Lotnisko Londyn-City przetarło szlak innym portom lotniczym w Wielkiej Brytanii, znosząc limit 100 ml pojemności dla płynów przewożonych w bagażu podręcznym. Do czerwca 2024 r. ma to być norma na wszystkich lotniskach w Wielkiej Brytanii. Umożliwiają to najnowocześniejsze skanery CT, generujące znacznie dokładniejszy i wyraźniejszy obraz tego, co kryją walizki, plecaki i torby zabierane na pokład.
Technologia ta stosowana jest od ubiegłego roku na lotnisku Seul-Incheon w Korei Południowej. Skanery CT pozwalają na stworzenie trójwymiarowego obrazu zawartości prześwietlanego bagażu, w przeciwieństwie do obecnej technologii, która tworzy obraz płaski.
- Ta technologia już jest dostępna. Teraz jest pytanie o to, jak szybko dotychczasowe urządzenia zostaną zastąpione tymi najnowocześniejszymi. W Hiszpanii taka zmiana ma nastąpić w przyszłym roku. Uważam, że jest to krok w dobrą stronę. Chodzi przecież nie tylko o zniesienie limitu 100 ml płynów, ale w ogóle o uproszczenie kontroli bagażu podręcznego - mówi money.pl Rafael Schvartzman, wiceprezes Międzynarodowego Zrzeszenia Przewoźników Powietrznych IATA. Skończy się wyciąganie z walizek czy plecaków laptopów i urządzeń elektronicznych - na ekranie doskonale będzie widać wszystko, co jest w środku.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Ale jest i druga strona medalu. - Nowa technologia wymaga sporych nakładów finansowych. I dlatego nie spodziewam się, by te zmiany szybko upowszechniły się na wszystkich lotniskach. Ale to niewątpliwie bardzo ważny krok do poprawy doświadczenia pasażerów - podkreśla Schvartzman.
To właśnie kontrola bezpieczeństwa na lotnisku wskazywana jest jako najbardziej stresujący, najmniej przyjemny moment w całej "ścieżce pasażera" - od dojazdu na lotnisko po dotarcie do miejsca docelowego. I choć przepisy te obowiązują od kilkunastu lat, nadal podróżni "zaskakiwani" są tym, że muszą wyrzucić do kosza butelkę napoju, szampon albo żel pod prysznic, które zabrali z domu. I przepakowują się. Bo wszystkie płyny muszą zostać zaprezentowane do kontroli w przezroczystej torebce o wymiarach do 20x20 cm. I nie może być ich więcej niż litr.
Kontrola bezpieczeństwa ma być prostsza
Pasażerowie już zacierają ręce. Bo nie tylko kontrola bezpieczeństwa będzie prostsza i szybsza. Ale skoro ograniczenie 100 ml płynów zniknie, to będą mogli przyjechać na lotnisko nie tylko z własną wodą, ale nawet z ulubioną kawą. Dziś na tym zarabiają lotniska w strefie handlowej, jak i linie lotnicze, które sprzedają napoje na pokładach.
Jak to wpłynie na operatorów sklepów i restauracji w strefie zastrzeżonej lotnisk? - To może być game changer. Technologie tego nie umożliwiały, dziś już lotnisko London City wprowadziło takie możliwości. Znajdziemy sposób i na to, bo w ofercie lotniskowej często proponujemy produkty niedostępne na rynku wewnętrznym - mówił w programie money.pl Andrzej Miłaszewicz, dyrektor zarządzający ds. operacji i rozwoju, Lagardère Travel Retail w Polsce.
Limit 100 ml płynów w bagażu. Skąd się wziął?
To kolejne restrykcje, które upowszechniły się w światowym lotnictwie cywilnym, wskutek zamachu terrorystycznego lub katastrofy lotniczej. Przypomnijmy, że w 1988 r. po wybuchu wojny w bagażu rejestrowanym w samolocie Pan Am nad Lockerbie w Szkocji, wprowadzono przepis niepozwalający na przewóz bagażu rejestrowanego bez jego właściciela na pokładzie.
Limit 100 ml płynów po raz pierwszy pojawił się w 2001 r. po atakach terrorystycznych z 11 września. Obowiązywał jednak tylko w USA. Upowszechnił się pięć lat później na skutek innego zamachu. Tym razem udaremnionego.
W 2006 r. udało się zapobiec atakowi terrorystycznemu na samolot z Londynu-Heathrow do Stanów Zjednoczonych. Jak ustaliły służby, był to element szerszego planu - "zamachu na niespotykaną skalę". Planowano ataki na kilka samolotów, co miało spowodować śmierć "niewyobrażalnej liczby osób".
Terroryści planowali wnieść na pokład płynne substancje chemiczne i dopiero w samolocie połączyć je w mieszanki wybuchowe. Zapalnikami zaś miały być niewzbudzające podejrzeń urządzenia - cyfrowe aparaty fotograficzne, laptopy i telefony komórkowe. Samoloty miały rozlecieć się w powietrzu.
Bezpośrednio po udaremnionym zamachu wprowadzono zakaz wnoszenia na pokład bagażu podręcznego. "Ministerstwo ds. transportu w Londynie wprowadziło zakaz wnoszenia takiego bagażu do wszystkich samolotów opuszczających porty lotnicze w Wielkiej Brytanii. Na pokład nie można także wnosić żadnych urządzeń elektronicznych - w tym laptopów czy telefonów komórkowych. Zabrać można tylko najbardziej niezbędne rzeczy - dokumenty i portfel, zapakowane w przezroczystą foliową torebkę" - relacjonowała w 2006 r. Wirtualna Polska.
Później restrykcje te złagodzono do kontroli urządzeń elektronicznych oraz limitu 100 ml płynów. I stały się powszechnie obowiązującym standardem.
Marcin Walków, dziennikarz i wydawca money.pl