W swoim artykule politico.eu zauważył, że "nowa umowa zmniejsza liczbę 450 mln dawek, które miały zostać dostarczone w 2023 r.". Dostawy tej wielkości mają zostać rozłożone na następne cztery lata.
Komisja nie ujawnia nowej liczby dawek, które kraje członkowskie muszą kupić, ani żadnych warunków finansowych zmienionej umowy – podkreślił portal.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
"Więcej pytań niż odpowiedzi"
Wskazał też, że informacja o renegocjacji została podana przez KE na stronie internetowej w piątek. To o tyle istotne, że komunikat ten pojawił się tuż przed trzydniowym weekendem rozpoczynającym się w Belgii w związku z uroczystością Zesłania Ducha Świętego.
Portal podsumował, że KE ma problem z przejrzystym działaniem w tej kwestii. W jego ocenie sposób renegocjacji umowy z Pfizerem pozostawia "więcej pytań niż odpowiedzi".
To tak, jakby ogromna umowa z firmą Pfizer została napisana znikającym atramentem: im więcej czasu mija, tym więcej szczegółów wydaje się znikać – stwierdził politico.eu z ironią.
Polska wcześniej postawiła się KE
Na początku marca pojawiły się informacje, że Polska otrzymała zielone światło od KE na renegocjację umowy z Pfizerem. Media określiły ten krok jako "przełom". Komisja bowiem dotychczas nie była otwarta na możliwość renegocjacji warunków dostarczania preparatów przez państwa członkowskie. Umowę ramową z Pfizerem zawarła Bruksela w imieniu wszystkich państw członkowskich
To kolejna próba renegocjacji umów przez Polskę ze szczepionkowymi dostawcami. Moderna, od której mieliśmy kupić jeszcze prawie 7 mln preparatów na koronawirusa, zgodziła się anulować 60 proc. zaplanowanych dostaw. To oznacza, że nie będziemy musieli odbierać ok. 4 mln dawek i płacić za nie 420 mln zł.
Polska jednak już od wiosny nie odbierała od tego koncernu większości preparatów. Nie płaciła też za nie. "Powód jest prosty: mamy zapasy niewykorzystanych szczepionek i przekonanie, że z nowych nikt już nie skorzysta" – pisał "Dziennik Gazeta Prawna" w lutym.
Ponad rok temu na świecie trwał wyścig o zakontraktowanie jak największej liczby preparatów na koronawirusa. Poszczególne państwa, jak również Unia Europejska, podpisywały umowy na dostawy ze znacznym wyprzedzeniem. Sytuacja ta dziś odbija się czkawką, kiedy zapotrzebowanie na szczepionki na koronawirusa znacznie zmalało.