Dawid Podsiadło to aktualnie jeden z najbardziej popularnych muzyków w kraju. Bilety na jego koncerty rozchodzą się jak świeże bułeczki. Tak też było dwa lata temu, kiedy ogłoszono, że muzyk wystąpi na wrocławskim stadionie. Wejściówki bardzo szybko zostały wykupione.
Ostatecznie, przez pandemię, Podsiadło zagrał we Wrocławiu nie w 2020 roku, a w połowie czerwca tego roku. Zmiana daty nie zniechęciła fanów. Tarczyński Arena Wrocław była zapełniona po brzegi. Warto dodać, że stadion może pomieścić ok. 40 tys. osób.
Frekwencyjny hit, a miasto i tak jest stratne
Miejski radny Robert Grzechnik nie krył zdziwienia, kiedy dowiedział się, że pomimo frekwencyjnego sukcesu miasto i tak musi dopłacić do koncertu popularnego muzyka.
- Wielu z moich znajomych wrzucało zdjęcia z tej niewątpliwie udanej imprezy, która okazała się sukcesem także pod względem frekwencji. Miejski Stadion pękał w szwach, a media informowały, że wszystkie bilety wyprzedały się błyskawicznie. Jakie było moje zdziwienie, gdy dowiedziałem się, że miasto musi dopłacić do tego koncertu 2,2 mln zł. Ta kwota znalazła się wśród poprawek do budżetu, które zostały przegłosowane na ostatniej sesji Rady Miejskiej Wrocławia — informuje radny.
Zdziwiony zapytał więc urzędników: czy nawet przy pełnym obłożeniu musimy dokładać do imprez na stadionie?
- W odpowiedzi otrzymałem informację, że umowa dotycząca organizacji koncertu była podpisywana trzy lata temu, że inne samorządy też podpisywały podobne umowy, że jest także element rozliczenia wpływu z biletów i prawdopodobnie ta kwota dopłaty pomniejszy się, ale urzędnicy nie wiedzą jeszcze o ile — relacjonuje Robert Grzechnik.
Rozumiem, że imprezy masowe przyciągają turystów, dzięki czemu zostawiają oni pieniądze w restauracjach, barach, hotelach, sklepach. Jednak to, że dopłacamy do koncertu z miejskiej kasy, przy pełnym stadionie, nie jest dla mnie normalne — mówi radny.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Coraz droższy stadion
Money.pl informował, że Wrocław po 10 latach od Euro dopłaci do budowy stadionu 43 mln zł. To efekt zawartej ugody pomiędzy samorządem a wykonawcą, firmą Max Boegl.
Choć budowa stadionu została formalnie zakończona w 2011 roku, to rozliczenia z wykonawcą trwają do dziś. Budowa obiektu rozpoczęła się w kwietniu 2009 roku. Od stycznia 2010 toku odpowiadała za nią firma Max Boegl. W październiku 2012 roku miasto wypowiedziało umowę głównemu wykonawcy, motywując to niedotrzymaniem terminu zakończenia wszystkich prac. W sierpniu następnego roku rozpoczął się spór sądowy. W jego trakcie strony wzajemnie pozywały się na kwoty około 300 milionów złotych. Udało się dojść do porozumienia i zawarto ugodę z firmą Max Boegl, która odzwierciedla koszt przeprowadzonych robót przy budowie stadionu, które dotąd nie zostały rozliczone, a pozostawały jako sporne między stronami. Porozumienie opiewa właśnie na kwotę blisko 43 mln zł.
Obecnie Tarczyński Arena to miejsce, w którym swoje mecze rozgrywają piłkarze Śląska Wrocław. Dotychczas na stadionie wynajęte jest 14 tys. metrów kwadratowych powierzchni. Na stadionie działa także przedszkole, a w sezonie zimowym lodowisko. Teraz miasto planuje stworzenie na arenie zlokalizowanej na wrocławskich Pilczycach muzeum Śląska Wrocław i sportowego pubu.