- Byłaby to zmiana rewolucyjna - przyznają organizacje przedsiębiorców. Dziś bowiem ponad jedna czwarta ustaw uchwalanych przez Sejm to inicjatywy formalnie poselskie. Z reguły - te najbardziej kontrowersyjne.
W 2015 r., w związku ze zmianą władzy i pośpiechem obu ekip (odchodzącej i przychodzącej), ustawy zgłoszone przez posłów stanowiły niemal połowę wszystkich. Co bowiem różni dziś inicjatywę poselską od rządowej? Przede wszystkim to, że tej pierwszej najczęściej nie poddaje się konsultacjom publicznym oraz nie tworzy do niej tzw. oceny skutków regulacji.
Dzięki temu nowe przepisy można przyjąć znacznie szybciej, niż gdyby identyczny projekt był zgłoszony przez rząd.
Tyle że ten sposób działania od dawna jest krytykowany. Często bowiem przedsiębiorcy zostają pozbawieni głosu, a obywatele są zaskakiwani nowymi regulacjami w zasadzie z dnia na dzień.
Rząd to właśnie dostrzegł. W rządowym projekcie Krajowego Planu Odbudowy wskazano, że "Polska stoi przed wyzwaniem zwiększenia partycypacji społecznej, usprawnienia komunikacji, dialogu społecznego i dialogu obywatelskiego, oraz rozwoju współpracy pomiędzy administracją publiczną i organizacjami pozarządowymi".
"Inne zasady przygotowywania aktów prawnych są stosowane w przypadku projektów rządowych, inne zaś w przypadku projektów obywatelskich, poselskich i prezydenckich. W trybie rządowym przygotowywana jest ocena skutków regulacji (OSR), zaś sam projekt regulacji z uzasadnieniem i OSR poddawany jest konsultacjom społecznym. Wszystkie informacje są dostępne w Biuletynie Informacji Publicznej. Zasady te są w ograniczonym zakresie stosowane w trybie poselskim. Co ma wpływ na jakość przygotowywanych przepisów prawa i ich postrzeganie przez obywateli" - wskazano w dokumencie.
Rządzący chcą, by najpóźniej w 2026 r. zasady składania poselskich inicjatyw ustawodawczych były w zasadzie tożsame z tymi składanymi przez rząd. Czyli projekt poselski również musiałby zostać skonsultowany, a składający go politycy, powinni oszacować skutki wejścia w życie nowego prawa.
- Dostrzeżenie problemu warto docenić. Mam jednak poważne obawy o to, czy cokolwiek realnie się zmieni - mówi Arkadiusz Pączka, wiceprzewodniczący Federacji Przedsiębiorców Polskich. Jego zdaniem wszystkie opcje polityczne, gdy są w opozycji, utyskują na wykorzystywanie poselskich wrzutek. Gdy jednak są już u władzy – chętnie z tej możliwości korzystają.
Ponadto - jak zaznacza Arkadiusz Pączka - sam wymóg tworzenia oceny skutków regulacji nie spowoduje przecież, że dokumenty te będą rzetelne.
- Znamy liczne przykłady ocen skutków tworzonych przez rząd, które miały się nijak do rzeczywistości. Ustawy, które ewidentnie uderzały w biznes, opisywano jako neutralne dla przedsiębiorców - zauważa Pączka.
Marek Ast, poseł Prawa i Sprawiedliwości oraz szef sejmowej komisji sprawiedliwości i praw człowieka, spostrzega zaś, że posłowie mogą mieć kłopot z przygotowywaniem pogłębionych analiz.
- Rząd ma swoich ekspertów, prowadzi statystyki. Inicjatywy poselskie zaś często są pokłosiem zgłaszanych do nas przez obywateli bolączek. Sama koncepcja jest słuszna, ale trzeba przemyśleć, w jaki sposób oceny skutków regulacji będą opracowywane - mówi Ast. Najbardziej prawdopodobny wariant to przypisanie tego obowiązku ekspertom Biura Analiz Sejmowych.
Obaj rozmówcy przyznają, że w nowych zasadach będzie musiała znaleźć się furtka dla projektów ustaw, które będzie trzeba procedować błyskawicznie. Bywa bowiem tak, że jakieś przepisy trzeba przyjąć bardzo szybko - np. w związku z wybuchem pandemii czy konfliktu zbrojnego.
- Właściwym pomysłem wydaje się zróżnicowanie czasu konsultacji projektów rządowych i poselskich. Te pierwsze z reguły mogą być analizowane wnikliwiej, dłużej - uważa Marek Ast.
Arkadiusz Pączka przyznaje, że niekiedy rzeczywiście jest potrzeba uchwalić prawo szybko. Jednocześnie jednak obawia się, czy gdy stworzona zostanie furtka do szybkiego uchwalania prawa, w czym przecież lubują się rządzący, nie będzie ona wykorzystywana w całkowicie nieuzasadnionych przypadkach.
- Dlatego podstawowy problem z poselskimi projektami, które - każdy wie - najczęściej i tak powstają w ministerstwach, związany jest przede wszystkim z podejściem polityków. Dopóki to się nie zmieni, trudno liczyć na poprawę sytuacji. Oby dostrzeżenie bolączki przez rząd w projekcie Krajowego Planu Odbudowy było dobrym znakiem - konkluduje ekspert FPP.