Tekst powstał w ramach projektu WP Opinie. Przedstawiamy w nim zróżnicowane spojrzenia komentatorów i liderów opinii publicznej na kluczowe sprawy społeczne i polityczne.
Przypominają mi się od razu słowa premiera Morawieckiego, wówczas prezesa banku BZ WBK, z nagrań w "Sowa i Przyjaciele". Komentując słynne reklamy swojego banku z udziałem Chucka Norrisa, Morawiecki odpowiedział na pytanie, czy to działa: "Działa, rewelacyjnie". Po czym dodał: "Ale ludzie są tacy głupi, że to działa! Niesamowite!".
Czy zalanie społeczeństwa kampanią marketingową pt. "bezpieczny budżet" zadziała - tak jak reklamy ze Strażnikiem Teksasu? Mam nadzieję, że nie, bo liczby nie kłamią. Ale musimy mieć na uwadze, że rząd dysponuje potężnymi zasobami marketingowymi. "Kłamstwo budżetowe" rozsiewane jest już od kilku lat, czego początkiem był rzekomo zrównoważony budżet państwa w 2020 roku.
Deficyt budżetowy razy trzynaście
Zerknijmy więc w podstawowe liczby z budżetu państwa, które dotychczas poznaliśmy. Ale zacznijmy od przypomnienia wielkiej konferencji "Stabilne finanse publiczne w niestabilnych czasach" na Stadionie Narodowym w marcu 2023 roku.
Na tej konferencji premier Morawiecki chwalił się bardzo niskim wykonaniem deficytu w 2022 r. - podkreślał, że deficyt wyniósł tylko ok. 12 mld zł. I mówił, że mamy "stabilne finanse publiczne w niestabilnych czasach".
To oznacza, że planowany deficyt na 2024 rok jest ponad trzynastokrotnie wyższy od zrealizowanego deficytu budżetu państwa w roku 2022. To porównanie demaskuje uprawiane od kilku lat kłamstwo budżetowe. Zastanawiam się, jak rząd i premier wytłumaczą społeczeństwu, że deficyt 12 mld zł to "stabilne finanse", a liczba ponad 13-krotnie wyższa, tj. 164,8 mld zł to nadal "bezpieczny budżet". Elementarna arytmetyka mówi, że jest to kompletny absurd.
Chyba że premier powie, że kłamał na konferencji na stadionie narodowym, kiedy ogłaszał wspaniały wynik finansów publicznych za 2022 r. To kłamstwo zdemaskowaliśmy zresztą m.in. w raporcie Instytutu Finansów Publicznych, Instytutu Odpowiedzialnych Finansów i Fundacji Przyjazny Kraj "Zagrożenia nadmiernego długu publicznego. Edycja 2023", gdzie pisaliśmy: "W sprawozdaniu z ustawy budżetowej przesłanym do Sejmu rząd pokazał ok. 12 proc. prawdziwego deficytu rządowego, bo prawdziwy wynosi ok. 101 mld zł".
Nasze wyliczenia potwierdziła również Najwyższa Izba Kontroli w swojej analizie budżetu. Czego konsekwencją była bezprecedensowa sytuacja - po raz pierwszy w historii wolnej polski kolegium NIK nie wyraziło pozytywnej opinii dot. budżetu i nie udzieliło absolutorium w tej sprawie.
Ale nawet jak skorygujemy "kłamstwo budżetowe" za 2022 r., to wzrost deficytu o 60 proc. to wciąż bardzo dużo (to 1,6-razy więcej). Nadal nie jest "bezpieczny budżet".
Deficyt sektora finansów publicznych najwyższy w UE
Równolegle rząd pokazał, że deficyt całego sektora finansów publicznych to 4,5 proc. PKB, czyli ok. 170 mld zł. A jeszcze w maju, w Wieloletnim Planie Finansów Państwa, rząd pokazywał deficyt rzędu 3,4 proc. PKB na 2024 r. To oznacza wzrost tego wskaźnika o 1,1 pp. PKB.
Jeżeli o tę wielkość skorygujemy ostatnią prognozę Komisji Europejskiej, to wychodzi, że w przyszłym roku Polska będzie miała najwyższy deficyt finansów publicznych w całej Unii Europejskiej (równolegle ze Słowacją i Bułgarią).
Rząd prognozuje również, że inflacja w przyszłym roku wyniesie 6,6 proc. Ta liczba wydaje się zaniżona. Prognozy rynkowe wskazują, że może być ona wyższa - uwzględniając fakt, że rząd w budżecie założył odmrożenie stawek VAT na żywność. Ale nawet jak weźmiemy tę zaniżoną prognozę inflacji, to okazuje się, że wzrost cen w Polsce będzie najwyższy w całej Unii Europejskiej, ponad dwukrotnie wyższy niż średnio w UE. Czy najwyższy deficyt finansów publicznych i najwyższa inflacja w całej Unii Europejskiej to "bezpieczny budżet"?
Z porównania deficytu całych finansów publicznych i budżetu państwa wynika również, że poza budżetem państwa deficyt wyniesie tylko ok. 5 miliardów złotych. To jest bardzo mało wiarygodna liczba, biorąc pod uwagę bardzo wysokie zaangażowanie wydatkowe funduszu zbrojeniowego przy BGK zarządzanego przez ministra Błaszczaka. Jest to tym mniej wiarygodne wiedząc, że zobowiązania ministra Błaszczaka w Korei, te ujawnione, to ponad 70 mld zł.
To również oznacza wstrzymanie wydatków z funduszu przeciwdziałania COVID-19, z rządowego funduszu inwestycji lokalnych i z funduszu Polski Ład: Program Inwestycji Strategicznych. Czyli promesy i tekturowe czeki, rozdane samorządom, nie mają żadnej wartości, bo z tej analizy wynika, że tam nie będzie wydatków. Albo tekturowe czeki i promesy to kłamstwo, albo deficyt całego sektora finansów publicznych będzie większy.
