Mimo wyjątkowo szybkiego wzrostu cen, wojny w Ukrainie i zapowiadanego spowolnienia w gospodarce, Polacy drastycznie nie ograniczyli zakupów. Najnowsze dane Głównego Urzędu Statystycznego (GUS) pokazują, że sprzedaż detaliczna w maju była nominalnie o 23,6 proc. wyższa niż w analogicznym okresie poprzedniego roku, a eliminując wpływ wzrostu cen (przy założeniu stałych cen), zwyżka jest na poziomie 8,2 proc.
Widać jednak dużą zmianę w konsumpcji w porównaniu ze statystykami sprzed miesiąca. Wzrost sprzedaży detalicznej mocno wyhamował. W kwietniu wyniki na poziomie odpowiednio 33,4 i 19 proc.
Spełniają się tym samym wcześniejsze zapowiedzi ekonomistów, którzy zapowiadali pogorszenie wyników. Przy okazji poprzedniego raportu GUS eksperci banku Pekao zapowiadali, że "czeka nas wielkie hamowanie sprzedaży".
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Konsumpcja będzie hamować m.in. w związku z realnym spadkiem płac. W poniedziałek GUS poinformował o średnim wzroście wynagrodzeń w Polsce na poziomie 13,5 proc., a więc niższym od wzrostu inflacji, która w tym samym czasie była na poziomie 13,9 proc. Zarobki rosną w tempie wolniejszym od wzrostu cen, co ostatni raz zdarzyło się w maju 2020 roku.
Eksperci Pekao zwracają uwagę na szczegółowe statystyki najnowszego raportu GUS. Ich zdaniem dość słabo wypadły wyniki sprzedaży dóbr trwałych oraz solidny wzrost sprzedaży żywności, co można łączyć z napływem dużej liczby uchodźców.
Z kolei Konrad Bochniarz z Polskiego Instytutu Ekonomicznego (PIE) wylicza, że największy spadek sprzedaży odnotowała motoryzacja. Sprzedaż samochodów jest o 10,6 proc. niższa niż rok temu. Głównym problemem jest spadek popytu oraz przerwy w dostawach. Słabsze wyniki mają też producenci mebli i sprzętu agd.
– W strukturze sprzedaży potwierdzają się nasze oczekiwania co do zachowań konsumpcyjnych nabywców. Widoczny jest wysoki popyt na dobra pierwszej potrzeby, czyli odzież i obuwie, farmaceutyki i kosmetyki oraz żywność i napoje. Wyraźnie słabszym zainteresowaniem cieszą się dobra trwałego użytku takie jak samochody, meble, rtv i agd. Wzrost cen nieco ograniczył popyt na paliwa – wylicza Adam Antoniak, ekonomista ING.
"Zważywszy na powszechny pesymizm konsumentów, w kolejnych miesiącach są spore szanse na zaciskanie pasa i jeszcze niższe dynamiki sprzedaży" – przewidują ekonomiści Pekao.
Dalszego hamowania konsumpcji w kolejnych miesiącach spodziewa się też PIE. Wskazuje m.in. na wzrost stóp procentowych, który wymusi ograniczenie wydatków.
– Słabe wynik potwierdzają badania koniunktury konsumenckiej. Obecne oceny są słabsze niż na początku pandemii. Perspektywa kolejnych podwyżek stóp będzie prowadzić do dalszego pogarszania się planów zakupowych – ocenia Bochniarz.
Damian Słomski, dziennikarz money.pl