Trwa ładowanie...
Notowania
Przejdź na
Malwina Gadawa
Malwina Gadawa
|
aktualizacja

Kierowcy polskiej firmy strajkują. Tiry stoją. "Problem się rozleje"

112
Podziel się:

Od ponad dwóch miesięcy w Niemczech trwają protesty kierowców pracujących dla polskiej grupy spedycyjnej Mazur. Kilka dni temu rozpoczął się strajk głodowy. Kierowcy domagają się, jak przekonują, zaległych wynagrodzeń. Chodzi o ponad 500 tys. euro. Firma nie ma sobie nic do zarzucenia.

Kierowcy polskiej firmy strajkują. Tiry stoją. "Problem się rozleje"
Kierowcy ciężarówek, którzy przewożą towary w całej Europie, kontynuują strajk głodowy w Niemczech (East News, KIRILL KUDRYAVTSEV)

Parking przy autostradzie A5 pomiędzy Frankfurtem a Darmstadt jest okupowany przez kierowców - głównie z Gruzji, Uzbekistanu, Tadżykistanu, Ukrainy i Turcji - pracujących na zlecenie grupy Mazur, do której należą firmy Lukmaz i Agmaz, a do niedawna także Imperia Logistyka. W sumie w proteście bierze udział kilkadziesiąt ciężarówek. Kilka dni temu kierowcy rozpoczęli strajk głodowy.

"Tylko woda i papierosy"

O "zaniepokojeniu stanem zdrowia protestujących kierowców ciężarówek" pisze w serwisie X (dawniej Twitter) organizacja Faire Mobilität, która walczy o wyegzekwowanie stosownych płac i uczciwych warunków pracy dla pracowników ze środkowo- i wschodnioeuropejskich państw UE na niemieckim rynku.

"Przyczepy samochodów zamieniły się w ich salony, palety służą za stoły, skrzynki za krzesła. Przy wozach kuchenki gazowe, na których gotuje się makaron albo podgrzewa zawartość konserwy. Obok woda w kanistrach. Na samochodach suszą się ręczniki i pranie. Przy placu stoi kilka przenośnych kabin sanitarnych. Jedyny na parkingu płatny prysznic co rusz jest nieczynny" - tak strajk opisuje portal Deutsche Welle.

Dalsza część artykułu pod materiałem wideo

Zobacz także: Wyjątkowy przemyt na granicy. Skarb ukrył we wnękach siedzeń

- Tylko woda i - niestety - papierosy - mówi DW gruziński kierowca Kacha, który nie je już piąty dzień. Kierowcy powtarzają mediom, że to ich "ostatnia nadzieja", aby zwrócić uwagę na wyzysk, którego doświadczają. Aktywiści o zaistniałą sytuację obwiniają nie tylko polską firmę, ale także duże korporacje, które korzystają z usług transportowych tej grupy.

"Drodzy DB Schenker, Mercedes, Deutsche Post AG, BMW, Obi, Red Bull i wielu innych: oto wyzyskiwani kierowcy, którzy dostarczyli wasz ładunek. Po pierwszym strajku w Grafenhausen Lukmaz-Agmaz-Imperia nadal znajduje się w łańcuchu dostaw" - napisał w serwisie X Edwin Atema.

"Miejsce odpoczynku przy autostradzie Gräfenhausen przy autostradzie A5 w Hesji stało się symbolem protestu przeciwko nieuczciwym warunkom pracy i szczególnie drastycznym przykładem wyzysku pracowników w międzynarodowym transporcie drogowym" - tak sytuację komentuje Niemiecka Konfederacja Związków Zawodowych (DGB). DGB organizuje 4 października konferencję, na której będzie mowa m.in. o tym, jakie reformy są konieczne, aby lepiej chronić transgranicznych pracowników.

Firma składa zawiadomienie do prokuratury

- Właściciel firmy jest aktualnie we Frankfurcie i odbiera kilka samochodów, więc wszystko idzie w dobrym kierunku - mówi w rozmowie z money.pl pracownik Imperia Logistyka, który chce zachować anonimowość.

Dopytujemy więc, czy właściciel dogadał się z kierowcami. - Wszystko jest w trakcie rozmów. Te wynagrodzenia, które oni sobie życzą, są zbyt wygórowane, to nie są takie wynagrodzenia, na które się umawiali, rozpoczynając pracę w naszej firmie. Szef rozmawia z nimi, te kwoty, które sobie ustalą z dziś, dostaną na konto i oddadzą samochody - przekonuje pracownik Imperia Logistyka.

Dodaje, że Imperia logistyka nie jest już powiązana z Agmaz i Lukmaz. - Jest nowy właściciel firmy, który nie ma nic wspólnego z tamtymi firmami - zaznacza.

- Z naszej strony na pewno nie mówimy o strajku, bo nie chodzi tutaj o naszych pracowników, tylko o usługodawców (są zatrudnieni na umowie zlecenie - przyp. red.). Natomiast jeśli chodzi o wynagrodzenia, to całkowicie nie zgadzamy się z tymi postulatami, dlatego że wszystkie rozliczenia z kierowcami prowadzone są zgodnie z warunkami zawartych umów - mówi w rozmowie z money.pl Magdalena Kurek, dyrektor finansowy firm Agmaz i Lukmaz.

- Jesteśmy świeżo po kontroli Państwowej Inspekcji Pracy (PIP), która szczegółowo sprawdziła rozliczenia kierowców i nie wykazała żadnych uchybień w tym zakresie - dodaje dyrektor. Dopytujemy o karę, jaka, według informacji money.pl, została nałożona na firmę. Pliki przekazane przez przedsiębiorcę PIP miały być uszkodzone.

