Prefinansowanie Krajowego Planu Odbudowy kolejnymi emisjami Polskiego Funduszu Rozwoju jest bardzo kosztownym sposobem pozyskiwania pieniędzy - przekonuje minister. Dlatego, jak tłumaczy nie ma intencji, aby takie działania kontynuować.
Absolutnie, teraz nie ma takiej intencji. Jest intencja, żeby zachować płynność w ramach tego, co mamy - zaznaczyła.
- Tutaj oczywiście ostateczna decyzja jest na poziomie ministra finansów, niemniej w ramach podprogramu KPO, REPowerEU, dostaliśmy zaliczkę 5 mld euro. Ona wpłynęła na konta PFR i w ścisłej współpracy z MF dysponujemy tymi środkami, żeby zapewnić płynność na te działania, które już teraz są realizowane i żeby nie generować kolejnych kosztów poprzez emitowanie obligacji przez PFR - powiedziała Pełczyńska-Nałęcz.
Jak wyjaśniała prefinansowanie dotyczyło KPO, ponieważ środków w ogóle nie było. - Natomiast poprzedni rząd próbował realizować różne projekty bez środków, w ogóle bez zgody na realizację programu. To się odbyło z lepszym lub gorszym efektem, bo realizowano projekty, które budzą duże zastrzeżenia i w ogóle nie wiadomo, czy będzie można uzyskać zwrot za te projekty z KPO - wyjaśniła minister.
Polska dostała zielone światło
Zaznaczyła jednak, że Polska dostała zielone światło na odblokowanie KPO po m.in. deklaracjach polskiego rządu ws. praworządności.
W tej sprawie dostaliśmy zielone światło po wizycie pana premiera. 15 października złożyłam pierwszy wniosek o finansowanie z KPO na 6,9 mld euro - powiedziała minister.
Pytana o skutki opóźnienia wydatkowania środków unijnych w Polsce, zaznaczyła, że w przypadku KPO są one znacznie większe niż w przypadku funduszy strukturalnych.
Środki z funduszy strukturalnych powinny trafić do Polski w maju br. - powiedziała minister. Zaznaczyła, że odblokowanie przez KE środków na politykę spójności oznacza, że możliwe będzie refinansowanie projektów już zrealizowanych.
Opóźnienie z reformami
- Dużo większy problem jest z KPO. Po pierwsze to jest krótszy program, do 2026 roku. Po drugie to jest jednorazowy program i pierwszy w swoim rodzaju. Inna jest też logika programu, który jest skierowany na odbudowę gospodarek po covidzie i budowę ich odporności na inne kryzysy, w tym także na konsekwencje inwazji Rosji na Ukrainę - powiedziała Pełczyńska-Nałęcz.
Ponieważ my dopiero ruszamy z tym projektem [KPO - PAP], są ogromne opóźnienia w zakresie reform. O tym się mało mówi. Te reformy powinny ruszyć od razu, dwa lata temu - dodała.
Wśród nich wymieniła przyspieszenie wydawania planów zagospodarowania przestrzennego, e-zdrowie, dofinansowanie szpitali pod warunkiem spełnienia określonych celów.
Ministerstwa teraz ruszają do trudnej pracy reformatorskiej, która pozwoli zainwestować te środki z sensem - zaznaczyła minister.
- Nawet jeżeli będą środki, a nie będą gotowe reformy, które zostały dramatycznie zapóźnione, to nie będzie sposobu sensownego zainwestowania. A to jest pożyczka – ona jest dużo bardziej opłacalna niż jakakolwiek inna pożyczka, ale chodzi o to, żeby ją zainwestować tak, żeby się opłaciła, a nie, żeby te pieniądze po prostu przejeść - podkreśliła.