W połowie roku przedsiębiorca spod Płocka został wezwany do zapłaty 479 tys. zł zaległego czynszu za dzierżawę hali, przejętej przez komornika.
Wezwań jest w sumie 105. Za ich niespełnienie komornik nakłada na przedsiębiorcę kary grzywny.
Przedsiębiorca twierdzi jednak, że nigdy żadnych zaległości czynszowych nie ma. Potwierdza to właściciel hali.
– Po takim oświadczeniu rola komornika powinna się skończyć – mówi "Rzeczpospolitej" Jarosław Świeczkowski, były prezes Krajowej Rady Komorniczej. – Gdyby właściciel hali lub jego wierzyciele mieli zastrzeżenia do oświadczenia przedsiębiorcy, mogliby wytoczyć mu proces i po korzystnym wyroku oddać go komornikowi do egzekucji.
Na tym sprawa się jednak nie kończy. Pierwszą sprawę w sądzie przedsiębiorca już przegrał.
Sąd Okręgowy w Płocku uznał, że komornik, przejmując halę, przejął ją "z pożytkami", czyli właśnie z czynszem.
Jak mówią w rozmowie z "Rzeczpospolitą" proszący o anonimowość komornicy, w podobnych sprawach zdarza się czasem, że dłużnik z wierzycielem dogadują się między sobą i uznają, że długu nie ma. Choć tak naprawdę był.
Tyle że to nie komornik powinien rozstrzygać taką sprawę, a sąd.
Przedsiębiorca spod Płocka złożył kilkadziesiąt skarg na pracę komornika. Wszystkie czekają na rozpatrzenie.