Willie Walsh, dyrektor generalny Międzynarodowego Zrzeszenia Przewoźników Powietrznych IATA, wylicza, że pasażerowie muszą się liczyć z podwyżkami cen biletów w wysokości około 10 proc.
Sądzę, że podwyżki cen biletów zawsze mają wpływ na popyt. Ale nie oznacza to, że przy takiej podwyżce także popyt zmaleje o 10 proc. A linie lotnicze w tym wypadku nie mają alternatywy. W latach 2010–2019 cena ropy Brent wyniosła średnio 80 dol., a wydatki na paliwo stanowiły ok. 27 proc. wszystkich kosztów - powiedział Walsh, cytowany w komunikacie IATA.
Jak dodał, obecnie te koszty paliwa lotniczego stanowią 37-40 proc. wszystkich wydatków przewoźników. - Dlatego bilety drożeją - stwierdził szef IATA.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Dopłaty do biletów w liniach lotniczych
British Airways na trasie z Londynu do Nowego Jorku obciążają pasażerów dodatkowymi kosztami w wysokości 26 proc. ceny biletu, Emirates do Singapuru każą dopłacić sobie 24 proc., a Lufthansa na trasie z Frankfurtu do Dubaju dolicza 23 proc. Jednak nie wszystkie linie lotnicze zdecydowały się na taki krok.
- Na pewno linie, które zapewniły sobie tańsze paliwo na długoterminowych kontraktach, mogą teraz pozwolić sobie na nieco niższe podwyżki cen biletów. Nie wszystkie linie są też równie transparentne; niektóre starają się faktycznie pokazać pasażerom, na ile ceny paliwa wpływają na koszty, ale dla wielu to wygodny pretekst do podnoszenia marży - mówi Dominik Sipiński, analityk lotniczy firmy ch-aviation.com i "Polityki Insight", cytowany przez dziennik.