Sytuację przedsiębiorców opisywaliśmy w money.pl wielokrotnie. Podwyżki gazu dotknęły w równym stopniu międzynarodowe korporacje i polskie firmy. Szczególnie mocno uderzyło to zwłaszcza w 18 firm, z branży motoryzacyjnej, których roczne zużycie gazu zaazotowanego, wydobywanego przez PGNiG z lokalnej kopalni, wynosi ponad 25 mln metrów sześciennych.
PGNiG podniósł tym firmom radykalnie ceny już pod koniec grudnia 2021 roku. Stawka za gaz wzrosła im wówczas do poziomu 775,60 zł za MWh, co oznaczało ponad 600 proc. podwyżkę. Firma uzasadniała tak duży skok, wzrostem cen na giełdach europejskich i na Towarowej Giełdzie Energii (TGE). Jednak zdaniem przedsiębiorców było to niezgodne z prawdą.
Na dowód przedstawili money.pl wyliczenia, z których wynikało, że np. w styczniu tego roku poziom cen gazu na TGE wynosił od 316,74 do 441,29 zł za MWh, z kolei średnia cena gazu na giełdzie w tym czasie to 390 zł za MWh. Tymczasem PGNiG OD sprzedawał im w tym okresie gaz w wysokości 775,60 zł za MWh. To aż o 385,6 zł za MWh drożej niż średnia cena na giełdzie (czyli o 98,87 proc. drożej od ceny średniej na TGE).
Zdaniem przedsiębiorców PGNiG, nie dał im możliwości zakupu gazu po cenach giełdowych, co według nich jest nierównym traktowaniem klientów. Można to łatwo uzasadnić, bo inne firmy, które korzystają z kolei z gazu wysokometanowego, który jest m.in. sprowadzany z zagranicy, mogą go kupować na giełdzie. Lubuskie firmy postanowiły więc, że nie odpuszczą i pójdą z tym do sądu.
W negocjacje włączyli się ludzie z Orlenu
Po kilkumiesięcznych zmaganiach, w trakcie których, przedsiębiorcy wielokrotnie spotykali się przedstawicielami PGNiG, nastąpił przełom.
Dostaliśmy w końcu propozycję, dzięki której będziemy mogli kupować gaz na podstawie wycen giełdowych, o co walczyliśmy. Naszym zdaniem te działania są jednak spóźnione o wiele miesięcy, a my w tym czasie ponieśliśmy wielomilionowe straty. Z kolei PGNiG zarobiła na nas miliony – twierdzi prezes motoryzacyjnej spółki, która jest jedną z firm, które toczą spór.
Osiągnięcie porozumienia nie byłoby jednak możliwe, bez zaangażowania się osób, które przyszły do PGNIG z Orlenu, w celu przygotowania fuzji, w tym prezes Iwony Waksmundzkiej-Olejniczak. Tak uważa Robert Zajdler, prof. Politechniki Warszawskiej dr hab, i zarazem pełnomocnik grupy przedsiębiorców.
Przypomnijmy, połączenie PGNiG z Orlenem oraz Lotosem ma skutkować powstaniem jednego energetycznego koncernu. Przejęcie PGNiG przez PKN Orlen planowane jest do końca roku.
Na czym konkretnie polega przełom firm w relacjach z PGNiG? – Przedsiębiorcom udało się uzyskać możliwość rozliczeń w oparciu o ceny na TGE, tak jak ma to miejsce w przypadku firm wykorzystujących gaz ziemny wysokometanowy. Szczegóły wciąż są elementem ustaleń, ale rozwiązania są zgodne z wolą firm – komentuje prawnik.
Jednocześnie, według niego, ta zmiana nastąpiła ze zbyt dużym opóźnieniem. – Uwarunkowania związane z wojną w Ukrainie i nowymi zasadami rozliczeń wprowadzonymi przez PGNiG OD sprawiają, że warunki nowej oferty są inne, niż gdyby ofertę przedstawiono pod koniec ubiegłego roku, gdy prosili o to przedsiębiorcy – dodaje.
Zmiana w podejściu PGNiG do tego tematu jest o tyle istotna, że jeszcze miesiąc temu spółka zaprzeczała, że zawyża przedsiębiorcom ceny. Rafał Pazura, rzecznik prasowy PGNiG OD w przesłanym do nas komentarzu argumentował, że ustalając cennik, PGNiG OD kieruje się długofalową strategią, nie zmienia więc klientom cen gazu codziennie, dostosowując ich wysokość do cen rynkowych.
Fuzja PGNiG z Orlenem i Lotosem jest jednak na tyle poważnym przedsięwzięciem, że władzom PGNiG zależy na wygaszeniu dotychczasowych sporów.
Dalszy ciąg artykułu pod materiałem wideo
Diabeł jak zwykle tkwi w szczegółach
Przedsiębiorcy, mimo przełomu w relacjach z PGNiG, nie składają jednak broni, nie rezygnują więc z ubiegania się o odszkodowanie.
Chodzi nam o to, aby przedsiębiorstwa, które korzystają z gazu krajowego, były traktowane na takich samych zasadach, jak firmy, które kupują gaz wysokometanowy. Z tego powodu będziemy dochodzić odszkodowania w sądzie – mówi przedstawiciel jednej z firm.
Dodaje, że jego firma wybrała już kancelarię prawną, na podobny krok zdecydowały się też inne spółki. Przedsiębiorcy złożyli też skargę na PGNiG do Komisji Europejskiej.
Nowa oferta, ale nie dla wszystkich?
Okazuje się, że wynegocjowany sukces, nie jest dla wszystkich. Huta Gloss w wielkopolskim Poniecu, która korzysta z tego samego gazu, co firmy w lubuskim, nie otrzymała dotąd żadnej propozycji od PGNiG.
Sytuacja huty jest o tyle dramatyczna, że to lokalne rodzinne przedsiębiorstwo. Z powodu wzrostu stawek za gaz, jej straty wynoszą dziś ponad 13 mln zł.
Niedawno napisaliśmy, że huta zdecydowała się na bezprecedensowy krok. Wniosła do Wydziału Gospodarczego Sądu Okręgowego w Warszawie pozew przeciwko PGNiG.
– Jak dotąd nie dostałem żadnych propozycji. Jeżeli nic nie otrzymam, to będzie oznaczało, że PGNiG nie traktuje równo wszystkich klientów. Okazuje się też, że ta zmiana była możliwa wcześniej. Firmy były jednak ignorowane, do momentu, gdy nie zostało nagłośnione – mówi money.pl Łukasz Busz, prezes huty.
Huta współdziała w tej chwili z lubuskimi przedsiębiorcami. Dołączyła także do skargi złożonej do KE na PGNiG o nadużywanie przez firmę dominującej pozycji na rynku.
Agnieszka Zielińska, dziennikarka money.pl