W sprawie przyszłości kopalni odkrywkowej węgla brunatnego Turów trwa nieustanna wymiana korespondencji na najwyższych szczeblach. Przypomnijmy, że odkrywki na trójstyku granic nie chcą Czechy i Niemcy, które obawiają się, że ekologiczny rachunek za inwestycję PGE zapłacą również one.
Czesi alarmują, że wydobycie węgla utrudni dostęp do wody za naszą południową granicą. Złożyli formalną skargę do Komisji Europejskiej. Niemcy żadnego pisma jeszcze nie złożyli, ale przeprowadzili badania, z których płynie jeden wniosek: polska inwestycja stanowi ryzyko dla Saksonii i zapowiadają, że tak sprawy nie zostawią.
Do chóru przeciwników inwestycji dołączyło ponad 50 organizacji pozarządowych, kilkudziesięciu europosłów, posłów oraz samorządowców. Podpisali się pod apelem do Komisji Europejskiej i polskiego rządu w sprawie szkodliwej działalności kopalni Turów.
Na szczęście dla PGE, kopalnia i towarzysząca jej elektrownia mają również swoich obrońców. Blisko 30 tysięcy mieszkańców regionu podpisało się pod petycją do Parlamentu Europejskiego w obronie kopalni i elektrowni.
W obronę inwestycji zaangażowała się była minister edukacji, a obecnie europosłanka Anna Zalewska wybrana z okręgu dolnośląskiego. Zarzuty przeciwników, czyli np. ekologów, nazywa ideologicznymi, a nie merytorycznymi – informuje Polskie Radio.
- Turów, który daje pracę prawie 80 tysiącom obywateli, dba o mieszkańców, dba o okolice, dba o środowisko, dokonuje inwestycji, które mają być realizacją zielonej transformacji - mówiła deputowana.
Jej zdaniem decyzja o eksploatowaniu kopalni do 2044 roku jest zgodna z unijnymi przepisami i zapadła po przeprowadzeniu szerokich konsultacji społecznych.