Mieszkańcy Bogatyni są przerażeni. To na terenie tej gminy znajduje się kopalnia Turów. Jej zamknięcie będzie katastrofą dla mieszkających tu ludzi. Bogatynianie, którzy zostali zapytania przez dziennikarzy "Gazety Wyborczej" o sytuację związaną z kopalnią, są niezadowoleni z faktu, że polskiemu rządowi nie udało się dogadać z Czechami. Boją się o swoją przyszłość.
Wszystko przez decyzję Trybunału Sprawiedliwości Unii Europejskiej, która nakazuje stronie polskiej zamknięcie kopalni w Turowie. Chodzi o spór ze stroną czeską na temat przedłużenia wydobycia węgla w tej kopalni do 2044 roku.
Zdaniem Czechów wydobycie ma negatywny wpływ na środowisko i zmniejsza dostępność wód gruntowych po stronie czeskiej. Nasi południowi sąsiedzi zaskarżyli więc stronę polską do TSUE, a ten do czasu ostatecznego wyroku, zadecydował, że kopalnia ma zostać zamknięta. Ma to odbyć się bezzwłocznie.
Zamknięcie kopalni, a co za tym idzie również, ograniczenie w pracy elektrowni, mogą wpłynąć na sytuację ekonomiczną 70 tys. osób. Węgiel z kopalni jest od razu dostarczany do elektrowni.
Dodatkowo elektrownia Turowie zaspokaja 10 proc. potrzeb całej Polski na energię elektryczną.
Decyzja TSUE zaskoczyła stronę Polską. - Wyrok dotyczy naszej kopalni, ale stroną postępowania jest państwo polskie, więc decyzje, co dalej, są po stronie rządu. Mamy swoje zdanie na ten temat. Przygotowujemy komunikat, który już wkrótce będzie dostępny - powiedziała money.pl Małgorzata Babska, rzecznik prasowy Grupy PGE.
W sobotę prezes spółki poinformował też, że strona czeska miała zgodzić się na polskie propozycje i w październiku 2019 roku podpisała protokół uzgodnień.
- Dotyczy konkretnych działań minimalizujących oddziaływanie kopalni na tereny przygraniczne. Wszystkie zobowiązania zawarte w protokole spełniliśmy. Kończymy również budowę prewencyjnego ekranu chroniącego wody gruntowe na granicy kopalni - poinformował Wojciech Dąbrowski, prezes PGE.