Kontrowersje związane są ze sposobem zorganizowania i przeprowadzenia wrześniowej wizyty Orbana w Wiedniu. Premier Węgier był pierwszym zagranicznym gościem nowo wybranego austriackiego parlamentu. Przyjechał do stolicy na zaproszenie przewodniczącego Rady Narodowej, niższej izby parlamentu, wywodzącego się ze skrajnie prawicowej Wolnościowej Partii Austrii (FPOe).
Najwięcej wątpliwości budził fakt, że w czasie spotkania z szefem węgierskiego rządu w skład austriackiej delegacji weszli wyłącznie deputowani z partii Rosenkranza. Bezpośrednio po wydarzeniu polityk FPOe wielokrotnie zapewniał, iż nikt nie poinformował go o tym, że zignorowanie deputowanych z innych ugrupowań jest niewłaściwe i że skoro Orban jest gościem parlamentu, to w rozmowach powinni brać udział przedstawiciele wszystkich ugrupowań parlamentarnych.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Gdy wizyta Orbana dobiegła końca, interpelacje w tej sprawie złożyli ludowcy z OeVP i liberałowie z NEOS. W piątek austriacka telewizja państwowa Oe1 przekazała treść raportu biura protokolarnego parlamentu, które zapewniło, że Rosenkranz został z wyprzedzeniem poinformowany przez właściwą służbę dyplomatyczną o "zwykłym składzie" takich spotkań. Urzędnicy jednoznacznie potwierdzili, że miał on świadomość, iż w tego typu wydarzeniach powinni brać udział przedstawiciele wszystkich partii.
Viktor Orban: "naszym uczciwym partnerem jest Putin"
Po publikacji raportu do sprawy odniósł się sam Rosenkranz. - Dyrekcja parlamentu wskazała mojemu biuru zwyczajowy skład delegacji austriackich na spotkaniach międzynarodowych. Niemniej jednak zdecydowałem się na skład delegacji składający się z mandatów FPOe - stwierdził w programie Morgenjournal, również na antenie Oe1. Rosenkranz dodał też, że inicjatywa zawężenia austriackiej delegacji do deputowanych z szeregów prawicowych austriackich wolnościowców wyszła ze strony Węgrów.
Dlaczego nie było unijnej flagi
Krytyka wrześniowego spotkania Rosenkranza i Orbana dotyczy jednak nie tylko składu delegacji gospodarzy. Do pamiątkowych fotografii obaj politycy pozowali na tle jedynie austriackiej i węgierskiej flagi, podczas gdy zdaniem urzędników zgodnie z protokołem nie powinno zabraknąć również flagi Unii Europejskiej.
W tym przypadku Rozenkranz tłumaczy, że szef węgierskiego rządu nie składał wizyty w charakterze przewodniczącego Rady UE (w tym czasie Węgry sprawowały prezydencję w Radzie UE), dlatego też zdecydowano się na taki dobór flag. W ocenie Rosenkranza miało to pomóc w uniknięciu ewentualnych nieporozumień.