Wątpię, że rząd przed wyborami samorządowymi założył koniec "tekturowych" czeków dla samorządów. Ma wyższe wydatki zbrojeniowe i dziwi, że nie widać tego w deficycie całego sektora finansów publicznych.
Liczby, których nie widać
Czyli prawdziwy deficyt budżetu państwa i tak prawdopodobnie może być większy, bliżej 200 mld zł, a być może nawet ponad tę kwotę, czyli ok. 5,5 proc. PKB. Musimy poznać więcej szczegółów z budżetu, który trafi wkrótce na obrady Rady Dialogu Społecznego. Mam nadzieję, że w wysłanych dokumentach rząd nie będzie niczego ukrywał i dowiemy się o wszystkich operacjach w finansach publicznych. Głębszą analizę budżetu będzie można przeprowadzić po otrzymaniu pełnych dokumentów, choć trzeba mieć na uwadze, że finanse publiczne są bardzo nieprzejrzyste, a do budżetu państwa nie są dołączane plany finansowe funduszy przy BGK i PFR.
Można też oszacować, że rząd skorygował w dół dochody budżetu państwa w 2023 r., względem dopiero co podpisanej przez prezydenta nowelizacji budżetu za 2023 rok (o ok. 7 mld zł). W ciągu kilku tygodni rząd skorygował prognozę dochodów aż o 7 miliardów złotych. Okazuje się, że jednak w budżecie w tym roku nie jest tak dobrze. Z jednej strony mamy korektę dochodów w dół o 7 mld zł, a z drugiej strony mamy wzrost 14. emerytury o 9 miliardów złotych. Absurdalne jest, aby w warunkach słabszych dochodów zwiększać wydatki. Z przedstawionych informacji wynika również, że rząd prognozuje wzrost dochodów z PIT aż o 23 proc., a wzrost dochodów z VAT o 20 proc. Dodatkowo rząd zakłada wpłatę zysku NBP w kwocie około 6 mld zł. Przypomnijmy, że nie jest to trwałe źródło finansowania tak gigantycznego wzrostu wydatków. Zysk NBP raz jest, raz go nie ma. W tym roku nie było wpłaty z Narodowego Banku Polskiego.
Jest niebywałą arogancją i liczeniem na efekty kłamstwa marketingowego, aby przy takich parametrach mówić o bezpiecznym budżecie. W przyszłym roku będą zapadały do spłaty pierwsze obligacje funduszu przeciwdziałania COVID-19 i PFR. Potrzeby pożyczkowe brutto będą ogromne i będziemy dodatkowo płacili wyższe odsetki niż zapadający dług. Cały czas trwa wojna w Ukrainie, mamy też bardzo złe sygnały z gospodarki europejskiej i chińskiej, a polski rząd przygotowuje budżet, w którym mamy najwyższy deficyt i najwyższą inflację w całej Unii Europejskiej.
(Nie)bezpieczny budżet?
Z perspektywy finansów publicznych i parametrów ekonomicznych tak skonstruowany budżet nie jest bezpieczny. Rząd w swojej narracji mówi o konieczności wydatków militarnych i bezpieczeństwie militarnym. Nikt nie neguje konieczności wzmocnienia naszych sił zbrojnych. Co do tego, co kupujemy, niech się wypowiadają eksperci wojskowi. Ale nie będzie bezpieczeństwa militarnego, jeżeli naruszymy bezpieczeństwo finansów publicznych, jeżeli wydatki zbrojeniowe będą finansowane z zadłużenia zagranicznego, w sposób niejawny, nieprzejrzysty, a przecież tak się dzieje z zaciąganym długiem w Korei Południowej. Nic o tym nie wiemy i dowiadujemy się z mediów koreańskich. A ile jeszcze jest długów w innych krajach?
Chciałbym przypomnieć, że ogromny wzrost długu w Grecji wynikał z bardzo dużych wydatków zbrojeniowych. Wydatki zbrojeniowe w Grecji były najwyższe w całej Unii Europejskiej i momentami przekraczały nawet 5 proc. PKB. Czy jak w 2008 roku Grecja bankrutowała, to była bezpieczna? Czy jak Grecję ogarnęły protesty, palenie opon, konieczność radykalnego cięcia wydatków, to Grecja była bezpieczna? Niestabilne finanse publiczne oprócz aspektów ekonomiczno-gospodarczych to również doskonałe warunki do prowadzenia wojny hybrydowej i destabilizowania sytuacji społeczno-politycznej.
Niedawno minister Gliński stwierdził, że "Mateusz Morawiecki jest czarodziejem w sprawach ekonomicznych". Tak, tylko "czarodziej" może wmawiać społeczeństwu, że deficyt budżetu państwa w 2022 roku wyniósł tylko 12 mld zł, podczas gdy ten prawdziwy wyniósł ponad 100 mld zł. Rzeczywiście to jest niebywała sztuka, żeby zrobić hokus pokus i z liczby 100 mld zrobić 12 mld.
Tylko "czarodziej" może wmawiać społeczeństwu, że skokowy wzrost deficytu budżetu państwa do 164,8 miliardów złotych, to bezpieczny budżet.
Musimy przywrócić przejrzystość finansów publicznych i kontrolę demokratyczną nad finansami publicznymi. Musimy odsunąć czarodziejów i kreatywną księgowość od zarządzania polskimi finansami. Jeżeli obywatele przed wyborami nie poznają prawdziwego i pełnego obrazu stanu finansów publicznych, to wybory nie będą uczciwe.
dr Sławomir Dudek, główny ekonomista i prezes Instytutu Finansów Publicznych