- Kilkadziesiąt kilometrów od Turowa, a nawet kilkaset metrów od granicy z Polską funkcjonuje dziewięć kopalni odkrywkowych węgla brunatnego – pięć na terenie Czech, cztery w Niemczech, a UE pozwala na ich działalność, mimo ich zdecydowanie większego wpływu na środowisko - tweeta o takiej treści wypuściła w nocy Polska Grupa Energetyczna, okraszając go mapą pokazującą lokalizacje tych odkrywek.
- Kopalnia Węgla Brunatnego Turów posiada ważną, legalnie wydaną koncesję, na podstawie której prowadzi i będzie prowadzić wydobycie. Decyzja TSUE to droga do dzikiej transformacji energetycznej - mówi z kolei Wojciech Dąbrowski, prezes Polskiej Grupy Energetycznej.
Dodaje, że TSUE bardzo wybiórczo potraktowało zarówno polskie wyjaśnienia, jak i złożoną sytuację kompleksu. Argumenty strony polskiej zostały zignorowane lub zniekształcone. Doszło do paradoksu, w którym dobrowolne i nadprogramowe działanie Polski na rzecz dodatkowej ochrony wód w Czechach zostało uznane jako potwierdzenie zarzutów.
W piątek Trybunał Sprawiedliwości UE poinformował, że Polska zostaje zobowiązana do natychmiastowego zaprzestania wydobycia węgla brunatnego w kopalni w Turowie. Prace mają być wstrzymane do momentu wydania wyroku w sprawie sporu na linii Polska - Czechy, który dotyczy rozbudowy kopalni. Według naszych sąsiadów zagraża ona utratą wody pitnej dla kilkunastu tysięcy mieszkańców sąsiadujących z wyrobiskiem po czeskiej stronie.
W wyniku zaniku wód podziemnych dochodzi także do zapadania się gruntów zagrażającego domom w regionie Żytawy. Jednak zamknięcie kopalni będzie miało poważne konsekwencje, bo węgiel wydobywany w Turowie zasila Elektrownię Turów.
Polska strona rządowa zapowiedziała protesty przeciw tej decyzji, swoją ofensywę informacyjną prowadzi też PGE - państwowy koncern, właściciel odkrywki w Turowie. Dziś przypomniał, że w tej same okolicy Czesi mają 5 kopalni węgla brunatnego, okraszając wiadomość mapą.
- TSUE nie wziął pod uwagę społecznych, ekonomicznych i technicznych skutków tej decyzji - komentuje dla money.pl Janusz Steinhoff, .
Janusz Steinhoff, były wicepremier, minister gospodarki i ekspert rynku energetycznego w rozmowie z money.pl przypomina, że Polska jest druga kolejności po Niemcach w wydobyciu węgla brunatnego w Europie, ale Czesi też są znaczącym uczestnikiem tego rynku.
O co toczy się spór?
Przypomnijmy, PGE stara się o zgodę na dalszą rozbudowę kopalni odkrywkowej węgla brunatnego Turów, która miałaby przedłużyć działalność kompleksu energetycznego w Turowie do 2044 roku.
Niemcy i Czesi również hojnie korzystają ze swoich złóż węgla brunatnego, ale w obu krajach data odejścia od tego paliwa i jego wydobycia określona jest na rok 2038. Te okresy najprawdopodobniej zostaną jeszcze skrócone, przynajmniej o 3-5 lat.
Czesi, którzy graniczą z kopalnią, protestują przeciwko dalszej ekspansji odkrywki w Turowie. Według nich zagraża ona utratą wody pitnej dla kilkunastu tysięcy mieszkańców sąsiadujących z wyrobiskiem gmin po czeskiej stronie.
Jeszcze pod koniec kwietnia 2021 r. minister Artur Soboń, pełnomocnik rządu ds. górnictwa, zapewniał pod kopalnią, że wszystkie karty w sporze z Czechami są po naszej stronie. - Ze spokojem czekamy na przedłużenie koncesji dla kopalni w Bogatyni - mówił. Dodał, że natychmiastowe zamknięcie kopalni oznaczałoby gigantyczną stratę w wysokości 13,5 mld zł oraz katastrofę ekologiczną.