Przypomnijmy, że zapowiedziany przez minister Agnieszkę Dziemianowicz-Bąk wzrost płacy minimalnej do 60 proc. przeciętnego wynagrodzenia wywołał duże poruszenie, zwłaszcza wśród przedsiębiorców, dla których oznacza to natychmiastowy wzrost kosztów.
Niedługo później Ministerstwo Rodziny, Pracy i Polityki Społecznej, której przewodzi Dziemianowicz-Bąk, zdementowało te doniesienia.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
"Minimalne wynagrodzenie za pracę oraz minimalna stawka godzinowa na 2025 r. będą ustalane według dotychczasowych zasad, zgodnie z przepisami ustawy z 10 października 2002 r. o minimalnym wynagrodzeniu za pracę - poinformował resort w minioną środę.
Do sprawy odniósł się Sławomir Dudek, który zastanawia się "czy leci z nami pilot? Kto zarządza polityką informacyjną rządu w sprawach gospodarczych?".
Ekonomista pyta Tuska
"Najpierw resort pracy pomylił <<medianę ze średnią>> lub celowo próbował się podeprzeć w sposób naciągany dyrektywą unijną (opisałem to w załączonym poście) - napisał Dudek, założyciel, prezes i główny ekonomista Instytutu Finansów Publicznych.
I dodał, że "jak wyszedł merytoryczny "przekręt" lub niekompetencja (nie wiadomo co gorsze) to ministerstwo tłumaczy się, że na razie zasady ustalania płacy minimalnej zostają po staremu "ale celem jest dążenie do tego, by płaca minimalna opierała się na tej referencyjnej wielkości 60 proc." Jednocześnie zapytał Donalda Tuska oraz ministra finansów Andrzeja Domańskiego, czy jest to oficjalne stanowisko rządu.
Dudek zwrócił uwagę, że w całym zamieszaniu ucierpią przedsiębiorcy, zwłaszcza ci mniejsi.
Co mają teraz planować mali przedsiębiorcy na kolejne lata. 50 proc. czy 60 proc.? Niby teraz po staremu, ale pani minister, członek rządu, wprost mówi, że celem jest 60 proc. Nie można sobie robić żartów z "płacy minimalnej" i z przedsiębiorców - ocenił Dudek.