Wpierw 200 mln zł w ramach ugody z Czechami, a teraz kary za niewykonanie decyzji TSUE o natychmiastowym wstrzymaniu prac w kopalni Turów. Czesi domagają się bowiem 5 mln euro (czyli około 20 mln zł) za każdy dzień działania kopalni po 21 maja.
Czeski minister środowiska Richard Brabec miał zapowiedzieć, że taki wniosek powinien zostać złożony już w najbliższych dniach.
Z każdą kolejną dobą bilans ten rośnie. W sumie już 420 mln zł grozi Polsce - wylicza dziennik "Fakt".
Premier Morawiecki zapowiedział jednak, że kopalnia nie przystanie funkcjonować i tym samym Polska nie wykona decyzji Trybunału.
To zdenerwowało stronę czeską, z którą polski rząd negocjował wycofanie skargi z TSUE. W ramach tych ustaleń Polska ma poczynić inwestycje, które mają zniwelować skutki działania kopalni po stronie czeskiej.
Jednak działająca kopalnia jest dla Polski sprawą niezwykle istotną. Zapewnia bowiem węgiel dla pobliskiej elektrowni, która z kolei jest kluczowa dla polskiej energetyki. Zaspokaja ona nawet 10 proc. naszego zapotrzebowania na energię