Jak dowiedział się money.pl, w nowym pakiecie uszczelniającym podatki, nad którym pracuje resort finansów, ma się znaleźć kilka rozwiązań, które mają skutecznie zniechęcić podatników do wyprowadzania firm oraz zysków do rajów podatkowych.
Jednym z takich rozwiązań ma być doprecyzowanie definicji "miejsca zarządu dla celów podatkowych". Wzorem innych europejskich rozwiązań ma to doprowadzić do opodatkowania fikcyjnych spółek w Polsce.
Jak tłumaczy Maciej Oniszczuk, prawnik z kancelarii Oniszczuk & Associates, wielu przedsiębiorców myśli, że jeśli przeniesie samą siedzibę spółki do raju podatkowego, a nadal będzie zarządzała firmą z Polski, to polskie podatki przestaną ich obejmować. A tak nie jest.
– Wiele osób jest w szoku, bo myśli, że to działa jak automat. Tymczasem, jeśli spółka nadal będzie zarządzana w całości z Polski, to przeniesienie siedziby za granicę niewiele da – podkreśla Oniszczuk. Dodaje, że takie spółki - wydmuszki i tak zostaną opodatkowane
Polska musi się konsultować z innymi
Jednak zdaniem Pawła Nejmana, eksperta podatkowego z Admiral Tax, pojęcie "miejsca zarządu dla celów podatkowych" jest już precyzyjnie określone w umowach o unikaniu podwójnego opodatkowania. Jakakolwiek zmiana przepisów w tym zakresie oznacza, że każde z państw, z którym Polska ma podpisaną taką umowę, będzie musiało wyrazić na to zgodę.
– Nie po to Malta czy Cypr zachęcają do rejestrowania tam spółek, by teraz zgadzały się na polską jurysdykcję podatkową. To poważnie podważyłoby ich wiarygodność w świecie biznesu – uważa Nejman.
Podkreśla przy tym, że opodatkowanie spółek to jedno, a opodatkowanie członków zarządu to drugie. - Spółki mają swoje rezydencje podatkowe, a osoby fizyczne swoje. Polscy obywatele mają nieograniczony obowiązek podatkowy w Polsce, co i tak już obecnie wymusza wykazanie czy też opodatkowanie zysków z takich spółek - przypomina ekspert podatkowy i dodaje, że istnieją również przepisy o zagranicznych spółkach kontrolowanych, które normują kwestię opodatkowania zysków takich podmiotów.
Resort finansów zapowiada również, że wzmocni kontrolę transferów dochodów do spółek-wydmuszek. Przedsiębiorcy robią to, żeby zmniejszyć podstawę opodatkowania w Polsce. Jak zapowiada ministerstwo, nastąpi neutralizacja takiej korzyści podatkowej i obowiązek opłacenia daniny.
Chodzi o to, że niektórzy przedsiębiorcy zakładali za granicą (w pewnym okresie dotyczyło to szczególnie Wielkiej Brytanii) spółki, których jedynym celem było wystawienie faktur kosztowych powiązanym spółkom w Polsce, przez co spółki krajowe płaciły dużo niższe podatki.
Podatnicy, by uniknąć podważania zagranicznych kosztów pochodzących od spółek zależnych tworzyli tzw. dokumentację cen transferowych – umowy, w których opisywali przepływy kapitałowe pomiędzy podmiotami, co powodowało, że urząd skarbowy zwykle takie faktury akceptował. Jest to obowiązkowe powyżej określonych limitów w przypadku zarówno usług, jak i towarów.
– Urzędy skarbowe mają teraz bardziej wnikliwie badać, czy faktury od spółek powiązanych nie są "puste", czy faktycznie usługa została wykonana – ostrzega prawnik.
Skarbówka nie lubi agresywnej optymalizacji
To nie wszystko. Wiceminister finansów Jan Sarnowski zapowiada, że Polska zmieni również przepisy dotyczące opodatkowywania transgranicznych fuzji. Operacje takie są coraz popularniejsze, szczególnie w przypadku zadłużonych podmiotów. W niektórych przypadkach łatwiej jest wytransferować dług spółki za granicę i tam spółkę zlikwidować, niż spłacać długi w kraju.
Ministerstwo finansów zapowiada, że w przypadku wykupienia polskiej spółki przez podmiot zagraniczny i przeniesienia jej aktywów do spółki zagranicznej, polski przedsiębiorca płaciłby państwu "na do widzenia" specjalną daninę – podatek od niezrealizowanych zysków. (Chodzi o tzw. exit tax, który wynosi 3 proc. lub 19 proc. Stawka 19 proc. stosowana jest przy majątku o ustalonej wartości podatkowej. Z kolei stawka 3 proc. ma zastosowanie do tych składników, których wartość trudno jest ustalić).
Taki podatek istnieje już w stosunku do osób fizycznych, które wyprowadzają się poza granice Polski, lecz nie jest egzekwowany. – Były przypadki, że urzędy skarbowe próbowały go nakładać na podatników, którzy opuszczali kraj, ale sądy jednoznacznie orzekły, że podatek ten jest nielegalny – podkreśla Oniszczuk.
Z kolei Paweł Nejman podkreśla, że gdyby resort finansów wprowadził taką daninę w przypadku fuzji transgranicznych, byłoby to naruszenie umów międzynarodowych, gdyż spółka zagraniczna, która wchłonęła polski podmiot, i tak zapłaci w swoim kraju podatek od podniesienia kapitału.
- Jest to również łamanie unijnych zasad m.in. swobody osiedlania się oraz swobody przepływu kapitału - dodaje Nejman.
Według obu ekspertów resort finansów próbuje zniechęcić na wszelkie sposoby przedsiębiorców do optymalizacji podatkowych i przenoszenia kapitału za granicę, gdyż w budżecie państwa jest rekordowa dziura sięgająca 1336 mld zł (dane wg raportu NIK). - Rozwiązania, które chce wdrożyć ministerstwo finansów, mają na celu wystraszyć przedsiębiorców. Pojawiają się one zwykle wtedy, gdy kasa państwa świeci pustkami - przypomina Nejman.
Resort finansów nie chce jeszcze oficjalnie mówić o nowych przepisach. "W Ministerstwie Finansów finalizowane są prace związane ze wspomnianym projektem ustawy. Szczegółowe informacje zostaną przekazane po ich zakończeniu" - odpowiedzieli sucho na nasze pytania przedstawiciele ministerstwa.