Portal Times of Israel przekazał, że na lotnisku Ben Guriona w Tel Awiwie zjawili się liczni pasażerowie. Część z nich próbowała jak najszybciej opuścić Izrael, obawiając się dalszych odwołań lotów, podczas gdy inni zdecydowali się zrezygnować z planowanych podróży, przewidując, że ich loty powrotne mogą zostać anulowane.
Loty zawiesiły linie Delta, United Airlines, Lufthansa, Austrian Airlines, Brussels Airlines oraz Air India. Fly Dubai, tania linia Zjednoczonych Emiratów Arabskich, odwołała część lotów. Jak twierdzi portal Times of Israel, tłumy pasażerów zjawiły się dziś na stołecznym lotnisku Ben Guriona, przy czym część podróżnych usiłowała dostać się na loty z Izraela w obawie przed kolejnymi odwołaniami połączeń, podczas gdy inni odwoływali wyjazdy w obawie, że odwołane zostaną ich loty powrotne.
Portal money.pl wysłał zapytanie do PLL LOT, czy również planują odwołać loty.
Polskie Linie Lotnicze LOT na bieżąco monitorują sytuację w regionie i są w stałym kontakcie ze służbami zarówno w Izraelu, jak i w Polsce. Uprzejmie informujemy, że dzisiejszy rejs został odwołany z przyczyn operacyjnych. Pozostałe rejsy są zaplanowane do wykonania, a o wszelkich zmianach będziemy informować na bieżąco - czytamy w odpowiedzi.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Śmierć przywódcy Hamasu
Decyzję o zawieszeniu lotów linie lotnicze podjęły w związku z rosnącym napięciem między Izraelem a wspieranym przez Iran Hezbollahem działającym z Libanu. W minioną sobotę Hezbollah przeprowadził ostrzał rakietowy miejscowości Madżdal Szams przy granicy, w wyniku którego zginęło 12 dzieci i nastolatków - pocisk uderzył na boisko piłkarskie.
Armia izraelska, jako odwet, przeprowadziła we wtorek atak w Bejrucie, celując w dowódcę operacyjnego militarnego skrzydła Hezbollahu, Fuada Szukra, obwinianego o śmierć dzieci z Madżdal Szams oraz innych izraelskich cywilów. Następnego dnia Izrael przeprowadził kolejny atak, tym razem w Teheranie, w wyniku którego zginął Ismail Hanije, szef Hamasu, który przebywał tam z powodu zaprzysiężenia nowego prezydenta Iranu, po przybyciu z Kataru, gdzie mieszkał od dłuższego czasu.
W ostatnich tygodniach pojawiła się nadzieja na zawieszenie broni między Hamasem a Izraelem w wojnie, która trwa od października 2023 r. Na powstrzymanie rozlewu krwi naciskają bezpośrednio m.in. USA, Egipt czy Katar, które pełnią funkcję mediatorów. Ale po zabiciu w Teheranie przywódcy politycznego palestyńskiej organizacji przez izraelską armię, ten moment się oddalił. Odwet zapowiedziały zarówno Iran, jak i sam Hamas.
- Izraelczycy musieli mieć pełną świadomość, jak to zabójstwo odbije się na procesie negocjacji, co do zawieszenia broni w Gazie - komentuje w rozmowie z Polską Agencją Prasową (PAP) Marek Matusiak, koordynator projektu "Izrael–Europa" w Ośrodku Studiów Wschodnich. - To, że Ismail Hanije został zabity teraz, ewidentnie było efektem celowej, świadomej decyzji politycznej po stronie izraelskiej - dodał.
Według eksperta można mieć poważne wątpliwości, czy Izrael dąży do zawieszenia broni. - Jak słusznie stwierdził premier Kataru, jak się z kimś negocjuje, to zabicie jednego z negocjatorów nie przybliża do zawarcia kompromisu i osiągnięcia celu - zauważa Matusiak.
Zakończenia wojny w Strefie Gazy, a przynajmniej zawieszenia broni, wyczekuje m.in. światowy handel, ponieważ (oficjalnie) to ze względu na rozlew krwi oraz tortury palestyńskich cywilów motywuje jemeńskich bojowników Huti do ataków na statki przepływające przez Morze Czerwone i Kanał Sueski.