Serwis businessinsider.com.pl podał, że według Najwyższej Izby Kontroli Orlen sprzedał część Lotosu za co najmniej 5 mld zł poniżej wartości. Jeszcze wyższą kwotę wskazują dziennikarze TVN24, którzy również dotarli do niejawnego raportu NIK z lipca 2023 r. Ich zdaniem z ustaleń kontrolerów wynika, że część aktywów Lotosu została sprzedana przez Orlen w 2022 r. spółce Saudi Aramco za cenę o 7,2 mld zł niższą, niż wynosiła ich wartość.
"Cała paczka transakcyjna - 30 proc. udziałów w rafinerii, cała spółka zajmująca się hurtową sprzedażą paliw i 50 proc. udziałów w spółce produkującej paliwa lotnicze - były warte 9 mld 400 mln zł. Orlen sprzedał je natomiast za nieco ponad 2 mld 200 mln zł" - czytamy w tvn24.pl.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
To jest skandal nad skandalem, gospodarczy sabotaż. To wszystko wymaga potwierdzenia, a wcześniej zasłaniano się tajemnicą i nie pokazywano wszystkich dokumentów. To jedna z największych afer gospodarczych ostatnich dziesięcioleci. Koalicja Obywatelska mocno tym tematem się zajmie, najpierw trzeba zacząć od audytu - zapowiada w rozmowie z money.pl Mirosława Nykiel, posłanka i zastępczyni przewodniczącego w Komisji Gospodarki i Rozwoju.
- Jeżeli informacje NIK się potwierdzą, a tak można przypuszczać, biorąc pod uwagę wcześniejszą debatę w Senacie, gdy wyszło sporo niejasności, to należy wyciągnąć konsekwencje wobec odpowiedzialnych za to osób. Zaniżenie wartości sprzedaży jest po prostu żenujące - dodaje Stanisław Lamczyk, poseł KO i członek Komisji do Spraw Energii, Klimatu i Aktywów Państwowych.
Michał Jaros z KO oraz kolejny zastępca przewodniczącego w Komisji Gospodarki i Rozwoju również mówi dla money.pl o "gigantycznej aferze i skandalu". - Nie mam cienia wątpliwości, że przez transakcję sprzedaży części Lotosu rząd PiS zdestabilizował i znacząco obniżył bezpieczeństwo Polski. Dokonano grabieży państwowego majątku, który de facto należał do Polek i Polaków. Ten majątek podzielono i wyprzedano znacznie poniżej wartości - ocenia w rozmowie z money.pl.
Na tej transakcji, której podłoże było polityczne, a nie ekonomiczne, Polska utraciła miliardy zł. Sprawa musi zostać dogłębnie wyjaśniona, polityczni mocodawcy powinni zostać odnalezieni, a wszyscy odpowiedzialni za tę aferę ukarani. To, co działo się w Orlenie i Lotosie, sprawdzają, poza NIK, inne służby państwowe. Poczekajmy na wyniki tych kontroli. Wtedy będziemy informować o dalszych działaniach prawnych i organizacyjnych - podkreśla Michał Jaros.
Jakie to mogą być konsekwencje?
- Obajtek był głównym rozgrywającym, ale są też osoby go nadzorujące np. premier Sasin. Jeśli w tej sytuacji się popuści, to każdy pozwoli sobie na więcej. Dlatego tu musi być prawo i sprawiedliwość. Trybunał Stanu dla Jacka Sasina za nadzór i inne konsekwencje względem prezesa Obajtka. Można powołać komisję śledczą ds. fuzji Orlenu i Lotosu - wyjaśnia Lamczyk.
W podobnym tonie wypowiada się posłanka Nykiel.
- Daniel Obajtek ma wiele spraw na sumieniu, łącznie z przejęciem Ruchu. Dlatego będzie musiał ponieść konsekwencje. Jednak czy chodzi o komisję śledczą, czy Trybunał Stanu, to niech wypowiadają się znawcy tematu - zaznaczyła Nykiel.
To kolejna polityczna zapowiedź postawienia Jacka Sasina przed TS. Wcześniej chodziło o wydanie 70 mln zł na wybory kopertowe, które się nie odbyły.
- Jacek Sasin powinien na pewno stanąć przed Trybunałem Stanu za 70 milionów złotych, które wydał na wybory, które się nie odbyły - mówił w 2023 r. Sławomir Mentzen z Konfederacji na antenie Radia Zet.
- Czekam z niecierpliwością na opublikowanie tego raportu NIK, bo to kompletna bzdura i z drżeniem ciekawości czekam na wyliczenia NIK, jak zostały wykonane - odpowiedział Sasin, cytowany przez TVN24.
Sasin i dokumenty
Łukasz Frątczak, współautor reportażu - razem z Dariuszem Kubikiem - "Fuzja (nie)kontrolowana" zwrócił uwagę, że Jacek Sasin mógł nie widzieć umowy dotyczącej sprzedaży aktywów Lotosu.
- W rozmowie z nami minister nie pamiętał, czy widział umowy, tyle że z oficjalnych wyjaśnień, które jego ludzie w jego imieniu skierowali do kontrolerów NIK, wynika, że Sasin treści tych umów nie znał - powiedział Frątczak w materiale. Sam Sasin tłumaczył przed kamerą, że "widział wszystkie niezbędne dokumenty w tej sprawie". Ale nie potwierdził, że była to umowa.
- To pokazuje, w jaki sposób PiS nadzorowało tę transakcję. Nie można w ciemno zgodzić się na sprzedaż - uważa posłanka Nykiel.
Orlen zaprzecza
"Tezy, dotyczące warunków sprzedaży części aktywów Grupy Lotos, mają charakter spekulacji i nie opierają się na faktycznych przesłankach" - czytamy w dokumencie, który opublikował Daniel Obajtek na swoim koncie w serwisie X. Spółka pisze też o "rzekomo zaniżonej cenie transakcji sprzedaży przez Orlen S.A. niektórych aktywów grupy Lotos S.A.".
- To się kwalifikuje na wprawnych śledczych i prokuraturę - ocenił w reportażu Piotr Woźniak, minister gospodarki w latach 2005-07 za rządów Jarosława Kaczyńskiego.
W grudniu 2022 r. "Gazeta Wyborcza" ustaliła, że sprzedaży przez Orlen udziałów w Lotosie spółce Saudi Aramco nie konsultowano pod kątem bezpieczeństwa energetycznego Polski, a przed podpisaniem umowy sprzedaży ominięto przepisy Ustawy o kontroli niektórych inwestycji.
"GW" pisała, że transakcja nie miała rekomendacji służb specjalnych, a umowa sprzedaży nie była objęta tajemnicą państwową (klauzulą "tajne"), bo prezes Orlenu Daniel Obajtek nie miał dostępu do tajemnic państwowych.
W odpowiedzi Obajtek przekonywał, że wszystko odbyło się zgodnie z prawem, a transakcja została zabezpieczona. Twierdził, że w mediach pojawiają się nieautoryzowane dokumenty dotyczące transakcji z Saudi Aramco, "które w żadnym wypadku nie powinny się pojawiać, ponieważ każda dokumentacja handlowa ma klauzulę poufności".
Zapytaliśmy Ministerstwo Aktywów Państwowych, czy podejmie kroki wyjaśniające działania poprzednich władz i odniesie się do zarzutów NIK. Na odpowiedź czekamy.
Piotr Bera, dziennikarz money.pl