie szybko, ale projekt przeszedł przez proces legislacyjny przed wyborami parlamentarnymi. Prezydent Andrzej Duda nie podpisał jej jednak i w październiku skierował ją do Trybunału Konstytucyjnego. Ustawa tkwi tam do dziś i nie wiadomo, kiedy TK się nią zajmie.
Od momentu, gdy prezesem Trybunału została Julia Przyłębska, tempo prac sędziów znacznie spadło. Co ciekawe, najnowsze dane dotyczące statystyki rozpatrywanych spraw znajdujące się na stronach TK odnoszą się do roku 2017. Jednak mniej więcej rok temu wyszło na jaw, że obecnie na rozstrzygnięcie sprawy przez Trybunał trzeba czekać około 2 lat, a kolejka szybko rośnie.
Tylko w tej chwili TK zajmuje się ponad 200 sprawami. I na razie nie ma wśród nich ustawy o jawności majątków współmałżonków polityków. I oczywiście nie wiadomo, czy TK się nią zajmie, kiedy to nastąpi i nie sposób przewidzieć kierunku, w jakim pójdą sędziowie. Na razie nie ma więc możliwości, byśmy poznali rodzinne majątki polityków.
A te bywają imponujące
Problem przepisywania majątku na małżonka pozostaje w mocy, politycy lubią stosować ten trik. Oczywiście mowa o reprezentantach wszystkich opcji, chociaż obecnie najgłośniej jest o partii rządzącej.
To za sprawą Łukasza Szumowskiego. Minister zdrowia pytany przez dziennikarzy o swoją żonę, Annę, podkreślał, że jest doświadczonym anestezjologiem i zarabia ok. 6 tysięcy złotych. Nie wspominał o tym, że ma udziały w firmach i pośrednio jest współwłaścicielką OncoArendi. Ta firma biotechnologiczna jest kierowana przez brata ministra i w ostatnich latach mogła otrzymać z budżetu nawet 300 mln złotych na wsparcie i rozwój.
Minister Szumowski podkreśla, że nie ma nic do ukrycia, na jaw wychodzą jednak kolejne przepływy finansowe między instytucjami, w których pracował, a firmą jego brata. Z pewnością wymagają one pełnego wyjaśnienia. A państwo Szumowscy mają od 2008 roku rozdzielność majątkową – czyli minister w swoim oświadczeniu majątkowym nie pisze o tym, co ma i ile zarabia jego żona.
Ale polityków stosujących podobne praktyki jest więcej. Z pewnością zalicza się do nich Ryszard Petru, były szef Nowoczesnej. Pod koniec października 2015 r., na dwa tygodnie przed złożeniem oświadczenia majątkowego, Petru dokonał rozdzielności majątkowej ze swoją żoną. Dzięki temu nie musiał ujawniać całego majątku, który był w posiadaniu jego i żony. Zostawił sobie 3,6 mln złotych, nie wiadomo, co przypadło małżonce.
Jeszcze inną grupą polityków, których rodzinne interesy budzą spore kontrowersje, są osoby mające żony lub mężów w spółkach Skarbu Państwa. Minister sprawiedliwości Zbigniew Ziobro nie należy do milionerów – rządowe posady pozwalają na niezłe zarobki, ale nijak mają się do pensji w dużym biznesie. Być może jednak pieniądze przynosi do domu jego żona, Patrycja Kotecka, niegdyś dziennikarka, obecnie szefowa marketingu firmy ubezpieczeniowej Link4, która należy do państwowego koncernu PZU. Ile - tego nie wiadomo i tak pozostanie, dopóki nie będzie ustawowego obowiązku ujawniania majątków współmałżonków.
Spore zainteresowanie opinii publicznej budzi też żona Krzysztofa Sobolewskiego, szefa Komitetu Wykonawczego PiS. Według danych z KRS, pani Sobolewska zasiada w czterech radach nadzorczych – Orlen Paliwa, Anwil, PKO TFI i Centrum Badań Jakości.
Masz newsa, zdjęcie, filmik? Wyślij go nam na #dziejesie