Najwyższa Izba Kontroli zapowiedziała sprawdzenie systemu wynagrodzeń w NBP w wyniku afery związanej z zarobkami dyrektor departamentu komunikacji i promocji Martyny Wojciechowskiej. Kontrolerzy ocenili pozytywnie wykonanie planu wydatków za 2018 rok, chociaż wskazali na pewne nieprawidłowości.
Wątpliwości NIK-u wzbudza przede wszystkim kwestia wynagrodzeń pracowników. Zgodnie z ustawą o funkcjonowaniu banku centralnego, pensje uzyskiwane przez zatrudnionych w nim nie mogą przekroczyć 1,8 proc. przeciętnego wynagrodzenia na porównywalnych stanowiskach w sektorze bankowym.
Tymczasem w NBP ponad 150 pracowników przekroczyło próg maksymalny swojego wynagrodzenia. Ponadto przeciętne pensje w departamentach wspierających (np. komunikacji, edukacji czy prawnym) były wyższe niż na kluczowych stanowiskach w samym NBP.
Pułapy finansowe oparto na analizie wykonanej przez firmę Korn Ferry Hay Group, która kosztowała NBP ponad 26 tys. złotych. Do jej stworzenia wykorzystano dane z 32 banków (26 komercyjnych), zaś w Polsce działa 616 banków. W raporcie NIK podkreślono, że w analizie nie uwzględniono m.in. sektora banków spółdzielczych.
Kontrolerom nie w smak była również premia w wysokości 6 tys. złotych dla niemal wszystkich pracowników z okazji 100-lecia niepodległości. Łącznie NBP wydał na nią 19 mln złotych.
- W NBP przeprowadzana jest coroczna ocena pracowników. Pokazuje ona, że w 99 proc. otrzymują oni oceny bardzo dobre za wykonanie obowiązków – wskazała na posiedzeniu Sejmu Anna Trzecińska, wiceprezes Narodowego Banku Polskiego.
- Nie rozróżniamy, które departamenty są kluczowe, a które nie. Nagroda, która została wypłacona pracownikom, to uznanie za szczególny wkład w prace NBP, szczególnie przy tak szczególnej rocznicy. Tu nie powinno być żadnych zastrzeżeń – oceniła Trzecińska.
NIK ma również wątpliwości co do usług zewnętrznych, na które bank przeznaczył 166,5 mln złotych. Nie zgadza się m.in. na wynajem kancelarii prawnych, które miały pomagać przedstawicielom banku w kontaktach z mediami, szczególnie po wybuchu afery związanej z nagraną rozmową byłego szefa nadzoru Marka Chrzanowskiego z bankierem Leszkiem Czarneckim. Zdaniem kontrolerów do tego typu czynności wystarczy biuro prasowe NBP.
Wśród pozostałych uwag względem działalności banku centralnego, raport wymienia pokój zagadek, który miał być dodatkową atrakcją dla zwiedzających (kosztował 144 tys. złotych), a który jest nieużytkowany, konferencję międzynarodową zorganizowaną przez NBP (ok. 500 tys. złotych) – w szczególności organizację lunchu dla uczestników.
NIK zwrócił też uwagę, że NBP nie zrealizował zeszłorocznych zaleceń pokontrolnych związanych z zamknięciem kawiarni dla pracowników.
Masz newsa, zdjęcie lub filmik? Prześlij nam przez dziejesie.wp.pl