PiS znalazł się w trudnym położeniu. Nie bardzo wie, jak rozwikłać problem tak zwanej Piątki dla zwierząt. Podobno w grze są trzy ścieżki - pisze Dziennik Gazeta Prawna.
Najnowszy scenariusz zakłada stopniowe wprowadzanie zmian poprzez inne ustawy. Mogłoby to oznaczać procedowanie przepisów w różnych resortach i możliwość ucierania stanowisk.
Wciąż rozważane jest przygotowanie nowego projektu - o czym informował minister rolnictwa Grzegorz Puda na początku listopada. W prace, zdaniem DGP, mógłby się zaangażować Jan Krzysztof Ardanowski, co dla rolników mokłoby by być gwarancją, że ich interesy zostaną wzięte pod uwagę.
Jest jeszcze trzeci wariant. Zamrażarka sejmowa i zapomnienie o kontrowersyjnym projekcie - coś takiego zapowiadał pod koniec października senator Jan Maria Jackowski.
Tak zwana Piątka dla zwierząt wywołała kryzys w obozie rządzącym i wyprowadziła na ulice rolników, którzy demonstrowali przeciwko ustawie wprowadzającej między innymi zakaz hodowli zwierząt futerkowych i ograniczenie uboju rytualnego tylko do potrzeb krajowych związków wyznaniowych. To zdaniem rolników zdrada polskiej wsi i cios w ich dochody.
Przypomnijmy, że na wprowadzenie radykalnego prawa nie było zgody również w samym PiS. Minister rolnictwa Jan Krzysztof Ardanowski skrytykował forsowaną przez Jarosława Kaczyńskiego ustawę i zagłosował przeciwko niej w Sejmie.
Za to został zawieszony w partii. Rekonstrukcja rządu spowodowała, że stracił stanowisko, a jego miejsce zajął Grzegorz Puda, który w pełni zgadza się z prezesem Kaczyńskim.