- Otrzymaliśmy karę w związku z jakimiś brakami formalnymi dotyczącymi dokumentów. Faktycznie PIP stwierdził, że nie jest w stanie odczytać jakichś plików, ponieważ są one zainfekowane. Dostarczyliśmy pliki, jakie mieliśmy. Nie mamy na to żadnego wpływu - tłumaczy Kurek. Nie zdradza jednak jakiej wysokości karę otrzymała firma. W tej sprawie czekamy na odpowiedź Okręgowego Inspektoratu Pracy w Krakowie.

Jak wygląda aktualnie sytuacja z punktu widzenia firmy? - Jest złożone zawiadomienie do prokuratury w Polsce i w Niemczech z tytułu dwóch przestępstw. Jedno to żądanie zapłaty haraczu i próba wymuszenia, a z drugiej strony mamy przywłaszczenie lub kradzież samochodów. Wezwaliśmy kierowców do oddania naszych pojazdów. W tym momencie siedmiu kierowców zdecydowało się na oddanie samochodów. Jesteśmy po rozmowach z konsulem Gruzji, który mediował w tej sprawie, próbował przekonać swoich obywateli do niełamania prawa i siedmiu z nich zdecydowało się zjechać i oddać nam samochody - mówi dyrektor finansowa firm transportowych. Dodaje, że w tym momencie zajętych jest jeszcze 60 ciężarówek.

"To jest dopiero początek. Ten problem się rozleje"

Adam Cebulski, przewodniczący zarządu krajowego Związku Zawodowego Kierowców RP w rozmowie z money.pl przyznaje Państwowa Inspekcja Pracy to ostatni bastion obrony pracownika, ale konieczne są zmiany w systemie.

PIP powinien mieć możliwość nakładania o wiele dotkliwszych kar. Firmom, które łamią przepisy, powinna być zabierana licencja, inaczej nic się nie zmieni. Duże firmy spedycyjne zarabiają pieniądze m.in. na trzymaniu towarów w pojazdach - to po prostu darmowa przestrzeń magazynowa. Stąd przetrzymywanie kierowców na parkingach - mówi przewodniczący związku.

- Kierowcy otrzymują najniższą krajową. Niektórzy właściciele firm nic sobie nie robią z faktu, że pracownicy, jeżdżąc po Niemczech, mają prawo do minimalnej stawki godzinowej obowiązującej w tym kraju. Omijają przepisy, wypisując np. delegacje. Kierowcy, aby żyć godnie i utrzymać rodziny, zmuszeni są praktycznie do wyścigów - dodaje związkowiec.

- Prawo transportowe ma tyle luk, że pracodawca ma swobodne pole działania, żeby powiedzmy to sobie wprost, oszukać pracownika, jeżeli mu na tym zależy. Kierowcy są zdeterminowani i protestują, ale proszę mi wierzyć, to jest dopiero początek. Ten problem się rozleje - uważa Cebulski.

Malwina Gadawa, dziennikarka i wydawca money.pl

Masz newsa, zdjęcie lub filmik? Prześlij nam przez dziejesie.wp.pl
Oceń jakość naszego artykułu:
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.
Źródło:
money.pl
KOMENTARZE
(112)
WYRÓŻNIONE
Arnold
rok temu
Ale synek byłego gangusa z Pruszkowa, teraz właściciela firmy przewozowej, na YouTube chwali się bryczkami o łącznej wartości 5 baniek …
Solidarność
rok temu
Kierowcy wszyscy tydzień stop . Nic nie wozić i patrzeć co zrobi reszta. Może ktoś doceni wasza ciężką pracę . Ale nie zrobicie stop. Bo kredyty alimenty itd
Normalni Pola...
rok temu
Najważniejsze że właściciel firmy ma na Lamborghini i kiwke w necie
NAJNOWSZE KOMENTARZE (112)
CBD
rok temu
Centralna Baza Danych, gdzie co miesiac beda przekazywane pliki ktore w niewyjasnionych okolicznosciach moga zostac przez firme uszkodzone. Swiat ktory wysyla ludzi w kosmos, przerabia kazdy skladnik tej ziemi w jakies dobro ktore mozna przetworzyc i sprzedac, nie jest w stanie opanowac zasad ktore wprowadzalyby sprawiedliwe rozliczanie za wykonana prace.. gdzie te madre glowy??
Kierowca
rok temu
Kupili wizy po 8 tyś dolarów i myśleli że w miesiąc odrobią. A tu niemiła niespodzianka. PiS obiecał i nie dotrzymał słowa. Hihi. A tak poważnie związki zawodowe z Niemiec czy Holandii przepraszam teraz z Niderlandów niech ich zatrudnią. Zobaczą jak to jest mieć gości którzy kwity na dużego kupują na bazarze, nie myją się przez dwa trzy tygodnie , nie wiedzą jak obsłużyć spłuczkę w kiblu , jak potrafią załatwić potrzebę pod naczepą itp. Nie wspominając że na alkohol i papierosy ich stać. A i to są mistrzowie w rozbijaniu aut. No mają talent.
Katolik
rok temu
Już nikt mi nie wmówi , że Polacy to katolicki kraj. To kraj gdzie ludzie chodzą do kościoła i tutaj kończy się ich chrzescijanizm i katolicyzm.
Proste
rok temu
Na umowie zlecenie, to można zatrudnić kierowcę z własnym TIRem. A to powinna być ewidentnie umowa o pracę. Sąd powinien zanegować ważność tych umów i przekształcić wstecz w umowy o pracę.
wuu
rok temu
Tak , a firma już nie istnieje i do kogo Ci ludzie maja się zwrócić o pomoc w tym kraju?????!!!!! Szkoda słów .....!!!!!
...
Następna strona