Koreańska Centralna Agencja Informacyjna (KCNA) nawiązała do konstytucji Koreańskiej Republiki Ludowo-Demokratycznej (KRLD) w depeszy informującej o wysadzeniu po stronie północnej szlaków komunikacyjnych łączących dwa państwa koreańskie.
Jest to nieunikniony i uzasadniony środek podjęty zgodnie z wymogami konstytucji KRLD, która jasno określa Koreę Południową jako wrogie państwo, a także ze względu na poważne okoliczności stanowiące zagrożenie dla bezpieczeństwa i prowadzące na nieprzewidywalny skraj wojny z powodu poważnych politycznych i wojskowych prowokacji wrogich sił - podała KCNA w anglojęzycznym artykule.
Powołując się na północnokoreańskie ministerstwo obrony, agencja poinformowała, że wysadzono w powietrze 60-metrowe odcinki dwóch par pasów jezdni i linii kolejowych tj. szlaków wzdłuż linii Gyeongui, łączącej miasto Paju na Południu z Kaesong na Północy oraz linii Donghae, biegnącej wzdłuż wschodniego wybrzeża półwyspu.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
W ubiegłym tygodniu KCNA informowała, że podczas 11. sesji 14. Najwyższego Zgromadzenia Ludowego (NZL) jednomyślnie zdecydowano o zmianie i uzupełnieniu części socjalistycznej konstytucji kraju, jednak nie ujawniła szczegółów. Kim Dzong Un wezwał 15 stycznia w przemówieniu przed NZL do uznania Korei Płd. w konstytucji za "głównego wroga" i usunięcia z ustawy zasadniczej niektórych terminów, takich jak "pokojowe zjednoczenie".
Zgodnie z nowym kierunkiem polityki od tego czasu zlikwidowano "pozostałości minionej epoki", takie jak "rażący w oczy" Pomnik Zjednoczenia w Pjongjangu. Zamknięto także instytucje związane z promowaniem międzykoreańskiego dialogu i współpracy.
Przywódca Korei Północnej Kim Dzong Un oświadczył, że detonacja szlaków komunikacyjnych łączących oba państwa koreańskie stanowi koniec "nierozsądnej idei zjednoczenia" - poinformowała północnokoreańska agencja KCNA.
Napięcie rośnie. Reżim Kima wściekły na decyzję USA
Wysadzenie w powietrze 60-metrowych odcinków dwóch dróg i linii kolejowych prowadzących do granicy z Koreą Południową Kim uznał za "koniec złych relacji z Seulem, które uporczywie ciągnęły się od wieków i nierozsądnej idei zjednoczenia".
- Stanowi to również ostatnią deklarację, że gdy suwerenność Koreańskiej Republiki Ludowo-Demokratycznej (KRLD) zostanie naruszona przez Republikę Korei, wrogi kraj, zostaną użyte siły fizyczne bez wahania - zagroził dyktator.
Tak źle nie było od dziesięcioleci
Napięcia między dwoma sąsiadami nasilają się od zeszłego roku, kiedy to w następstwie wystrzelenia satelity szpiegowskiego przez Pjongjang, obie strony ogłosiły, że porozumienie podpisane w 2018 r. mające na celu złagodzenia napięć militarnych nie jest już ważne. W ocenie obserwatorów obecnie stosunki między Pjongjangiem i Seulem są najgorsze od dziesięcioleci.
W ostatnich dniach Korea Północna gwałtownie zaostrzyła swoją wrogą retorykę, oskarżając Południe o naruszanie jej przestrzeni powietrznej poprzez laty dronów nad stolicą. Pjongjang zapowiedział działania odwetowe, nie wykluczając użycia broni atomowej.
Korea Północna i Południowa formalnie od ponad 70 lat pozostają w stanie wojny, gdyż konflikt zbrojny z lat 1950-1953 zakończył się podpisaniem rozejmu, a nie traktatu pokojowego.