- Ja naprawdę nie wiem skąd wziąć pieniądze na nową kasę. Rozumiem, że to będzie wygodniejsze, ale to są po prostu bardzo duże pieniądze. Część mogę odliczyć, ale najpierw muszę wyłożyć – nie wiem z czego. Już przed pandemią to nie było dla nas tanie, teraz działamy na pół gwizdka i walczymy o przetrwanie. Mam ważniejsze sprawy na głowie, niż kupowanie jakiejś kasy online – mówi Wirtualnej Polsce pani Ania, menedżerka niewielkiego baru w Warszawie.
Mowa o obowiązku, jaki na kolejne grupy przedsiębiorców nakłada Ministerstwo Finansów. Muszą oni używać kas fiskalnych online. Są podpięte do systemów fiskusa i wszystkie transakcje automatycznie są rejestrowane na państwowych serwerach. Muszą być więc podłączone do internetu – co dla części przedsiębiorców oznacza kolejny wydatek.
Urzędnicy zachwalają korzyści z ich używania – to przede wszystkim koniec konieczności przechowywania papierowych paragonów i raportów. Będą się one automatycznie zapisywały na serwerach fiskusa. A przez to ma się zmniejszyć liczba wyrywkowych kontroli. Kasy online wymuszają też bardzo skrupulatne i uczciwe rozliczanie wszystkich transakcji, uszczelniając system podatkowy.
Od początku stycznia 2021 roku obowiązek ich używania obejmie właścicieli biznesów gastronomicznych, hotelarzy oraz sprzedawców węgla. Termin ten był już przekładany – wcześniej miał obowiązywać od połowy 2020 roku.
- My kupiliśmy kasę na początku 2020 roku, wiedzieliśmy, że i tak prędzej czy później będziemy musieli ją mieć. Koszt był spory – ok. 2500 złotych ze wszystkimi procedurami. I zapewniam, że wybraliśmy jedną z tańszych – mówi w rozmowie z Wirtualną Polską Tomasz Kamiński, współwłaściciel pubu w stolicy. Dodaje, że obecnie nie miałby za co kupić kasy.
Wirtualne kasy fiskalne. Od czerwca można ich używać
- Jesteśmy pubem, co my mamy sprzedawać na wynos? Paluszki czy orzeszki? I tak zostaliśmy z zapasami piwa, którego na razie nie możemy sprzedać – dodaje Kamiński.
MF przypomina, że pieniądze wydane na kasę można częściowo odzyskać.
- Bardzo częściowo. Zwrot jest co prawda do 90 proc. wydatku na kasę, ale jest ograniczenie kwotowe – 700 złotych. My mamy mały bar, jedna kasa nam wystarczy. Ale są biznesy, które będą potrzebować kilku kas, nie zazdroszczę im wydatku – mówi Kamiński.
Najtańsze kasy kosztują około tysiąca złotych, mają jednak dość ograniczone funkcjonalności. Urządzenia pozwalające na sprawną obsługę niewielkiego punktu gastronomicznego kosztują od ok. 2000 zł w górę.
Organizacje branżowe apelują do Ministerstwa Finansów o kolejne przełożenie terminu obowiązkowego używania kas online. W sukurs przyszedł im Rzecznik MŚP, Adam Abramowicz. Zwrócił się do Ministra Finansów Tadeusza Kościńskiego o ponowne przesunięcie terminu wejścia w życie rozporządzenia nakładającego ten obowiązek na branżę hotelarską i gastronomiczną.
- Liczymy na pozytywne ustosunkowanie się do naszej prośby. Czas pandemii koronawirusa to nie jest dobry czas na wprowadzanie takowych zmian, zwłaszcza w przypadku branż tak dalece dotkniętych obostrzeniami przeciwepidemicznymi jak wyżej wspomniane branże – pisze nam biuro prasowe Rzecznika MŚP.
Resort finansów nie odpowiedział jeszcze na nasze pytanie, czy zamierza się do tych próśb przychylić.
Warto przypomnieć, że wedle informacji resortu finansów, nie tylko biznesy typowo gastronomiczne będą musiały kupić nowe kasy. Również sklepy z tzw. kącikiem gastronomicznym zostaną do tego zmuszone. Sprzedaż kawy, świeżo wyciskanego soku, hot dogów czy kanapek jest bowiem zaliczana do działalności gastronomicznej. Obowiązku kupowania nowych kas unikną za to sklepy sprzedające gotowe zimne dania w zamkniętych pojemnikach.