Na kanwie Polskiego Ładu, gigantycznej reformy podatkowej przeprowadzonej przez rządzących naprędce i bez konsultacji, osoby prowadzące jednoosobową działalność gorączkowo poszukiwały najkorzystniejszej formy opodatkowania. Na początku tego roku licznie emigrowali na ryczałt. Decyzja była trudna, a czasu na jej podjęcie niewiele. Kosztowało to sporo nerwów oraz pieniędzy – głównie za doradztwo, indywidualne interpretacje podatkowe itd. Tymczasem od 1 lipca przepisy znów się zmieniają, przedsiębiorców czeka powtórka z rozrywki.
Skala podatkowa zyskuje na atrakcyjności. Wystarczyła jedna zmiana
Księgowe nie mają wątpliwości, że uwaga przedsiębiorców skupi się na zasadach ogólnych. Jeśli chodzi o skalę podatkową, nastąpił drobny lifting – obniżono pierwszy próg z 17 na 12 proc. Drugi, 32-procentowy pozostaje bez zmian i dotyczy dochodu powyżej 120 tys. zł.
Do tej formy opodatkowania szczególnie zachęca możliwość odliczenia kwoty wolnej od podatku [podniesiono ją do 30 tys. zł – przyp. red.] oraz kosztów, czego nie można zrobić w przypadku ryczałtu – mówi w rozmowie z money.pl Anita Gołębiewska, dyrektor operacyjna w firmie Cashdirector.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Tego samego zdania jest nasza kolejna rozmówczyni.
– Obniżenie progu [z 17 na 12 proc. – przyp. red.] sprawia, że w niektórych przypadkach ryczałt przestaje się opłacać. Na przykład informatycy i programiści, którzy wybrali te zasady opodatkowania, płacą 12-proc. podatek od przychodu. Na zasadach ogólnych będąc mieć taką samą stawkę, ale zapłacą niższy podatek od dochodu, czyli przychodu pomniejszonego o koszty. Różnica będzie duża, bo każdy przedsiębiorca ponosi jakieś wydatki w związku z prowadzoną działalnością – wyjaśnia Katarzyna Świętochowska, właścicielka kancelarii podatkowej.
Czy na tym etapie da się oszacować, ilu przedsiębiorców przejdzie z ryczałtu na zasady ogólne?
– W tej chwili nie jestem w stanie przewidzieć, ilu faktycznie zdecyduje się na zmianę. Rozważyć to powinni ryczałtowcy ze stawką wyższą niż 8,5 proc. Myślę, że niewielu zdecyduje się na zmianę od lipca 2022 roku. Więcej zrobi to dopiero w przyszłym roku – prognozuje Beata Boruszkowska, szefowa Krajowej Izby Biur Rachunkowych (KIBR).
Ryczałtowcom, którzy myślą o zmianie formy opodatkowania, ekspertki podpowiadają, żeby dokumentowali wydatki firmowe za cały ten rok (w przypadku pierwszego półrocza warto je odtworzyć). Dlaczego to takie ważne? Bo przedsiębiorca będzie mógł rozliczyć się z fiskusem za ten rok na innych zasadach, niż zadeklarował. Więcej na ten temat można przeczytać TUTAJ.
Koszty firmowe. Co w nie zaliczyć? Księgowe podpowiadają
Lista wydatków, które można wrzucić w koszty, jest długa. – Opłaty za czynsz oraz media, abonament internetowy oraz telefoniczny, wydatki na remont biura, artykuły biurowe i środki czystości, a także amortyzacja oraz koszty eksploatacyjne samochodów, raty leasingowe. Kosztem firmowym będzie też zakup mebli biurowych lub magazynowych, komputerów, oprogramowania, sprzętu elektronicznego, ale również wydatki na czasopisma branżowe oraz różne szkolenia, np. kursy językowe, wyjazdy na konferencje. Ponadto w koszty można zaliczyć zakup ubezpieczenia, wydatki na działania marketingowe czy prowadzenie księgowości – wymienia Katarzyna Świętochowska.
Justyna Jakubiak, doradczyni podatkowa, mówi, że przedsiębiorcy często wykładają się na prognozach – oczekiwania (zarówno kosztowej, jak i przychodowe) są dalekie od rzeczywistości. A najlepszy sposób na kalkulację jest stary jak świat.
Nie ma lepszego sposobu niż wypisanie na kartce papieru przewidywanych przychodów, kosztów oraz dochodów. Dopiero na podstawie tych danych można kreślić scenariusze dotyczące najlepszej formy opodatkowania, koniecznie uwzględniając przy tym różne przesłanki – uważa właścicielka biura rachunkowego, księgowa z 28-letnim stażem.
Drogowskazy do najkorzystniejszej formy opodatkowania
Tych jest co najmniej kilka. Jeśli firma dużo na czymś zarabia, ma wysoką marżę albo właściciel dużo sam pracuje i ponosi niewiele kosztów, wówczas należy rozważyć ryczałt. Dawniej obejmował on zaledwie trzy stawki podatkowe dotyczące handlu, produkcji, usług. Obecnie jest ich znacznie więcej. W ramach tej samej działalności gospodarczej można prowadzić zarówno handel, jak i doradztwo, czyli rozliczać się z fiskusem na podstawie dwóch skrajnych stawek ryczałtowych. W przypadku skali podatkowej nie ma tego utrudnienia.
– Im więcej firma ponosi kosztów, tym bardziej powinna rozważać Podatkową Księgę Przychodów i Rozchodów (PKPiR). Często przedsiębiorcy pracują też na etacie, który zawsze jest opodatkowany progresywnie. Dochody z tych źródeł sumuje się w rocznej deklaracji podatkową i może się okazać, że w ciągu roku przekroczyliśmy 120 tys. zł i przeskoczyliśmy z 12 na 32-proc. próg. Dlatego w takiej sytuacji warto rozważyć ryczałt lub tzw. liniówkę – wskazuje Justyna Jakubiak.
Kolejna wskazówka dotyczy rocznego rozliczenia z fikusem.
– Korzystnie jest się rozliczyć z małżonkiem, który niewiele zarobił w danym roku podatkowym, bo dochód podzieli się na dwie osoby. Gdy odliczy się ulgę na dzieci, to będzie jeszcze korzystniej. W takich okolicznościach zasady ogólne jeszcze bardziej zyskują na atrakcyjności, nawet przy wysokich dochodach rocznych – zwraca uwagę doradczyni podatkowa.
Anita Gołębiewska dodaje, że jeśli ktoś zdecyduje się na zmianę formy opodatkowania w trakcie tego roku (możliwe jest przejście tylko z ryczałtu na zasady ogólne), nie będzie mógł rozliczyć się wspólnie z małżonkiem w deklaracji rocznej. Według niej decyzję o zmianie zasad opodatkowania warto odłożyć na przyszły rok.
Co z liniówką? Czy tę formę całkowicie spisano na straty?
Przed reformą podatkową ulubienicą sporej części przedsiębiorców była tzw. liniówka z 19-proc. podatkiem i możliwością odliczenia kosztów. Czy po aktualnych zmianach w prawie komukolwiek się ona opłaci?
– Oczywiście, że tak. Jeśli ktoś ma powyżej 120 tys. zł dochodu rocznie i nie prowadzi na tyle dużej firmy, żeby opłaciło się mu przekształcić w spółkę, to podatek liniowy nadal będzie dla tego przedsiębiorcy atrakcyjnym – odpowiada Beata Boruszkowska.
Karolina Wysota, dziennikarka money.pl