Problem z ukraińskim zbożem rozlewa się po Europie. Rumunia to kolejny kraj, który odczuł skutki wsparcia udzielonego Ukrainie. W porównaniu z 2021 rokiem import rzeczny zboża z ogarniętego wojną kraju wzrósł on aż 90-krotnie, a rynkowe spekulacje i siły rynkowe sprawiły, że tańszy produkt zalał kolejny kraj i wyparł krajową produkcję.
W efekcie Rumunia była bliska wprowadzenia całkowitego zakazu importu - pisze "Gazeta Wyborcza" opierając się na artykule z "The New York Times". Rumuńskie silosy są wypełnione zalegającą pszenicą, słonecznikiem i kukurydzą, a rolnicy szacują straty na 3,5 mld euro.
"Podczas gdy ceny spadały, rosły koszty transportu i inne, a ukraińskie zboże wciąż napływało do głównego portu rzecznego regionu rolniczego okręgu Galati" - czytamy.
Stamtąd większość zboża miała być transportowana barkami, wykorzystując śródlądowe szlaki wodne prowadzące do portu w Konstancy nad Morzem Czarnym. Stamtąd miała płynąć do Afryki i innych krajów. Zamiast tego wiele dostaw trafiło na rynek krajowy Rumunii.